A było tak:
Co rano Pola wypijała pięknie 40ml mleczka z żelazem (malutko, żeby na 100% łyknęła lekarstwo). Później dopijała więcej jeśli chciała lub nie. Drugim punktem programu była kaszka.
Wszystkie kaszki nasze są... |
Ponieważ jednak główka Poli odwracała się w tempie wściekle szybkim zmieniłyśmy jedzonko na Nestle Sinlac, bezglutenowy produkt zbożowy. Ten smakuje Polce zdecydowanie bardziej. Rozpoczęłam podawanie zgodnie z instrukcją na opakowaniu - kilka łyżek wody, kilka gram kaszki. Sinlac robi się bez mleka, sam w sobie nie zawiera laktozy ani glutenu. Jest przez to jak najmniej obciążającym jedzonkiem. Tu przyznam się nie rozumiem zbytnio idei jedzenia takiej kaszki przez niemowlę. Pediatra zapewniała mnie, że dobrze robię, że wybrałam świetny produkt. Zawiera witaminy (które Poli są potrzebne), jest kaloryczny (pomaga jej przybierać na wadze). Niemniej jednak, mam wrażenie, że kaszka powinna być albo pełno-zbożowa (z glutenem), albo chociaż na mleku (moim lub mm). Dlatego zmienimy na inną, kiedy opakowanie się skończy (jutro). Trzeba przyznać, że mała wcina ją jednak równo. Sinlac jest słodki, co maluchy przekonuje. Rodziców nie przekonuje jednak cena, bo jedno opakowanie kosztuje ok 25zł (500g). Wadą jest też kolor kaszki - tak zwany NIESPIERALNY. Barwi na cytrynowo-żółto wszystkie kołnierzyki Poli (no bo śliniak, jak się okazało, nie gwarantuje niczego jeszcze). Dopierałam to ręcznie, mozolnie, trąc materiał gąbką. Potem druga runda w pralce i jakoś to w końcu wygląda, ale białe rzeczy mam chyba do wywalenia.
Na ostatniej wizycie lekarka dała nam jeszcze do wypróbowania kaszkę marki Humana HA/SL (info tu). To też kaszka bezmleczna, można mimo to podać ją na mleku w żywieniu pełno lub pół mlecznym. Instrukcja na opakowaniu doprowadza jednak do szału. Zalecają tam kaszkę mieszać z kaszką innego typu. Nie precyzują na jakim mleku ją robić. Nie jest opisane, jak kaszka "zachowuje się" na mleku mamy, jak na mm (zazwyczaj mleko mamy rozpuszcza kaszki i te robią się bardziej wodniste). Chwilowo więc nie podajemy, ale będziemy, kiedy to Sinlac się skończy (jutro). Do tej pory malutka piła ją raz, ze smakiem. Drugi raz już nie chciała. Popróbujemy jeszcze.
I tyle mojego (i Poli) doświadczenia z kaszką.
Po kaszkach Polka spała. Drzemka kończyła się zazwyczaj mlekiem, a po nim "deserkiem" w postaci owocków z biszkoptem. Słoiczkowe odpadają, bo Pola ich zwyczajnie nie lubi. Jadła więc brzoskwinie zmiksowane z rzeczonym ciasteczkiem, jabłka (te wcześniej lekko podgotowane, bo po surowych krzywiła się i dławiła) i jagody (ale, te odpadły na razie, bo nie da się ich zmiksować na super-gładko, a dla Poli TAK MUSI BYĆ I KONIEC - stwierdziła moja córeczka). Sukcesy mamy duże, bo malutka zjadała całkiem spore porcje takich owoców (od 1/4 do 3/4 brzoskwini na raz!). Wiem, że lepiej, żeby zawsze jadła świeże (i je!), ale nie da się połówki brzoswkini zmiksować skutecznie. Trzeba większą ilość. Nadmiar mrożę więc w systemie podpatrzonym u Makoli z bloga Notes Okołociążowy (tu). Będzie jadła jesienią i zimą oraz w sytuacjach najwyższego pośpiechu (je już teraz, no bywa).
