sobota, 21 lutego 2015

Instytut Doświadczeń

Jest chyba taka tradycja na blogach, że kiedy dzidziuś kończy rok matka publikuje manifest swojego blogowania. Przyszła pora i na mnie. Co prawda urodzinki Poli dopiero za dwa tygodnie, ale malutka przenoszona o te czternaście dni, więc piszę już dziś.

Po co mi ten blog był do szczęścia potrzebny?

Jak się okazuje po nic, bo szczęśliwa jestem i bez bloga. Szczęście daje mi Pola, mąż, rodzina, znajomi, którzy są zawsze - a nie tylko raz od wielkiego, postowego dzwonu. Zaczęłam pisać z potrzeby wygadania się, o tym, jaka trudna była dla mnie ciąża, jakie ekscytujące macierzyństwo. 

Przyznaję, otwarcie, że komercyjne blogowanie to nie dla mnie. Wpakowałam się, na własne życzenie, w kilka akcji promujących. I choć całym sercem jestem  z producentami, których zachwalałam i zdania co do produktów nie zmieniam, to pozycja pisania pod dyktando sponsorów czy finansjery gadżetów dziecięcych mnie nie jara i zwyczajnie nie lubię, kiedy ktoś mi ogranicza przecinki czy ortografię.

Bo choć kończę w tym roku studia doktoranckie na filologii polskiej są to studia z zakresu literaturoznawstwa, nie zaś językoznawstwa, jak mylnie interpretowali autorzy kilku uprzejmych komentarzy. Nie obrażając absolutnie nikogo (bo każdą krytykę sobie cenię, i za każdą dziękuję szczerze, bez ściemy) - to na serio w dupie mam biernik w funkcji dopełniacza czy inne deklinacyjne sensacje. Nie planuję kariery w poradni językowej. Wolę za Hemingwayem "w końcu pisać, niż ciągle poprawiać". A skupianie się na ortografii, kiedy przed oczami dobry tekst na blogu (a nie w periodyku naukowym po wielu korektach) uważam za najwyższy komplement, bo najwyraźniej do niczego innego nie można było się przyczepić. Tak piszę i albo to czytacie, albo nie - nikt Was nie zmuszał do zaglądania na mojego bloga, a zaglądacie, widzę po statystykach i oczom nie wierzę, jak one szybują w górę, ile osób tu wchodzi, jak użyteczne (bo często odwiedzane) są moje recenzje gadżetów dziecięcych. Zatem za każdą wizytę serdecznie dziękuję - miód na moją klawiaturę.

Niestety swojej funkcji terapeutycznej blog nie spełnił. Blog ma to do siebie, że jest anonimowy, że w zasadzie to, co na nim wykreuję będzie tylko moje. Nie w tym przypadku. Anonimowość wyparowała przy chyba czwartym poście i od tamtej pory pisałam z ciągłą autocenzurą w głowie. Absolutnie nie wytrzymam tego ani jeden dzień dłużej. 

Co dalej z moim blogiem?

Obawiam się, że nic. Nie dołączę do grona koleżanek na własnych domenach, nie pojawi się u mnie zakładka o współpracy. Ba! Nie pojawi się ani jeden post więcej. Bloggerki, które nie leją w swoich postach hipokryzji mogę na palcach ręki policzyć. Laski cisną ściemy, że blog to ich życie a po kilku miesiącach nie ma u nich na stronach nic więcej, niż tylko produkt za produktem i na siłę pisane posty o domowym kolorycie. Są panie, które na blogach się obłowiły i szczerze im tego gratuluję. Cenię jednak tylko te, które nie czyniły wcześniej fałszywych manifestów, jakie to one są anty-komercyjne, i że wszystko dla samej przyjemności pisania. A potem bam - cennik na blogu i bitwa na lajki na facebookowych fanpage'ach. A u mnie ani zapędu do kariery blogowej nie ma, ani chęci uczestniczenia w bitwie na blogi. Bo tak na dobrą sprawę, po cholerę ten blog? Ani nie dla kasy, ani to mój zawód. Hobby mogłoby być, ale nie jest, bo cenzurowane - to jakie to hobby? Opiniotwórcza matka ze mnie żadna, bo dziecko mam jedno i w gadzetsferze dopiero się odnajduję. Są już świetne blogi recenzyjne, matek wielodzietnych (albo przynajmniej dłużejdzietnych), gdzie wszystko już padło i mogę to teraz tylko powtarzać. Po co? No pytam się po co?

