Trochę parametrów (z ulotki producenta, czyli stąd):
Zalety kojca:
- szybki, prosty i bezpieczny system składania kojca do niewielkich wymiarów
odpinane wyjście dla malucha
- kolorowy materacyk zwiększy komfort snu i zabawy dziecka
- kolorowe nadruki dodatkowo uatrakcyjnią zabawę i zaciekawią maluszka
- całość pakowana w poręczną torbę ułatwiającą transport oraz przenoszenie
Dane techniczne:
- Wymiary rozłożonego kojca długość/szerokość/wysokość [cm] 105/105/78
- Wymiary złożonego kojca długość/szerokość/wysokość [cm] 98/21/21
- Wymiary materaca długość/szerokość [cm] 100/100
- Maksymalna nośność łóżeczka do 20kg
- Waga 10,5 kg
Cóż, nie do końca zgodzę się z zaletami wymienionymi przez producenta. System składania kojca jest owszem bardzo prosty i nie wymaga finezji, ale nie jest to szybkie. Obchodzenie go dookoła kilka razy, wyciąganie wszystkiego ze środka, podnoszenie dna (trzeba się nachylić mocno do środka), wcześniej odpięcie materacyka - wszystko to jest dosyć czasochłonne. Składanie zajmuje ok 10 minut, podczas gdy "szybki" konotuje u mnie z goła inne skojarzenia (złożę i w minutę gotowe - no tu tak nie jest). Mające być ułatwieniem odpinane wyjście dla malucha też nie należy do hitów tego kojca. Nie jest złe i ogólnie uważam je za bardzo, ale to bardzo przydatne (zwłaszcza przy większym dziecku przyda się na 100%!). Teraz jednak coś niecoś bym ulepszyła. Po pierwsze Polka nie może sobie tak o swobodnie kursować z pokoju do kojca bo ten utrzymuje się z 10 cm nad ziemią. Muszę poukładać jej podest z poduszek, żeby dawała sobie radę (a lubi się tam kręcić przy tym wejściu - oczywiście pod nadzorem rodzica). Poza tym kolory kojca są dosyć idiotycznie zaplanowane. Rzeczone wejście ma aplikację na zewnątrz, od środka zaś cała, ale to cała ściana jest ciemno szara, bez żadnego kolorowego akcentu, bura po prostu. Nie wiem skąd ta logika - przecież tak na chłopski rozum powinno się kolory wcisnąć dziecku do środka, żeby miało przyjemnie a piękną szarość zostawić ku wytchnieniu rodzica, dla którego generalnie kojec w stołowym jest dużym kompromisem. Tu jest odwrotnie - piękne rysunki cieszą oko rodzica podczas gdy Pola siedzi w szarym kwadracie kojca. Powiecie zaraz, że jeszcze jest kolorowy materacyk, ale ostatecznie i tak zasłaniają go zabawki. Wątpliwe jest też "zwiększanie komfortu snu i zabawy", bo materacyk jest cienki, twardy i skonstruowany na wzór dna łóżeczek turystycznych (tej samej firmy) - takich jakby deseczek połączonych ze sobą. Absolutnie nie ma mowy o komfortowym śnie w takich warunkach, no nie! Na szczęście nie mamy potrzeby usypiania tam Poli, więc trochę jest nam to obojętne. Do zabawy wystarcza, choć jak tak teraz o tym myślę, to przydałoby się coś bardziej miękkiego teraz, kiedy mała uczy się stawać. I tu kolejny, wielki minus - brak uchwytów do nauki wstawania. W ofercie i opisie kojca były, w paczce nie. Wróciłam do domu, rozpakowałam i nie ma. Dzwonię do sklepu - pan mówi, że nic nie zostało w kartonie (którego nie brałam). Mówił, że zadzwoni do hurtowni, czego chyba nie zrobił (bo generalnie był kiepskim sprzedawcą - z gatunku tych "robiących łaskę"), więc sklepu e-wozki.pl raczej nie polecam (nie mylić z ewozki.eu, których ABSOLUTNIE UWIELBIAM, ale kojca w ofercie nie mieli). Wybrałam ich tylko dlatego, że mogłam tam pojechać osobiście i szybko mieć kojec u siebie (wcześniej Polka brykała po macie ułożonej w kuchni, ale zaczęła raczkować i mata w kuchni okazała się kiepskim pomysłem). Ostatecznie problem rozwiązałam zawieszką do łóżeczka z Fisher Price (o taką), której Pola może się chwycić i wstać (uwaga: można ją zawiesić