Najpierw zamrażamy zmiksowane jedzonko w foremce do kostek lodu. Można użyć też woreczków na lód (np. do zupek). Tu - mrożę cukinię z dzisiaj. |
Potem tylko wyciskamy kostki do pojemnika, opisujemy i chowamy do zamrażarki. Mrożone owoce i warzywa mogą być przechowywane od 8 do 12 miesięcy (źródło). Ponieważ owocki mrożę z biszkoptem ich ważność to max. 2 tygodnie. Warzywa j.w. - 8-12 m-cy. Zupki - 8 m-cy. |
Po owockach Polka dojada mleko. A po mleku, jeśli zmieścimy się w czasie (tj. przed 17:00) zjada jeszcze jakiś konkret: zupkę (Koperkową jadła, uwielbia! Rosół jadła, zachwycona!), jarzynki (marchewkę z ziemniaczkiem, brokuły - te wcina, aż miło). Przyrządzam je podobnie jak owoce, z tym, że wcześniej gotuję w parowarze (jarzynki solo) lub w garnku, tradycyjnie (zupka). Karygodnie ciut solę do smaku (woli słone, przysięgam!). Mdłych słoiczków nie chce jeść, a przetestowałam już chyba wszystkie dostępne na rynku marki. Przyprawione łaskawie zje, ale woli robione domowo, podjada ze stołu (zupy z talerza, dżem!). Ostatnio zaniedbałyśmy się z tym trzecim posiłkiem (babcia, pogrzeb, pośpiech) - moja mea culpa ;), ale dziś ambitnie wracamy do tematu. Planuję zrobić jej w parowarze cukinię. W odwodzie mam jeszcze w słoiczku pasternak z Holle - nie zaszkodzi przetestować.
Dziś np. jadła cukinię. Z dużym apetytem! |
Mleko też sporo zmieniło. Na początku jadła (piła) Nan Pro HA 1. Takie dostawała jeszcze w szpitalu. Mleko hypoalergiczne sugerowała Lady, poszłam w to. Dopiero lektura nowych zaleceń żywieniowych skłoniła mnie do refleksji - dlaczego ograniczam jej alergeny, skoro nie ma jeszcze na nie reakcji? Spytałam o to pediatrę i ta poleciła nam spróbować zwykłego mleka. Dała próbkę do przetestowania
Mleko początkowe HiPP 1 BIO Combiotik (info tu). Sprawdziło się - nie było reakcji alergicznej. Jak się okazało - głównie dlatego, że jadła go mało. Wtedy jeszcze odciągałam na potęgę i mm podawałam tylko, kiedy mojego mleka brakowało. Kiedy przeszła całkiem na mleko w proszku zaczęły się problemy ze skórą. Sucho za uszami (brzydko sucho, do smarowania!), "kaszka" na policzkach, rumieńce (które, jak Lady mi później wytłumaczyła, są oznaką właśnie alergii). Czem prędzej (po kilku dniach) zmieniłyśmy mleko na Mleko początkowe HiPP 1 HA Combiotik® - dla dzieci ze skłonnością do alergii. Poprawa była widoczna od razu! W ciągu 12 godzin zniknęły wszystkie zmiany skórne z buzi. Pozostała suchość za uszami, którą smarujemy Alantan Plus Krem (polecam na wszelkie odparzenia, krostki, zadrapania - działa cuda, nie wysusza, nawilża, dostępny bez recepty. Mamy w domu zapasik!). Polka ma buzię cudną, jak nigdy (no, nie licząc ugryzienia komara z nocy).
Nasze mleko. A w tle butla z Mam. Pola nadal odmawia jedzenia z czegokolwiek innego. |
Ale chyba nie jest źle! Polka na razie utrzymuje się na 50-tym centylu. Chciałabym, żeby była na nim dłużej (np. miesiąc, dwa jeszcze) i obrała jakąś stabilną drogę przyrostu masy (na tym albo na innym, ale konsekwentnie). Wtedy będę mogła się wyluzować i zwyczajnie karmić ją, kiedy jest głodna ufając, że mała wie co robi (teraz pediatra kazała nam notować pory posiłków i zjedzony mililitraż).
A póki co przyjmę wszelkie rady, historie i opinie dotyczące tych kontrowersyjnych w moim mniemaniu kaszek (czy dziecko musi je jeść?), mleka w proszku (które pija się najczęściej? Medium opiniotwórcze Mamo to ja twierdzi, że Enfamil, a blogosfera?), posiłków i sposobów na karmienie (bo wg Poli krzesełko jest be, na kolanach u mamy nie zje, a w ogóle to najfajniejszy jest śliniak). PISZCIE bo mi brak wiedzy i doświadczenia jeszcze, a chcę Polę karmić najlepiej (tak, wiem, najlepiej piersią, ale wierzcie mi - nie da się).
A póki co przyjmę wszelkie rady, historie i opinie dotyczące tych kontrowersyjnych w moim mniemaniu kaszek (czy dziecko musi je jeść?), mleka w proszku (które pija się najczęściej? Medium opiniotwórcze Mamo to ja twierdzi, że Enfamil, a blogosfera?), posiłków i sposobów na karmienie (bo wg Poli krzesełko jest be, na kolanach u mamy nie zje, a w ogóle to najfajniejszy jest śliniak). PISZCIE bo mi brak wiedzy i doświadczenia jeszcze, a chcę Polę karmić najlepiej (tak, wiem, najlepiej piersią, ale wierzcie mi - nie da się).
