Co ze mnie za matka, skoro nie potrafię nakarmić swojego dziecka? Myślałam, że nasze problemy rozwiązały się, kiedy przestałam Polę karmić (no, bo skoro sama nie chciała tak jeść, to chyba sprawa jasna). Mała chwyciła mleko modyfikowane i jadła z apetytem, większym nawet, niż do tej pory. Aż tu nagle, od kilku dni powiedziała "nie". Wyartykułowała owo "nie" krzykiem na pół dzielnicy i manifestacyjnym zjedzeniem 60ml w ciągu całego dnia. Całego!
Wrzask przy zasypianiu, kiedy śmiałam dać jej butelkę doprowadził mnie do krzyku i płaczu. Polkę też. Wkurwiona (no nie mam innego słowa, doprawdy) dałam jej wody. Wypiła jej jakieś 10ml po czym odepchnęła butelkę, zacisnęła usta i odwróciła głowę rozpoczynając histeryczne wycie. Przez cały dzień może ze 100ml wody udało nam się w nią wcisnąć. "Na śpiocha" też nie chce jeść mleka.
No, to może chociaż stałe pokarmy? A gdzie tam! Kilka łyżeczek kaszki, kilka łyżeczek obiadku. Na wadze spadek w stosunku do ostatnich osiągów.
Solidne polskie kurwy cisną mi się na usta, bo co do cholery się dzieje? No co? Mleko mm - NIE, pierś - NIE, woda - NIE, obiadek - NIE, owoce - NIE, warzywa - NIE, ze słoiczka - NIE, gotowane przez mamę - NIE. I wrzask, i płacz, i marudzenie, że głodna. No cholera jasna, nerwy mi puszczają. Co mam jej powiedzieć "nie, to nie" i nie karmić jej niczym dla "przetrzymania"? Czy 6-cio miesięczne dziecko może w ogóle świadomie histeryzować i należy ją jakoś zdyscyplinować? Czy założyć, że "tak ma", że dzieci w tym wieku nie myślą racjonalnie i po prostu przeczekać? Podręcznik nic na ten temat nie pisze, Internety coś tam mówią, ale wiadomo jak jest - fora psycho-matek i kobiet, które lubią hiperbolizować - nie dla mnie. Blogosfera najwyraźniej ma dzieci dobrze jedzące, grzeczne i uśmiechnięte 24/h (albo sprytnie nie przyznaje się do gorszych dni). Wiem, gdzieś tam w głębi rozumku wiem, że nie jest to jakiś wyjątkowy przypadek, ale nie rozumiem własnego dziecka. Nie wiem, dlaczego funkcjonujemy w cyklach miesięcznych, podczas gdy moje koleżanki potrafią wypracować rutynę, ich dzieci są przewidywalne i trzymają się swoich upodobań. Polka nie. W tym miesiącu np. budzi się w nocy od 3 do 5 razy, odmawia jedzenia. Miesiąc wcześniej budziła się np. raz i jak w zegarku, jadła tyko odciągnięte mleko. Dwa miesiące temu wrzeszczała i przy piersi i przy butelce, spała ładnie z jedną pobudką. Trzy miesiące temu wisiała na piersi, spała prawie całe noce, cztery miesiące temu pierś naprzemian z butelką - sielanka. Noce gorsze - 2, 3 pobudki. Pięć miesięcy temu tylko pierś, nie chciała zasypiać, nosiłam ją z godzinę, zanim usypiała. Noce spokojne. Sześć miesięcy temu, kiedy była najmniejsza, było jej wszystko jedno co je, jak je, byle tylko się wyspała. Noce bez ani jednej pobudki - fenomen.
Czemu taki kalejdoskop? Co z tym jedzeniem? Nie uwierzę w alergie, refluksy i inne gówna chorobowe, bo dziecko jest zdrowe (poza katarem), nie ząbkuje i ewidentnie dala dziś popis uporu i histerii, HISTERII! A ja braku zrozumienia i cierpliwości, bo ileż można. Cały tydzień dziecko zmierzi, marudzi: na rękach - nie, w łóżeczku - nie, w kojcu - nie, na macie - nie, w bujaku - nie, w foteliku do karmienia - nie, na spacerze - nie, w tuli - nie, w wózku - nie. Do posrania (za przeproszeniem) NIE. Wczoraj dzień wytchnienia, dziś też, bo przejął ją mąż. Aż się za własną córeczką stęskniłam. Mówię - dziś ja usypiam. W zamian za rzut macierzyńskiej miłości dostałam jeden wielki wrzask i brak współpracy. I widzę tu, na książeczce zdrowia taką sielską scenkę teraz (bo leży obok mnie): piękna mama przytula odchowane i uśmiechnięte niemowlę. No photoshop na 100%.
