Po co zabierać ze sobą niemowlę w góry, w Alpy dokładniej, skoro nic tu dla takiego malucha nie ma do roboty? Siedzieć w pokoju ma? Świeże powietrze znajdzie się i w kraju, więc po jaką cholerę targać bobasa tyle kilometrów, zarzynać się podróżując nocą?
Po pierwsze po to, żeby być całą rodziną. Oboje z mężem mamy ogromną potrzebę podróżowania, odkrywania. Pięć tygodni pod namiotem we Włoszech - żaden problem. Coachsurfing na Węgrzech - proszę bardzo. Nocleg na plaży w Chorwacji - jeszcze lepiej. Przegapiony samolot we Francji - standard. Czego to myśmy nie przeżyli! Od banałów w stylu Walentynek w Paryżu, po raid po frankfurckich muzeach. Europa jest nasza.
Bardzo, bardzo chcemy, żeby nie wykluczać Poli z naszego podróżowania. Wiele zmieniamy pod kątem naszej córeczki, bo z niemowlęciem na ekstremum silić się nie będziemy, ale też nie zmieniamy zupełnie swoich przyzwyczajeń i upodobań. Chcemy, by w nowym mieszkaniu, na ścianie zawisły zdjęcia z naszych wspólnych wojaży. Kiedy Polka była malutka (4,5 m-ca) zaliczyliśmy Oxford. Niedawno były polskie Tatry, teraz są Alpy. Na lipiec znów zapraszają do Oxfordu - może polecimy. Jesień we Włoszech też kusi. Wakacje z pewnością gdzieś w terenie, tylko gdzie? A tymczasem austriackie Alpy i jest nam tu z malutką bardzo dobrze.
Spacerowych i sankowych tras całe mnóstwo, szczęśliwie zaraz pod domem. Nie trzeba nigdzie jeździć, wystarczy zapiąć małą w śpiworku i już można przemierzać pola, lasy, stadniny koni - wszystko pod nosem. Babcie spacerują z Polą naprzemiennie, rodzice też. Dziś wzięliśmy Polę kolejką na górę, tam, gdzie zazwyczaj jeździmy na nartach. Okazało się, że całkiem to wszystko dla niemowląt przystosowane: od darmowego przejazdu począwszy, a na torze saneczkowym skończywszy. Z toru skorzystał jednakowoż mąż, my z Polką - z darmowego powrotu kolejką. W międzyczasie były tańce na stole, głaskanie dwóch psów, zabawa w parku śnieżnym (zjeżdżalnia!). Czworakowanie na śniegu (które akurat można uprawiać wszędzie). Była też kradzież frytki i tejże frytki najpiękniejsza, jaką widziałam konsumpcja. Rozszerzenie diety - poziom ekspert.
Jutro wieczorem, kiedy malutka uśnie, pakujemy się do autka i w drogę do domu. Żeby było nam bezpieczniej zabieramy na pokład teściową, bo w tę stronę bardzo brakowało nam kogoś, kto zagadałby kierowcę, a drugiemu kierowcy pomógł się wyspać, kiedy Pola uprawiała harce i swawole. Jedziemy więc we trójkę. Przy całej mojej sympatii dla teściowej, mam nadzieję, że ta noc prześpi, jak niemowlę (nasze), bo planujemy z mężem nie być zmęczeni, wyspani i dziarscy bezpiecznie dojechać bez zbędnych perturbacji. Trochę ta podróż na krawędzi, więc trzeba przedsięwziąć wszelkie możliwe środki ostrożności, coby ta mała istotka, która ufa nam bezgranicznie, dojechała do domku bezpiecznie.
Cudownie, że zarażacie swoją pasją podróżowania Polę bo jak już napisałaś rodzina trzyma się razem. A przy maluchach nigdy nie zabraknie atrakcji jeśli my im czegoś nie zorganizujemy to same sobie coś wymyślą (zazwyczaj niebezpiecznego bądź bardzo brudzącego:)) My również nie rezygnujemy z wyjazdów ze względu na dziecko ponieważ taka wyprawa zapewnia nam najcudowniejsze przeżycia i wspomnienia na całe życie:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
OdpowiedzUsuńSuper! My tez nie zrezygnowalismy z podróżowania po pojawieniu się synka. Zobaczymy jak będzie z dwujeczką :) Podoba mi się tutaj, będę wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, zapraszam w takim razie!
OdpowiedzUsuń