Nikogo nie było. Były za to tłumy nieznajomych. Dziewczyny bloggerki dziś nie dopisały, ale nic to, i tak było super. Na przystanek wybraliśmy się by w jednym z najbardziej hipsterskich miejsc w Katowicach zjeść poranne śniadanie (drugie) ze szwagrem.
Gość od kilku dni ciężko pracuje u mojego Ojca w firmie. Zaznajamia się z parterem budowlanki, czyli fundamentem każdych prac ziemnych - robotnikami budowlanymi. Słowem - ma siłownię i solarium za darmo, a nawet mu dopłacają. Postanowił tak spędzić złote, polskie lato. Podziwiam. Przy okazji przyłączyła się do nas Jane, na krótko. Uwielbiam jej złote włosy falujące na wietrze, poprzetykane złotymi promieniami słońca. Skrzy się jak słowiańska piękność. No i te dłuuuugie nogi! Zdjęcia nie zamieszczam, bo blog to nie anons matrymonialny. Zamieszczę za to foto relację z dziś, bo było nad wyraz słodko i kolorowo. W diecie matki karmiącej (ekstremalnie) pozwoliłam dziś sobie na małe szaleństwa w postaci makaronika truskawkowego i babeczki waniliowej. Obie to zło wcielone i alergeny podstępne. No, ale z racji kończenia dziś przez Polkę 4-go miesiąca postanowiłam podjąć wyzwanie i rozszerzyć dziewczynie dietę o odrobinę konserwantów. W końcu za blisko 2 tygodnie wyjeżdżamy do Anglii, a tam nie będzie rosołków na kurczaku zagrodowym, bo w pokoju, na stanie, będzie tylko czajnik i ręczniki. Trzeba powoli dziewczynę przyzwyczajać do zdrowego, ale nie monotematycznego (jak do tej pory) jedzenia, bo inaczej bardzo ją zaskoczy brytyjski system żywieniowy (
fish and chips).
|
Zgrzana, marynarska Polka |
|
Fantastyczne makaroniki od Delicatessen Chorzów. Wprost rozpływające się w ustach. Pianka, mocno truskawkowa pianka ukryta pod bezową skorupką. W środku nadzienie. Bajka. |
|
A tu marchewkowe cudo. Szkoda, że tyle we wszystkim imbiru i cynamonu. Gdyby było bez pożarłabym całą paterę! |
|
A tu Titot i spodenki, które kupiliśmy dla Poli (50zł). Trochę drogie, ale, że mąż był w czasach młodości harcerzem wodnym - cena nie grała roli. |
|
Jak się trochę odbiję od finansowego dna kupię też Poli paputki. Może pod choinkę, idealne będą do pierwszych raczków i kroczków. Titot niebawem odpala sklep internetowy, nie będę musiała czekać na Przystanki :) |
|
Frontem do klienta. Dekum Dekum i ich super torby. Chcę jedną KONIECZNIE! Może mi ktoś sprezentuje na imieniny? W końcu już na dniach :) Uszka w torbach się ruszają. Ciągle trąbię mężowi, że chcę psa. Taka torba to proste wyjście z sytuacji :) |
|
Jakaś mała obserwatorka ubrana fantastycznie! |
|
I zajęcia dla dzieciaków były! |
|
A tu tradycyjny ojcowski chwyt pod tytułem "Ekspozycja pieluchy". I po co wkładałam jej te białe majtusie, skoro i tak cały Pampers na wierzchu? |
Mam wrażenie, że na wszystkich tego typu
eventach sama robię za całą klientelę. Powinnam już dostawać rabaty stałego klienta, albo chociaż gratisy promocyjne, bo zawsze coś kupię, tymczasem nic. A konto topnieje w oczach. Niedługo stanę się międzynarodową ekspertką od życia na maksymalnym poziomie minimalnych finansów :) To co dziewczyny, kolejny przystanek wspólny?
Fajnie tam macie ! Tutaj takich super spraw nie ma ! :(
OdpowiedzUsuńPortki najlepsze ! Kapciochy też, ja poluję na jakieś sandałki i nie mogę upolować wiec bosa stopa rlz
Polka cudowna ! I jaką czuprynkę ma bujną , u nas dopiero gęstnieje ;)
ps. co do diety to myślę że śmiało możesz rozszerzać, ja jadłam prawie wszystko, nawet pół szklanki coli ( o wyrodna ja ! ) raz na 2 tyg ! skoro problemy z brzuszkiem nie są nimi jednak to może się okazać że możesz jeść wszystko :))))
UsuńNie wszystko mogę, ale próbować trzeba. Lekarka nalegała na dietę bezmleczną, więc poza masłem nie jem nic takiego. Robię wyjątki, np. ciasto jogurtowe w piątek, babeczka z kremem dziś, ale już widziałam u Poli (po piątku) takie grudki na skórze, więc chyba pani doktor miała rację. Zjadłam też kilka malin i od razu małą obsypało. Zobaczymy jak zareaguje na truskawki (są mniej alergizujące niż maliny). Może będzie ok. Trzeba obserwować, sprawdzać i się ten jadłospis ustabilizuje... Będę wiedziała co jeść jak już będę chciała ją odstawiać :D
UsuńBosz Olga, masakra z tą dietą... Imbiru i cynamonu też nie możesz?! A na przystanku się za tydzień oczywiście widzimy! Xxxx
OdpowiedzUsuńPs. Fish and chips jadłam. Dwa razy. Mill przeżyła bez niczego, nawet moje ukochane frytki w occie. Za to wysypały ją angielskie truskawki! (ale już jej przeszło:)
OdpowiedzUsuńA bo w Anglii truskawki pewnie sztuczne ;) ale Zuzi... FRYTKI W OCCIE? Nawet w ciąży bym nie jadła :/ Respect.
OdpowiedzUsuńFrytki w occie są mega :) Kto nie jadł ten nie wie :))
OdpowiedzUsuńA za tydzień.. oczywiście muszę zerknąć na mężowski grafik, wokół którego kręci się moje życie. Teraz na przykład jest w pracy (godzina 23) a ja staram się jak najciszej stukać w klawiaturę, bo jak mi się stwory pobudzą to będzie ciężko:)
Ej, bo po Ciebie przyjedziemy! :)
Usuńtorba z buldożkiem francuskim mnie urzekła!!!;-) Dori ;-)
OdpowiedzUsuńNo mnie właśnie też, ale mąż coś uparcie pomija ten post, jedyny z sugestią imieninową, eh...
Usuń