Olgaaa, dzieci takie są! są nieprzewidywalne! Hel była taakim grzecznym i śpiącym w nocy noworodkiem, teraz zmienia sie co chwilę - prześpi noc czy nie - doprawdy ruletka! z jedzeniem nie wiem co ci poradzic- trzeba założyć że zdrowe niemowlę zje jak zgłodnieje i tyle. Zauważyłaś, że przez całą imprezę dziś Hel jadła tylko raz? w domu troszkę obiadku, wieczorem troszkę kaszki..teraz trochę mamy na dobranoc. nie przejmuję się jak mało je- jak to mawiali w dawnych czasach, gdy dziecko wołało o dokładkę: 'nie martw się synu, jutro też będzie obiad'. :)
OdpowiedzUsuńMoże masz rację. Trochę przesadziłam w poście. Jak na spokojnie mąż podliczył ile w nią wcisnął w ciągu dnia (a ja w nocy) to razem z wodą wyszło z 500ml - nie tak źle! A jeszcze ten obiadek, melon - no i ciasto jogurtowe ;) (my mistake)...
UsuńZęby jak chuj !
OdpowiedzUsuń(czytając Twoje posty się dowiedziałam,że chociaż na blogach wolno przeklinać;) bo na fejsbukach zabraniają)
wiem co przeżywasz - serdecznie współczuję. Kilka dni z głodu nie umrze. Spoko oko. Ja w takich momentach zawsze sobie powtarzam: - a za okupacji to co dzieci jadły?!
Kiedy niemiec na ulicy z karabinem,to przecie matka po kartofelki nie wyskoczy do sklepiku!
No a mięso nam ruscy zabierali (z opowiadań babci wiem...) czyli bez eko kur i innego bydła można było wiele dni/tygodni?
I jacy mądrzy ludzie powyrastali! Nie to co teraz!
Tak właśnie dobie w takich chwilach myślę i to mnie ratuje...
;)
Rzeszowianka
Dobra polska artykulacja głoski "r" pozwala nieźle rozładować napięcie! Zęby piszesz? Średnio to widzę. Nic tam się nie zanosi na zęby, chyba. Znawcą nie jestem, ale na wszelki wypadek, jeśli jutro znów tak będzie, posmaruję jej dziąsełka przed karmieniem. Trzeba wykluczyć albo potwierdzić :)
Usuńnooo z tym jedzeniem a raczej niejedzeniem to dzieci potrafia doprowadzic do maksymalnej frustracji :-\ przerobilam, wiem cos o tym. U nas tak jest jak Marte boli brzuchol to tak sie zachowuje ze sie drze i nie chce jesc. Ostatnio tak miala jak sie nawcinala rodzynek :-\ przeanalizuj czy dawalas Poli cos co moglo wywolac bol brzuszka. Pozdrawiam Dori :-*
OdpowiedzUsuńMelon? A poza tym to same standardy :/
UsuńP.S. Doooori! Kopę lat ;) jak tam powrót do roboty??
no to ja mam teorie ze zaszkodzil Poli melon i dlatego bolal Ja brzuszek i stad nie chciala jesc i krzyczala ;-) jestem przekonana o slusznosci mej teorii w 99,9% ;-)nie eksperymentuj jakis czas, dawaj Poli tylko dzieciowe papu i zobaczysz ze bedzie git ;-) a dziekuje, odżyłam bardzo ;-) wreszcie oprocz tego ze jestem matka poczulam ze jestem tez czlowiekiem kobieta pracownikiem itd ;-) za dlugooo w domu, ta jednorolowość mnie przytłaczała;-)Dori
UsuńMoże i melon, ale przed melonem też szału nie było. Obstawiam jednak "taki dzień" :/ Ale nie wykluczam niczego, choć melon dyniowaty i problemów nie powinno być, ale kto ją tam wie... po śliwkach też nie powinno być, a są. Gotowane mieć musi. I jabłko też - surowe nie wchodzi w grę - co zrobisz...
UsuńJejku ! jak ja to rozumiem. Serio rozumiem! Nie powiem, że "u nas było to samo", bo każda sytuacja jest inna, dzieci są różne- ale bywało że moja córka zjadała przez cały dzień 3x30ml mleka (ok. 7 miesięcy) i koniec. Nie było siły- na śpiąco, na rękach, na bujanego, na oszukiwanie( dawaliśmy wodę a kiedy zassała podmienialiśmy na mleko). Ja wyłam, ona wyła, sąsiedzi zastanawiali się czy nie dzwonić na policję. Nie wiem o co jej chodziło do tej pory -trwało to prawie 10 dni. Wcześniej również na przełomie 2-3 miesiąca i ok 4 mieliśmy podobne sytuacje. Wytłumaczyłam to sobie "skokiem rozwojowym", chociaż mam ambiwalentny stosunek do tej teorii. Pozostaje mi tylko życzyć CIERPLIWOŚCI bo przecież to nie będzie trwało wiecznie.
OdpowiedzUsuńCierpliwość się przyda. Liczę, że jak zacznie sama jeść i komunikować swoje smaki, po prostu będzie dostawała to, co lubi. I będzie jadła pięknie jak nigdy!
UsuńTak właśnie będzie! Tego wam życzę!
Usuń