Olga, jak wiesz ja nie mam żadnego doświadczenia z rozszerzaniem diety, ale jeśli mogę coś doradzić - nie sól! Sól to syf i soląc utrwalisz jej tylko noe do końca zdrowe nawyki. Jak niedoprawionego jeść nie chce spróbuj ziół, tyle jest przecież fajnych, bazylia, oregano, tymianek... Doprawione niekoniecznie równa się słone! Buziaki dziewczyny i SMACZNEGO!
OdpowiedzUsuńSpoko, nie sole na potegę, a jedynie dla smaku - ciut ciut, żeby nie zabić smaku warzyw. A ta cukinia wyszła za gorzka i sól po prostu to łagodzi.
UsuńA, i myślałam nad tymi ziołami. Sprawa nie jest prosta! Można je podawać najwcześniej po 7 miesiącu (kminek, majeranek), a zazwyczaj doprawia się ziołami po 9, 10 miesiącu. Poza tym, kiedy ja jadłam bazylię Polce wyskakiwała wysypka. Zioła to dla niej ciągle za mocny kaliber. Solenie to zło nawet dla dorosłych, wiem przecież. Ale na miłość boską, na dwie duże cukinie szczypta soli chyba nie zaszkodzi. Nie można przesadzać w żadną stronę, smak słonych rzeczy też mała musi poznać. Z solą (a raczej jej śladową ilością, i to nie we wszystkim - np. wyrazisty smak brokuła zostawiam solo, mdłą cukinię doprawiam) czy bez - Poli smakuje, a to najważniejsze.
UsuńOoo, bardzo dużo już Pola je- naprawdę szybko to Wam poszło. Jeśli pytasz, czy dziecko musi jeść kasze- nie, nie musi. Nie musi jeść niczego, czego nie chce i do czego Ty nie jesteś przekonana. Sinlac ma bardzo dużo cukru, a Nestle płaci pediatrom za polecanie go. Spróbuj Holle robić na wodzie i dodawać owoce- na grupie BLW na fb, w której jestem tak polecają i sama będę tak robić. A soli przeczytaj to:
OdpowiedzUsuńhttp://dziecisawazne.pl/sol-w-diecie-dziecka/
Szczerze mówiąc myślę, że warto się wyluzować i czerpać z jedzenia radość, bo to przecież wspaniała sprawa, że Polka odkrywa świat smaków. Nie przejmuj się za bardzo lekarzem, szczególnie, że mała tak ładnie waży i prowadź Polę w świat jedzenia z uśmiechem! pozdrawiamy!
Dzięki za info, myślę, że nie przekraczamy normy ;)
UsuńMy się nie przejmujemy, dobrze nam. Jedzenie to frajda. Pola generalnie jest otwarta na eksperymenty (które czasem kończą się po łyżeczce, no trudno).
A Sinlac no cukier musi mieć, skoro jest słodki. Pediatra dał nam szeroki wybór, sama sięgnęłam po ten, bo od czegoś trzeba zacząć. Sprawdził się, teraz próbujemy inne. Kaszek jest cała maaaasa. Próbowałam jej dodawać owoce, ale wzgardziła :/ Też myślałam, że tak łyknie, ale niestety, nie udało się. Spróbuję jeszcze z Holle raz za jakiś czas, może inny smak wybiorę. Dziś dostała ten, co mamy z mlekiem na dobranoc i wypiła pięknie 50-kę. Dobrze wróży :)
Czasem sama aż żałuję, że mam lat ile mam i zostało mi tak niewiele rzeczy do spróbowania, bo to musi być wspaniałe doświadczenie.Trochę się nie mogę doczekać jak Hanka zacznie szamać coś innego niż cyc. A z eksperymentami, to masz rację- wiadomo, że u takiego malucha to wszystko jak kalejdoskopie- co raz nie smakuje może zasmakować za trzecim razem. Sama zaczęłam jeść buraczki dopiero po 20 r.ż.:) i teraz uwielbiam. A, zapomniałam Ci napisać, że słyszałam, że jak się robi kaszę na swoim mleku, to podobno ono rozpuszcza tę kaszę, to prawda?
OdpowiedzUsuńNie rozpuszcza jej w całości chyba, ale na pewno ją rozrzedza na maksa. Na moim mleku robiłam jej Holle'a i zagęszczałam Humaną, ale Humanę wsunęła na raz, potem już nie chciała, a Holle generalnie jej nie smakował, więc po 3-cim razie przestałam (dziś znów jej dałam Holle i bardzo nie chciała go jeść. Więcej nie spróbuję - no nie musi wszystkiego lubić.). Słabo pamiętam czy rozpuściła się ta kaszka w całości, ale to całkiem prawdopodobne bo robiła się kaszka coraz mniej gęsta.
Usuń