Mój blog jest super

Moim subiektywnym zdaniem. Jedna lasia ostatnio mi zwróciła uwagę, że nie mam za dużo komentarzy pod postami - peszek. Mam te, które są szczere i wypływają z potrzeby skomentowania, od dziewczyn, które znam i lubię. Dla mnie wystarcza. Do tego mój blog jest śliczny - jest absolutnie śliczny. Mam fantastyczne nowe logo, piękne "Polka Dots" w tle - czego chcieć więcej? No więc na tym poprzestanę.

Czy usuwać bloga?

A po co? Skoro już to napisałam, niech się gawiedź Internetowa cieszy i korzysta. Może komuś pomogą recenzje, przeboje brzuszkowe Poli i inne nasze wpisy. Jestem zadowolona z każdej literki, więc zostawiam ku potomności, a szczególnie ku potomności Poli - kiedyś, gdy będzie usypiać swoje maleństwa przeczyta z pewnością chętnie, jak to mama panikowała pierwszego dnia w domu z malutką, pierwszą córeczką. Mam nadzieję, że znajdzie tam wiele otuchy - że nie jest sama ze swoimi emocjami. Mam nadzieję, że nadal będę wtedy, żeby jej pomagać, wspierać i dawać do zrozumienia jaka jest cudowna i silna, że da sobie radę. Ale gdyby nie daj Boże mnie zabrakło - to niech zostanie tych kilka skreślonych słów o naszym pierwszym roku razem. 

Nie będę na koniec pisać wielkich peanów na cześć bloggerek, które cenię i lubię - wiedzą o tym (i wiedzą pewnie, że nie do nich piję, bo jakże to tak). Blogi będę dalej czytać, komentować w miarę możliwości na blogach lub prywatnie. Wolę wybrać się z dziewczynami na spacer niż tracić czas przed monitorem, więc z blogosfery powoli się ulatniam. A jeśli kiedyś jeszcze założę bloga - cóż, zobaczymy, ale będzie wtedy tylko mój. O ile pozwoli mi na to czas - planujemy z mężem drugą dzidzię, od października wracam na studia, zmieniamy miejsce zamieszkania i zaczynamy nowe życie. Ten blog jest ważnym rozdziałem, ale tego poprzedniego, trzeba zamknąć.

Dziękuję wszystkim za super przygodę razem!


33 komentarze:

  1. Jak szkoda, że to ostatni post :( Twój blog jest jednym z moich ulubionych, bardzo go lubię za to, że jest właśnie taki autentyczny i szczery. Prawdę mówiąc, czasem czytając Twoje słowa myślałam sobie o odwadze mówienia otwarcie o sobie i swoim życiu. Mnie takiej odwagi zabrakło, bloga nie założyłam. Trzymam kciuki za realizację Twoich planów i życzę Ci, żebyś zawsze była tak autentyczna i bezpośrednia, uwielbiam te cechy u innych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za cudowny i inspirujący komentarz! Dziękuję Ci :)

      Usuń
  2. No to mnie taki manifest blogowania ominął pewnie dlatego, że założyłam bloga po pierwszych urodzinach szkraba:) Bardzo szkoda, że opuszczasz nasze szeregi blogowych mam ale każdy ma prawo do własnych decyzji. Mam nadzieję, że za Nami zatęsknisz tak jak my za Tobą:) Pozdrawiam i ściskam mocno. Powodzenia z drugą dzidzią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, nie każda mama tak pisze przy roczku, ale musisz przyznać, że pierwsze urodziny to był kamień milowy! To koniec jakiejś epoki, prawda? Początek kolejnej, też, ale jakie emocje! Kurczę, no i już zatęskniłam!

