Mowa oczywiście o Lela Blanc, których non profit reklamowałam już wielokrotnie (skutecznie, jak się okazuje, bo Zuzkę zaraziłam, i pewna rzeszowianka się przymierzała swego czasu do zakupu).
Jaka wkładka jest - każdy widzi: śliczna. Materiał w liski, który to wzór kupiłam to wesołe zwierzaczki hasające na zielonym tle. Pięknie zestawiona kolorystyka różu, zieleni, pomarańczu i bieli tworzy mozaikę przyjemną dla oka. Liski są uroczo dziecięce, skaczą po lasku jak małe chytruski i pięknie się prezentują w terenie. Materiał absolutnie fantastyczny, ładnie asymiluje się z dziecięcymi ubrankami, które z zasady są dosyć pstrokate. Poza tym piękne wykończenie polarkiem minky w kolorze mango rewelacyjnie przełamuje całą dziecięcość i tworzy z wybranej przeze mnie wkładki do wózka produkt najwyższego wzornictwa. Słowem - podoba mi się.
O, proszę, jak jej ładnie! |
Napiszę też, że wkładka do wózka miewa i inne cechy. Przede wszystkim łagodzi konflikty z teściową, a za to warto dać każde pieniądze! Poprosiłam teściową z sanepidu o taki właśnie prezent dla Polki na Dzień Dziecka. Liczyłam na samą podusię, a dostaliśmy cały komplet. Teściowa obkupiła nas w poduszkę i wkładkę ze śpiworkiem twierdząc, że prezent robi dla całej rodziny. Słusznie! Ponieważ zaś komplecik spisuje się na medal, a Polce dodatkowo w nim ŚLICZNIE mam temat do rozmów z teściową podczas wspólnych spacerów. Kiedy mnie wkurza (no mimo najlepszych chęci wiadomo jak jest) patrzę na osprzęt wózka i przypominam sobie jak bardzo tą moją Polkę kocha i że zrobi dla niej wszystko, jak o nią dba i te wszystkie inne słodkości cudowności - złość mi przechodzi w oka mgnieniu. No, a ponieważ zestawiłam sobie wkładkę Lela Blanc z wkładką La Millou, którą kupiłam do drugiego wózka (tu) i porównanie wyszło na korzyć Lela Blanc (zdecydowanie!) - mogę uprawiać klasyczne podchlibianie się (wersja ocenzurowana słowa d****włazowstwo) mówiąc: "Ty to zawsze wybierzesz lepszą firmę". Działa!
Wkładka Lela Blanc sprzyja też nawiązywaniu kontaktów towarzyskich. Bardzo często zdarza nam się zatrzymać w naszym mini zoo w parku nieopodal. Tam dzieciaki biegają jak szalone wokół sarenek. Przynajmniej raz na spacer podbiega do nas jakieś dziecko, wychyla się z wózka bądź z rąk rodzica i chwyta liska na śpiworku Poli. Inne bobasy interesują się wzorem, a przy okazji i Polą. Dzieci mają chwilę dla siebie, gaworzą, piszczą, dotykają się rączkami zafascynowane innym "małym człowieczkiem" a mamusie tymczasem wymieniają uwagi na temat tekstyliów. Uwielbiam takie momenty! Ostatnio nawet wymieniałam owe uwagi z pewnym tatusiem, który dzielnie trzymał na rękach swojego 6-cio miesięcznego i 9,5 kilowego synka Feliksa (!). Wkładka Lela Blanc magnetyzuje więc nad wyraz intensywnie, bo w przypadku Feliksa - było co przyciągnąć.
Cały komplecik w pełnym ujęciu. Brakuje mi tylko pasów, zdecydowanie dokupię, bo te z Bebetto są twarde i niemożebne! |
Śpiworek może też zastąpić ubranko w sytuacji awaryjnej, czyli przepuszczalności pieluchy i braku zapasowych spodni. W ciepłe dni zwyczajnie zapinałam w nim Polkę i było jej cieplutko, milutko, a ja spokojnie dojeżdżałam do domu z zaopiekowanym i nieprzeziębionym niemowlęciem (no bo przecież nie będzie jechała w brudnych i mokrych spodenkach. Nie pojedzie też bez spodni na wietrze (no, chyba, że upał, to wtedy pojedzie).
Dużo by wyliczać jeszcze: śpiworek usypia (robi klimat ciepło i przyjemnie, Polka odpada w kilka minut), poduszka pomaga przy karmieniu (kiedy trzyma mi Polkę w pionie i mogę ją nakarmić obiadkiem w restauracji czy na wakacjach), wkładka zapobiega zjeżdżaniu dzidziusia w wózku (mała siedzi stabilnie), ale najważniejsze chyba, że wkładka Lela Blanc powoduje uśmiech na buzi mojej małej Poli.
:) |
P.S.
Będą posty z pozostałymi gadgetami wózkowymi i nie tylko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!