Jesień dalej panoszy się na naszej wiosce. W domu też jesiennie. Poranki są tak chłodne, że muszę okrywać Polę dodatkowym kocykiem. A będzie tylko zimniej, bo nasz dom ma swoje zwyczaje grzewcze i od 20:00 do 6:00 zimnica straszna, piec śpi razem z domownikami. W łazience kaloryfera nie mamy w ogóle. A dodatkowo w dzień, w godzinach pracy, piec też ma wychodne i znów zimno. Na dworze też zimno. Pozamawiałam zatem dla Polki rzeczy: śpiworek zimowy do wózka (no, nawet jak srogich mrozów nie będzie to i tak - już teraz bym używała!), pierwszy Polki zestaw pościeli (to znaczy wypełnienia - kołderka i podusia). Na wszystko składa się rodzina, to znaczy ja kredytuję prezenty, a oni zrzucają się i spłacą raty przy grudniowych Mikołajkach czy Bożym Narodzeniu. Jak dla mnie - rewelacja. Śpiworek do najtańszych nie należy, a mieć chcemy (i to ładny chcemy!). Kołderka antyalergiczna i całoroczna też wydatek niemały - wspieram, oj wspieram pomysły naszej rodziny. No, bo umówmy się - lepiej mieć jedną, dwie rzeczy, których się bardzo potrzebuje, niż kilka więcej grzechotek, przy czym jedna w tą czy w tamtą różnicy nie robi.
A zbrojenia do zimy czas zacząć, bo jesień już przecież coraz chłodniejsza. Mąż dziś oporządza samochód: opony zimowe, płyn do spryskiwaczy (zimowy, bo na naszej wiosce mikroklimat taki, że w środę o 8:00 miałam lód na szybie!), mycie auta (generalne), poziom oleju, wymiana popsutych żarówek - sporo ma facet roboty, no ale ja też mam swoje jesienne porządki do zrobienia! Na przyszły tydzień planuję organizację naszego domowego "składzika", który to chcę, by stał się "pomieszczeniem gospodarczym" z prawdziwego zdarzenia. Muszę też przejrzeć nasze płaszcze, kurtki i buty, wymyć i schować wiosenno-letnie, powyciągać ciężkie sprzęty. Marzy mi się wszystko pięknie poukładane, w tematycznych pojemnikach, podpisane. No, ale, że Ikei nie znoszę (choć rzeczy z Ikei kocham), i nie polubię do czasu aż nie otworzą sklepu w Internecie - skończy się pewnie na starych pudełkach na buty. Trudno, dobre i to.
Jutro Wszystkich Świętych, spróbujemy z Polką wszystko zrobić - odwiedzić Gliwice (oj, jak to daleko teraz, kiedy ma się małe dziecko, które nie lubi jeździć autem!), Wojkowice, Kazimierz, Pszczynę i Szopienice (niekoniecznie w tej kolejności) i niekoniecznie wszystko razem. Ale to dopiero jutro, bo dziś przecież za wielką wodą Halloween! Nie świętujemy (choć plany były i wieść niesie, że gdzieś tam na katowickim Dębie jest drugie niemowlę w identycznym bodziaku dzisiaj!), ale wystroić się i tak można! A do kompletu załączam kilka fot z naszej jesieni (obiegowo zwanej tu "jesienia").