      Usuń
    2. hehe tak też myślałam, bo ja po dłuższej przerwie z tęsknoty wróciłam do blogowania więc może i Ty się złamiesz:P A pierwszy rok faktycznie jest takim ciosem w brzuch, że kurde już ten mały szkrab nie jest niemowlęciem i pędzi na swoich maluteńkich nóżkach do dorosłości. Ehhh za szybko!

      Usuń
  3. Wiesz co! teraz to mnie wkurzyłaś! A właśnie, że ja czekam na te posty wnętrzarskie z nowego mieszkania i inne o brykającej Polce. Proszę mi się tu kobieto opamiętać i bzdur nie gadać. Raz na czas napisać możesz.
    Poza tym, zaintrygowałaś mnie. Zdradzisz temat pracy dr ?:)
    I poza tym, ja, koleżanka po fachu żadnych błędów nie wychwyciła. No ale może polonistki tak mają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat pracy doktorskiej zdradzę Ci chętnie, ale po obronie :)

      Usuń
  4. Rety noo.. nie wiem co napisać. Z pewnością trudna to decyzja, bo w bloga włożyłaś masę pracy. A ja czytałam go niemal od początku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz ile pracy... oł łejt, właśnie Ty wiesz ile :) I gdyby nie Twoja lektura na samym początku blog skończyłby się gdzieś w okolicach grudnia (a powstawał niewiele wcześniej). Także ten, no - DZIĘKUJĘ!

      Usuń
  5. Szkoda, wielka szkoda. O atrakcyjności bloga wcale nie świadczy liczba komentarzy pod postem typu: ":) śliczna", bo Ci co komentują liczą na rewanżyk i podbicie własnego ego. Masowa liczba blogów opisująca tzw. "macierzyństwo bez lukru" (niestety pokazująca wyłącznie kolorowe obrazki, przy których wyjątkowo spada moja samoocena jako matki) zalewa blogosferę. Wasz blog był (jest) przede wszystkim bogaty w doznania estetyczne, pisany pięknym językiem. O tym, że jest inspirujący, nie wspomnę. Mam nadzieję, że nie jest to Wasze ostateczne zdanie. Historyczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam Cię (i innych) do skorzystania z formularza kontaktowego. W razie zmiany bloga lub reaktywacji z pewnością powiadomię.

      Usuń
  6. Szkoda... Może jeszcze jednak zmienisz zdanie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, może... słodźcie tak dalej, a w końcu się złamię :)

      Usuń
  7. Wielka szkoda :( super teksty i piękne zdjęcia :) pozdrawiam i powodzenia !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kurczę, coraz bardziej mnie przekonujecie, że to była za szybko podjęta decyzja... I co teraz będzie? Pierwsza niesłowność?

      Usuń
  8. Przyłączam się do komentarzy wyżej - no jak to tak my chcemy więcej. Czytam Cię od czasu pojawienia się Poli na świecie - bawisz, uczysz i jesteś tak fenomenalnie bezpośrednia w swoich tekstach - nie uciekaj ;) pozdrawiam serdecznie Marta - mama 10,5 miesięcznej Zuzki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Napisz do mnie maila przez formularz kontaktowy to dam Ci znać, gdybym znów zaczynała pisać :)

      Usuń
  9. Gratuluję takiego dorobku! I momentu zakończenia - mistrz powinien wiedzieć kiedy zejść ze sceny, co nie? ;)
    Choć nie ukrywam, że chętnie poczytałabym jeszcze, zwłaszcza o nowym mieszkaniu, więc ja osobiście wybaczę niesłowność!