tylko w rogu, tam gdzie kończy się materiał a zaczyna plastikowy narożnik). Potem już pięknie stoi oparta o poręcz kojca. Zadziałam też olbrzymi misiu, po którym mała może się wspinać. Do wad kojca mogę dopisać jeszcze bardzo mało światła w środku, bo mimo siatek na bokach mamy jeden cały bok ciemny (ten z wejściem), a pozostałe mają koncepcyjne "fale", które zmniejszają powierzchnie siatek. Światło w zasadzie nie jest problemem, bo w kojcu nie jest ciemno, ale możliwość widzenia mamy z każdej strony - to już ważne. Przez te ciemne przestrzenie często znikam małej z pola widzenia, mimo, że jestem tuż obok.
Jak widać - wad jest sporo. Z części zdawałam sobie sprawę przed zakupem (kolory, materacyk, składanie kojca). Reszta wyszła w trakcie użytkowania, ale nie wpłynęła znacząco na moją opinię o kojcu i myślę, że wybrałabym go ponownie. Dlaczego:
Dodatkowi lokatorzy w kojcu: misio i kot (którego Pola goni o 23 w nocy!). Kiedy ma podest z poduszek wchodzi i wychodzi bez większych problemów. Zabawę ma! |
Przede wszystkim jest duży. Pola nie jest w nim ograniczona przestrzenią. Może zrobić kilka okrążeń, swobodnie poraczkować, położyć się (jeśli chce), powspinać na zabawki. Mieszka w kojcu blisko półtorametrowy miś i nadal jest tam bardzo dużo miejsca. Kojec jest tak duży, że spokojnie mieszczą się w nim dwa niemowlaki - co testujemy podczas licznych odwiedzin. Poza tym kojec jest zrobiony z bardzo funkcjonalnych materiałów - nieprzemakalne powłoki bardzo ułatwiają czyszczenie. Wystarczy spryskać sprayem antyseptycznym do zabawek, przetrzeć i gotowe. Niczego nie trzeba prać, suszyć - bardzo praktyczne. Dodatkowo kojec składa się do bardzo małych rozmiarów. Faktycznie można z niego zrobić małą torbę, jak do fitnessu i wpakować do samochodu. Na wyprawach sprawdzi się tak samo jak łóżeczko turystyczne (bo ma taki sam materac, więc różnica jest tylko w wielkości - wiadomo - większy lepszy). Kolejna, bardzo ważna (kto wie, czy nie najważniejsza) zaleta kojca to stabilność. Kojec jest świetnie wyważony. Pola może nawet całą sobą oprzeć się o jeden bok, a i tak kostrukcja ani drgnie. Kojec się nie przesuwa, nie ugina, nie wywraca - jest bardzo bezpieczny. Wielokrotnie mała puszczała się barierek i z łoskotem spadała na pupę czy plecki - płaczu nie było. Nie ląduje super miękko (chyba, że w środku jest koc), ale twardo też nie jest (jeśli akurat nie spadnie na plastikową zabawkę, bo wtedy wiadomo - ryk), krzywdy sobie w nim nie zrobi. Mogę spokojnie zostawić ją w kojcu na 5 minut i pójść włączyć pranie, czy pozwolić jej się tam bawić chwilę, kiedy akurat coś robię w kuchni (kojec jest w kuchni właśnie po to). Zaufałam też recenzji Ruby Soho (tu), która ma kojec już ponad rok. Byłam, widziałam na własne oczy - mucha nie siada. Kojec jest w tak samo dobrym stanie, jak mój, kupiony dwa miesiące temu. A użytkował go dosyć ruchliwy chłopiec (w zasadzie nadal to robi). Jest więc wytrzymały. Dodatkową zaletą jest ten szary kolor (który jest też wadą), bo zwyczajnie - kojec pasuje nam do wszystkiego, co mamy. Nie wygląda jak pstrokate, dziecięce akcesorium w przestrzeni rodzica, ale jak pasujący do wszystkiego, przemyślany sprzęt domowy. Podoba mi się to (bo jednak muszę na niego patrzeć codziennie). Wygląda równie niezobowiązująco w salonie, co w kuchni. Przestawiam często, bo jest dosyć lekki. Przyznam się, że nie składam go do przenoszenia. Układam na jednym z boków i przesuwam. Nie chce mi się wyciągać zabawek, składać, rozkładać, przenosić zabawek - o nie. Idę na łatwiznę i przez to często przeklinam, ale też wchodzę na mistrzowski poziom żonglerki przestrzenią.
