piątek, 5 września 2014

Lela Blanc

Wkładka do wózka nie zawsze jest potrzebna. W zasadzie jest opcjonalna, zwłaszcza, jeśli dają w zestawie, jak w Bebetto Luca. Niestety dają kiepską. W sklepie pan od wózków mówił mi zachwycony, że dostaję sprzęt nowszej generacji z wkładką "jabłuszko". Przez chwilę myślałam, że chodzi o jakąś polską wersję Apple dla przemysłu wózkowego. Nic bardziej mylnego. Do subtelnego dizajnu wkładce firmowej daleko. Pisała o tym Zuza (tu), napiszę i ja - sztywne to, nieprzyjemne dla dzidziusia. Przerzuciliśmy Polkę do spacerówki jak była na nią jeszcze ciut za mała. Wyrywała nam się z gondoli, nie było rady, spacerów nie lubiła, próbowaliśmy wszystkiego. W spacerówce generalnie bardzo się uspokoiła i teraz udaje nam się spędzić w niej nierzadko pół dnia. Głównie dzięki zupełnie innej, nowej, lepszej wkładce do wózka. Wiem co mówię, mam w tym temacie doświadczenie!

Mowa oczywiście o Lela Blanc, których non profit reklamowałam już wielokrotnie (skutecznie, jak się okazuje, bo Zuzkę zaraziłam, i pewna rzeszowianka się przymierzała swego czasu do zakupu).

Jaka wkładka jest - każdy widzi: śliczna. Materiał w liski, który to wzór kupiłam to wesołe zwierzaczki hasające na zielonym tle. Pięknie zestawiona kolorystyka różu, zieleni, pomarańczu i bieli tworzy mozaikę przyjemną dla oka. Liski są uroczo dziecięce, skaczą po lasku jak małe chytruski i pięknie się prezentują w terenie. Materiał absolutnie fantastyczny, ładnie asymiluje się z dziecięcymi ubrankami, które z zasady są dosyć pstrokate. Poza tym piękne wykończenie polarkiem minky w kolorze mango rewelacyjnie przełamuje całą dziecięcość i tworzy z wybranej przeze mnie wkładki do wózka produkt najwyższego wzornictwa. Słowem - podoba mi się.

O, proszę, jak jej ładnie!
To, że wkładka jest funkcjonalna zostało już dokładnie opisane przez producenta (tu) i Zuzkę z Milly Me (tu). Pro forma też napiszę, że firma solidna, wykonanie najwyższej jakości, produkty posiadają pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka. Śpiworek przestronny, funkcjonalny, poduszka miękka, ale nie za miękka, świetnie amortyzuje główkę dziecka, nie zabierając przy tym miejsca w wózku. Dodatkowy atut to przywieszka do smoczka, która dodawana jest do podusi, funkcjonalne przypięcie poduszki do wkładki, otwory na pasy (dostosowane do każdego chyba modelu wózka).

Napiszę też, że wkładka do wózka miewa i inne cechy. Przede wszystkim łagodzi konflikty z teściową, a za to warto dać każde pieniądze! Poprosiłam teściową z sanepidu o taki właśnie prezent dla Polki na Dzień Dziecka. Liczyłam na samą podusię, a dostaliśmy cały komplet. Teściowa obkupiła nas w poduszkę i wkładkę ze śpiworkiem twierdząc, że prezent robi dla całej rodziny. Słusznie! Ponieważ zaś komplecik spisuje się na medal, a Polce dodatkowo w nim ŚLICZNIE mam temat do rozmów z teściową podczas wspólnych spacerów. Kiedy mnie wkurza (no mimo najlepszych chęci wiadomo jak jest) patrzę na osprzęt wózka i przypominam sobie jak bardzo tą moją Polkę kocha i że zrobi dla niej wszystko, jak o nią dba i te wszystkie inne słodkości cudowności - złość mi przechodzi w oka mgnieniu. No, a ponieważ zestawiłam sobie wkładkę Lela Blanc z wkładką La Millou, którą kupiłam do drugiego wózka (tu) i porównanie wyszło na korzyć Lela Blanc (zdecydowanie!) - mogę uprawiać klasyczne podchlibianie się (wersja ocenzurowana słowa d****włazowstwo) mówiąc: "Ty to zawsze wybierzesz lepszą firmę". Działa!

Wkładka Lela Blanc sprzyja też nawiązywaniu kontaktów towarzyskich. Bardzo często zdarza nam się zatrzymać w naszym mini zoo w parku nieopodal. Tam dzieciaki biegają jak szalone wokół sarenek. Przynajmniej raz na spacer podbiega do nas jakieś dziecko, wychyla się z wózka bądź z rąk rodzica i chwyta liska na śpiworku Poli. Inne bobasy interesują się wzorem, a przy okazji i Polą. Dzieci mają chwilę dla siebie, gaworzą, piszczą, dotykają się rączkami zafascynowane innym "małym człowieczkiem" a mamusie tymczasem wymieniają uwagi na temat tekstyliów. Uwielbiam takie momenty! Ostatnio nawet wymieniałam owe uwagi z pewnym tatusiem, który dzielnie trzymał na rękach swojego 6-cio miesięcznego i 9,5 kilowego synka Feliksa (!). Wkładka Lela Blanc magnetyzuje więc nad wyraz intensywnie, bo w przypadku Feliksa - było co przyciągnąć.

Cały komplecik w pełnym ujęciu. Brakuje mi tylko pasów, zdecydowanie dokupię, bo te z Bebetto są twarde i niemożebne!
Liski na śpiworku robią też za zabawkę. Zdarza mi się wyjść w teren kompletnie nieprzygotowanej. Wtedy i tak Pola ma co robić, bo po prostu łapie wzór na materiale i bawi się liskami. Potrafi to robić nawet do pół godziny. Kiedy jest ciepło odpięty śpiworek robi za zabawkę, którą można tarmosić, przypięty też pozwala się gnieść w małych rączkach, ale dodatkowo chroni przed chłodem.

Śpiworek może też zastąpić ubranko w sytuacji awaryjnej, czyli przepuszczalności pieluchy i braku zapasowych spodni. W ciepłe dni zwyczajnie zapinałam w nim Polkę i było jej cieplutko, milutko, a ja spokojnie dojeżdżałam do domu z zaopiekowanym i nieprzeziębionym niemowlęciem (no bo przecież nie będzie jechała w brudnych i mokrych spodenkach. Nie pojedzie też bez spodni na wietrze (no, chyba, że upał, to wtedy pojedzie).

Dużo by wyliczać jeszcze: śpiworek usypia (robi klimat ciepło i przyjemnie, Polka odpada w kilka minut), poduszka pomaga przy karmieniu (kiedy trzyma mi Polkę w pionie i mogę ją nakarmić obiadkiem w restauracji czy na wakacjach), wkładka zapobiega zjeżdżaniu dzidziusia w wózku (mała siedzi stabilnie), ale najważniejsze chyba, że wkładka Lela Blanc powoduje uśmiech na buzi mojej małej Poli.

:)



P.S.
Będą posty z pozostałymi gadgetami wózkowymi i nie tylko!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!