    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, co będziesz czytać... przyjedziesz, zobaczysz :)

      Usuń
  10. Gratuluję decyzji, jeśli Cie uszczęśliwia! I powodzenia dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. :( długo zabierałam się za napisanie komentarza ale w końcu nastąpił chyba właściwy moment, szkoda tylko że taki :(( przyznam,że nie czytałam Was od początku bo sama pochłonięta bylam w tym czasie opieką nad moim pierwszym dzieckiem, ktöre urodziło się w tym samym dniu co Pola :)) szybko jednak nadrobiłam zaległości, zejęło mi to aż dwa dni. Wiele rzeczy (dosłownie) znalazłam na Waszym blogu wspólnych, z paru recenzji skorzystałam, za Waszą sprawą rozpoczęłam przygodę z BLW, no iteż jestem ze Śląska :) naprawdę szkoda, że znikanie, bo czytało się Was z ogromną przyjemnością... Malutka jest przecudowna! Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Maluszek i to dokładnie w wieku Poli! Napisz do mnie przez formularz swój kontaktowy mail, może uda nam się zrobić jakiś spacer z dzieciakami!

      Usuń
  12. Nie powiem, żeby mnie to cieszyło. Czytałam tylko Ciebie i Ruby Soho... no i co z Polą? Lubiłam patrzeć na kolejne zdjęcia tej cudnej dziewczynki. I te jej włosy... Strasznie szkoda, ale zapewne dobrze przemyślałaś sprawę. Powodzenia na wszystkich płaszczyznach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, znalazłam się w takim blogowym towarzystwie? Dziękuję! Dziękuję też za każdy przeczytany tekst i za to, że polubiłaś opowieści o mojej córeczce :)

      Usuń
  13. Aż nie wiem, co napisać... Bo z jednej strony żal wielki, a z drugiej - rozumiem. Najważniejsze jednak, byś robiła to, co podpowiada Ci serducho. My będziemy czekać... może akurat zatęsknisz i wrócisz :-)?

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam bloga z przyjemnością i zaglądałam tu często, mam nadzieję, że Pola wyrośnie na ciekawą i dobrą dziewczynkę. Z ostatnim postem zamykasz pewien rozdział i ja byłabym bardzo rozczarowana, gdybyś wykazała się niekonsekwencją. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny, cieszę się, że blogiem sprawiłyśmy Ci z Polą trochę przyjemności.

      Usuń
  15. Żartujesz? Najpiękniej pisane posty ze znajomych mi blogów mają zniknąć? Co prawda ja na blogach teraz siedzę od wielkiego dzwonu ale jak już się wzięłam to zawsze z przyjemnością :)
    Ja sama porzuciłam blogowanie, piszę podsumowania miesiąca dla siebie, żeby za jakiś czas sobie poczytać i powspominać, porównać kiedyś z kolejnym dzieckiem. Czasami przez myśl przejdzie mi żeby napisać o czymś fajnym, zareklamować spódniczki ale nie chce mi sięęęę... mam wiele innych zajęć którym wolę się oddawać, kiedyś pisałam w notce że może gdyby był Mati pisałabym więcej, ale nie wiem, czasami mam czas a i tak mi się nie chce hihihi
    Mam nadzieję że wrzucisz czasami gdzieś fotkę Polki i że może jednak skusisz się żeby pisać i założyć nowego bloga ;)

    Ściskam mocno, zawsze mi życzliwą, Ciebie i Polkę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się skuszę? Zobaczymy, zobaczymy. A Twoje niechciejstwo całkowicie rozumiem. Sama często stałam przed dramatycznym wyborem - pisać posta czy byczyć się oglądając serial. Ostatecznie pisałam na połowie ekranu, serial leciał na drugiej połowie. Edytor zdjęć tlił się w dolnym ekraniku, a zza tego wszystkiego wyglądały jeszcze karty z facebookiem albo sklepów z przecenami. W wolnych chwilach... oh wait, nie było wolnych chwil :) Więc rozumiem DOSKONALE!

      Usuń
  16. Olgo, długo nie komentowałem, bo... No wiesz jak jest. Szkoda że znikacie z internetów, ale mam nadzieję że dobrze Ci będzie z tą decyzją. I że blogowe apdejty i rekomendacje będziemy i uskuteczniać nad tymi ciastkami na żywo:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie :) biodra już czekają na kolejne centymetry!

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!