Tak myślę mogę ocenić nasz kojec. Cieszę się, że wybraliśmy właśnie ten. Planowaliśmy początkowo kojec z Berber (piękny, o ten, z domkami). Od zakupu odwiodła nas siatka, która łatwo może się zerwać (nie znam nikogo, komu by się zerwała, ale znając naszego pecha...), bo nie ma tylu miejsc przyczepu, zajmuje poza tym cały obwód kojca. Zniechęcił też kolor. Ostatecznie biały kojec, mimo, że świetlisty, bardziej by się brudził, zwłaszcza w kuchni. Składanie kojca też przypominało na zdjęciach składanie krzesełka do karmienia, którego nie znoszę - wielkie to, toporne, nie ma gdzie postawić. Transportowanie takiego kojca, np. na wakacje? Nie widziałam tego w naszym Peugeocie 207. Mimo pięknego wzornictwa uznałam, że estetyka kojca to nie wszystko o zdecydowałam się na bardziej praktyczny zakup. Gdybym podejmowała tę decyzję raz jeszcze to wybrałabym taki sam (no, może bardziej kolorowy od środka (o ten - zielony też pasowałby nam do wszystkiego, choć nie tak jak szary).
Mamy tak sam, tylko w kolorze niebieskim. Teraz oczywiście cały dzień jest otwarty, bo mała w nim nie wysiedzi, ale przydaje się, gdy odkurzam lub wychodzę na balkon powiesić pranie. Generalnie jestem z niego zadowolona, bo bez kojca faktycznie ciężko by było obiad ugotować:). Brak uchwytów to minus, ale kupiliśmy specjalne uchwyty, które Gaja szybko nauczyła się ściągaći wyrzucała z kojca. Przynajmniej miała zabawę:). Myślę, że już za niedługo schowamy kojec, bo w zasadzie zagraca nam tylko mieszkanie. Może kiedyś się jeszcze przyda, kto wie:).
OdpowiedzUsuńA jakie uchwyty kupiliście? Nie wiem, czy nie będzie za późno u nas na takie, bo lada moment zacznie sobie świetnie mała radzić bez nich.
UsuńMąż zakupił przez internet, ale jakiej firmy to nie wiem, bo pudło już dawno wyrzuciłam. Chyba hiszpańska to była, bo w Priwalia tego pełno. Uchwytów jest 6, wszystkie w różnych odcieniach niebieskiego i na początku rzeczywiście pomogły. Gaja dzięki nim zaczęła samodzielnie wstawać, a potem służyły już jej tylko jako zabawki:).