|
Piszę do Zuzy - przyjedźcie. Nie może, bo Towarzysz Mąż zabrał dziś auto. No to może mój mąż ją przywiezie? No, ale fotelika nie ma. To może ja przyjadę? Mój mąż auto wziął na manewry, czekaj - pożyczę od Lady. Auto jest, opon nie ma. No co za pech! A tak miałam dziś ochotę na Pumpkin Spice Latte w Starbuniu z dziewczynami! |
|
Mój mały Halloween'owy przebieraniec! |
|
Za naszym oknem.... jednym z kilku. Tu jest pięknie, a z drugiej strony? Też pięknie - niebo widać. Urok mieszkania na poddaszu - pobliskie osiedle jakoś tak znika z widoku. |
|
Wieś mamy, ale piękną i jesienną |
|
I bałagan na stole mamy: koszyk z owocami z kuchni (bo Pola się bawiła do śniadania), róże uświetniające naszą niedawną, drugą rocznicę ślubu - ach, co to był za wieczór (miasto, kino, sushi, dziadkowie z Polką - cudownie było!)! |
|
Pierwszy balonik Poli! |
|
Przyznaję, współczuję nieco misiowi. Miejsce przyczepu sznureczka? Bez komentarza! |
|
Jesienia |
|
Jesienna Polka. Ponieważ parku nam nie sprzątają z liści i Quinny zaniemógł ostatnio, przeprosiłam się z Bebetto. Włożyłam firmową wkładkę, uszyłam nam wkładkę materiałową z podusią już na stałe wszytą - wszystko na rozmiar wózka - nic się nie zwija i nie rozluje. Do tego Pola ma kocyk - ocieplana dresówka i bawełna. Planowałam wszyć jej w środek jeszcze ocieplenie kocyka, ale ostatecznie stwierdziłam, że bez sensu, bo na dniach będziemy miały śpiworek. Wzór w tukany: LOVE! |
|
Śląska jesienia :) |
|
Topole - zdecydowanie wolę je jesienią, niż w okresie pylenia (czyli chyba non stop mam wrażenie - całą wiosnę to cholerstwo fruwa w powietrzu!) |
|
Przyszedł do nas! Gofra dostał, co miał nie przyjść? Ale niewychowany, na dziecko mi fuczał. |
|
Tata-miś <3 |
Fajna ta jesienia u Was! U nas tez zimno, a w mieszkaniu to sie prawie lodowo zrobilo. Siedze i marzne, mimo ze slonce swieci. A mis, no coz, jestem pewna, ze nie ma nic przeciwko temu, ze sznurek dynda mu na dole:).
OdpowiedzUsuńP.S. Zazwyczaj nikomu nie zwracam uwagi na takie rzeczy, ale te "do puki" na tak dobrym blogu az razi po oczach. Mam nadzieje, ze Cie nie urazilam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńEh, Polkę mi do klawiatury ciągnie... W sumie to coś mi nie grało, ale ostatecznie stwierdziłam, że wzorem Hemingwaya - nie poprawiam, publikuję. Ale dzięki!
Usuńu nas taki sam bodziak dzisiaj! śpiworek do wózka na szczęscie juz mamy, H. codziennie ucina w nim sobie dłuuugą (1-2h) drzemkę podczas spaceru. Lowam śpiworek :)
OdpowiedzUsuń1-2h drzemki! Tak, zdecydowanie cieszy mnie ta perspektywa!
UsuńŚpiworek, śpiworek... ach, nie oparłam się mu i jak. Bodziak w rzeczy samej i u nas w użyciu, zaraz go opublikuję :) Buźki dziewczyny!
OdpowiedzUsuńWidzę, że rozpoczęłam nową tradycję halloweenową. Kup bodziaka i nominuj inną blogerkę do obdarowania innego dziecka. Coś czuję, że za rok to wszystkie blogujące mamy, jak jeden mąż (sic!) zaprezentują analogiczne sesje zdjęciowe :) Choć Twoja z dynią bardziej profesjonalna niż moja pościelowa. A Ruby? No cóż... kolejny rejestr powalających postępów Kropki, ot co (With all the love in the world!)!
UsuńŚwietna jesienna sesja ! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńśliczna Polka no! A u mnie tak ciepło że wytrzymać się nie da, choć kaloryfery zakręcone. Mamy tak ciepłe mieszkanie, że najcieplej to jest właśnie u nas zimą...ehh nie dogodzisz :) także o romantycznych wieczorach pod kocem z gorącą czekoladą w ręku to ja marzę tak samo jak o długiej zimie :D
OdpowiedzUsuń