piątek, 19 września 2014

Raport o stanie badań

Do tej pory myślałam, że potrzebuję dwóch laptopów. Na jednym mogłabym oglądać seriale, na drugim pisać na bloga, sprawdzać Internety i pracować nad doktoratem (koniecznie w tej konieczności). Trzeci sezon Scandal wciągnął mnie tak intensywnie, że nie jestem w stanie zrezygnować z kolejnego odcinka, kiedy przychodzi chwila wolnego do Polki.

"Wolne" to dobre określenie. Jak to trafnie dzisiaj ujęła moja gastrolog: "Przychodzi taki moment, kiedy macierzyństwo staje się dla matki uciążliwe, a nie powinno tak być". Miała na myśli nasze karmienia - co godzinę po 30 mililitrów. Karmienia posiłkowe po kilka łyżeczek. Podobnie sprawę widziała nasza pediatra - coś tu nie gra i trzeba to zmienić.

Cały tydzień biegałyśmy z małą po lekarzach - gastrolog, który skierował nas do neuro-logopedy, pediatra, która znów odesłała nas do Centrum Pediatrii. Do tego badania krwi (nie tak bezproblemowe, jak ostatnio). W końcu ci wszyscy lekarze i specjaliści osiągnęli wspólny front. Mam zrezygnować z permanentnego dokarmiania Polki. Do tej pory strasznie się spinałam, że mała nie je za dużo. Przy każdej okazji próbowałam jej dawać coś do jedzenia, żeby wyrobiła jakąś rozsądną dawkę. Przez to Polka nauczyła się jeść często i mało. A teraz, kiedy jest szalenie zainteresowana całym otaczającym ją światem - jest jej to wybitnie na rękę. Trzeba jej to wyperswadować i przyzwyczaić do stałych por posiłków co 3, 2,5 godziny. Bez względu na jej protesty w okresie przystosowawczym. Obawiam się tylko, że będzie to trudniejsze dla mnie, niż dla niej.

Niektóre matki przeżywają traumę ucząc swoje dzieci zasypiać solo - te płacze w łóżeczku i zasada, żeby np. przez kwadrans nie przychodzić do dzidziusia. Nie dałabym rady przeprowadzić takiego treningu. Nie wiem, czy wytrzymam też, kiedy Pola wypija np. 30 mililitrów przekonana, że za godzinkę znów dostanie tyle samo. A potem będzie się domagać jedzenia przez kolejne 2,5 godziny! I znów zje mikro ilość i tak w kółko, aż zgłodnieje na tyle, żeby wypić porządną porcję i dalej iść cyklem opracowanym przez gastrologa.

Polkę sprawdzono dokładnie pod każdym chyba względem:
Waży 7700g (no, solidny, przyrost, stabilny od 2 miesięcy 50-ty centyl - rewelacja!!);
mierzy 71cm (ładnie!).
Obwód główki - 42cm, obwód klatki piersiowej - 41cm.
Pediatra stwierdziła, że dziecko jest zdrowe i silne, cyt.: "Jeszcze ze dwa tygodnie i będzie siadać!" (to znaczy posadzona, bo zanim sama siądzie jeszcze sporo czasu minie).

Neuro-logopeda najpierw stwierdziła, że malutka ma bardzo silny odruch wymiotny, co może powodować nasze problemy z karmieniem. No, ale ja też tak mam (a jem nieźle!), więc samo w sobie nie stanowi to większego problemu. Polka ma też odruch kąsania (zamiast ssania) i należy go stymulować, by przeszedł w gryzienie. Robi się to... jedzeniem. Mogę dawać jej chupka od czasu do czasu (czego absolutnie nie chcę!), podawać jedzenie w gryzaku silikonowym (bo siateczka jest za miękka) i wkładać tam coraz większe i twardsze kawałki jedzenia. Mogę też dawać jej cząstki jedzonka, ale tylko takie miękkie, którymi się nie zadławi - cukinię, brokuła. Do gryzienia skórkę od chleba (bo ta z kolei jest za twarda i Pola jej nie odgryzie kawałka). Dziś na kontroli doprecyzowano, że Pola ślicznie potrafi jeść: zbiera z łyżeczki, zaczyna jakby gryźć po bokach (a nie na środku), więc wszystko w normie (no cóż... jadła o 5:00 rano, kontrola była o 12:00 i w między czasie nie chciała zjeść nic więcej, no to nie dziwota, że ładnie jadła. Ja też nie nalegałam, nie dawałam jej kaszki, owocków, mleka w małych porcjach - no bo kazali mi przynieść córkę głodną). Zjadła w gabinecie logopedycznym 3/4 obiadku. Kolejną porcję dostała dopiero 2,5h później i o dziwo wypiła duszkiem ok. 120ml mleka! Kolejna porcja o 17:00 i będzie to mleczko. Potem 19:30 (co może się nie udać, bo mała zasypia wcześniej), ale spróbujemy! No i przede wszystkim jesteśmy wszyscy dobrej myśli. Skoro dziecko mam w 100% zdrowe, stabilnie siedzi na 50-tym centylu od blisko 2 miesięcy to czas zastosować się do pradawnej zasady, że "dopóki w domu jest jedzenie... dziecko z głodu nie umrze" (co dedykuję mojej Rzeszowiance!).