UsuńBardzo dziękuję za szczerą opinię - zwróciłaś mi uwagę na wiele aspektów o których nie pomyślałam! My zastanawiamy się między kojcem baby design a berber. Jeśli chodzi o baby design początkowo brałam pod uwagę fiolet, ale teraz zastanawiam się właśnie nad szarym - boję się, że w tym fiolecie dziecko za długo nie wytrzyma (sama nie wiem czy mimo, że lubię ten kolor chciałabym w takim fiolecie siedzieć dłużej niż 5 minut). Gdybyśmy się jednak zdecydowali na berber biorę pod uwagę country z materacykiem. Tylko tu mam kilka "ale": - brak możliwości otwarcia tego kojca - mieszkamy w domku jednorodzinnym i na dole córka nie ma swojego miejsca, pomyślałam że ten kojec w przyszłości otwarty mógłby być takim jej miejscem, dodatkowym argumentem jest fakt, że mamy psa, którego sierść w okresie linienia jest non stop na podłodze ( mimo sprzątania kilka razy dziennie) i to by było takie "czyste" miejsce gdzie córka mogłaby sobie w przyszłości układać klocki itp. (oczywiście aż osiągnie wagę, która jej uniemożliwi dalsze jego użytkowanie), - materacyk w kojcu berber jest z materiału, a nie ceratki i tu pojawia się problem ciągłego prania (małej zdarza się ulewać nawet stałe pokarmy typu zupki czy deserki), dodatkowo czytałam, że pokrowiec w tych materacykach może się skurczyć, a przy tak częstym praniu pewnie by się tak stało. Zastanawiałam się nad opcją berber bez materacyka, ale wtedy wydaje mi się być bardzo twardy, twardszy niż baby design. Muszę sobie to wszystko jeszcze raz poukładać i podjąć szybko decyzję.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam
Asia
Jeśli mogę coś doradzić to przy psie bierz zdecydowanie Baby Design! To, że kojec Berber jest zamykany wcale nie sprawi, że nie będzie tam sierści. Ona zawsze w magiczny sposób fruwa po domu. Pies od zewnątrz otrze się o kojec i już masz do czyszczenia - tu wystarczy przetrzeć. Poza tym takie otwarcie sprawdzi się w przyszłości, no a jak chcesz zamknąć przed zwierzakiem to zawsze możesz to zrobić - co jak co, ale pies nie otworzy zamka (prawda?). Piszę tak, bo siostra ma dwa psy w domu i dwójkę maluchów. Z jej praktyki wynika, że materiały łatwe w czyszczeniu są w takich zestawach absolutnie najlepsze.
UsuńCo do 10 minutowego skladania to chyba bez uzycia rak :)
UsuńHej śledzę bloga juz jakiś czas. Mamy taki sam kojec ale sprzedawca był o wiele bardziej kompetentny. Otóż uchwyty zostały usunięte z opakowań ze względów bezpieczeństwa. Istnieje ryzyko zakleszczenia rączki i wyrwania ze stawu. Sprzedawca jest zobowiązany sprawdzić i jeśli są to usunąć. Lepiej jednak użyć czegoś specjalnie zaprojektowanego w tym celu. Mikołaj jeszcze nie wstaje więc nie myslalam jeszcze o tym.
OdpowiedzUsuńWow, teraz to nawet się cieszę, że ich nie było w zestawie!
UsuńJako użytkownik.. a raczej rodzic użytkownika, mogę dodać, że po roku na spodzie kojca są widoczne drobne przetarcia materiału (pod matą), a poza tym nic się z nim nie dzieje. Mnie najbardziej wkurzają te deszczółki w macie. No i pole widzenia dziecka mogłoby być jednak większe. Poza tym jest spoko, za tą cenę może być :))
OdpowiedzUsuńa, i mamy uchwyty, chociaż Hel chwilwo je ignoruje i sięga od razu na górną krawędź, hardkor mały :)
UsuńHell jest nieco ponad przeciętną moja droga, więc wiesz... :) No deszczółki są średnie, ale z drugiej strony - jak się składa do mikro rozmiarów to bez takiego patentu by się nie udało.
Usuń