13 komentarzy:

  1. O ! Jest dobrze, kilka nowych zasad i wyjdziecie na prostą :)
    Tylko jedno mnie zastanawia co z tym chrupkiem, czemu nie chcesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha ! A te 15 min to katorga ! Ja znam zasadę z max 7 minutami a i tak uważam że trzeba być elastycznym i czas można dostosowywać do dziecka i pomału wydłużać :)

      Usuń
  2. Na szczęście Pola tak nie ma it ez jak sytuacja podbramkowa to usypianiu 3-5-7 ale bez płaczu. Ale słyszałam ze i do pół godziny sie dziecko zostawia! Przeczytałam w książce "Pierwszy rok życia dziecka", ze jak matce ten płacz bobasa sprawia trafność to może... Użyć np zaryczał do uszu albo podglosnic muzykę! No ja pie****e! W życiu bym tak nie zrobiła. Widać ze to mechanizmy z lat 50-tych chyba... Aż sie poryczalam jak sobie to wyobrazilam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko, faktycznie zasady sprzed 30 lat ! Książka w śmietnik ! Ktoś mi polecał książkę tego gościa od 5S o spaniu ale nie pamiętam jak się nazywała, na pewno o niebo lepsza!

      Usuń
    2. Harvey Karp: Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy albo tego samego autora Najszczęśliwszy śpioch w okolicy. Nie uwierzysz, ale zamówiłam sobie jedną z nich, po czym... nie wyjęłam jej z pudełka na czas i mąż wrzucił pudełko do spalenia myśląc, że puste - MISZCZE!!

      Usuń
    3. MISZCZE! Wiesz, czytam właśnie Twoją książkę o niegrymaszących dzieciach w Paryżu i paszach i frustracjach... i dochodzę do wniosku że jestem beznadziejna bo jej płacz doprowadza mnie do histerii po minucie:/ Także ten... Trzymam kciuki Śliczna! x

      Usuń
    4. Zuza, ekhm... o jakich paszach?!

      Usuń
    5. Kuźwa, głupi spell check! Pauzach oczywiście, pauzach!:)

      Usuń
  3. Super, że w końcu jakiś konkretny pomysł. Dacie radę na pewno, zresztą jak opisałaś, jednak się da jakoś to jedzenie Polki "poukładać'' :). Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dajemy radę, ale kurka w tym nowym systemie zjada mi o połowę mniej niż zazwyczaj. Ja już nie wiem zupełnie. W środę idziemy sprawdzić u pani gastrolog czy to zdaje egzamin (albo we wtorek?). Dzięki za komentarz! Pisz częściej :)

      Usuń
    2. Ja jeśli chodzi o kwestie jedzenia syna podchodzę bardziej na luzie, ale to pewnie dlatego, że Krzyś bez problemu pił z piersi i zawsze byłam właśnie tym w razie głodu zabezpieczona, ale myślę, że Twój spokój i przede wszystkim czas wszystko unormuje. Za parę miesięcy Polka już sama będzie jadła, a Ty zapomnisz o wszelkich perypetiach związanych z posiłkami. No i tak jak pisały dziewczyny- dziecko nie da się zagłodzić, da na pewno znać, że w brzuchu burczy. Czyli co? Spokój, spokój, spokój :)

      Usuń
    3. Dziś w brzuchu Poli burczało, a ona bawiła się w najlepsze. Zjadła potem jeszcze mniej niż zwykle... Ani raz nie wołała do jedzenia a wypiła... 2x80ml mleka i podziubała obiadu. Eh....

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!