W piątek byłyśmy u gastrologa. Dr Maliszewska z Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II niemalże rozwiała moje wątpliwości odnośnie mojej wartości jako matki. Inny lekarz potwierdził, ze lekarka ma holistyczne podejście do pacjenta i matki ją uwielbiają. Niniejszym przyłączam się do grona fanek.
W przeciwieństwie do innych lekarzy ta wysłuchała wszystkiego, co zaobserwowałam, przwliczyła ze mną wagę Poli i poobserwowała jej zachowanie przy piersi. Stwierdziła, że choroby przewodu pokarmowego nie ma. Pola najprawdopodobniej zraziła się do piersi bo za szybko jej leciało mleko. Dlatego "na śpiocha" udaje się ją karmić a w dzień nie. Niestety w tej sytuacji pozostaje nam karmienie butelką i odciaganie pokarmu. Moje życie się zmieniło. Nie ma już sielankowego niemowlaka ciumkającego jedzonko. Jest laktator - tylko.
Rola mamy uległa degradacji do zapotrzebowania restauracyjnego. Przez to coraz mniej czasu poświęcam Poli. Rano zajmuje się nią mąż, ja odciagam mleko. Karmimy godzinę. Odbijamy pół. Potem drzemka. Jem śniadanie i czekam na mleko. Znowu odciagam. Pola się budzi, karmimy. Noszę do odbicia czasem godzinę. Potem spacer - Polka w swoim łóżeczku, ja krzątam się pakując torbę i podgrzewając mleko na spacer. Mała się niecierpliwi. Wychodzimy. Na spacerze albo śpi albo się wkurza, że musi być w wózku. Od biedy w nosidle. Wracamy. Polke bierze Łady Mama i zabawia, ta raduje się i piszczy. Ja jem obiad. Dalej ktoś zajmuje się Polą tudzież kładę ją na matę i sama odciagam pokarm, uzupełnieniam zapas pieluch na przewijaku, ścielę łóżeczko itp. Karmię butelką. Czasem próbuję piersią, mała drze się, histeryzuje i płacze wiec odpuszczam i je z butli. Drzemka. Pola budzi się, jest ok 17-18. Wraca mąż i zajmuje się Polą, ja jem kolację i odciągam mleko. Karmię, noszę do odbicia. Kąpiemy. Mała padnieta usypia przy piersi (po płaczu oczywiście). Nie ma w tych naszych dniach czasu na zabawę, uśmiechy, czytanie książeczek. Wszystko kręci się wokół karmienia. Albo jest glodna albo się nudzi kiedy ja odciagam mleko. Mama przestała jej się kojarzyć z ciepłem, bliskością, spokojem, ukojeniem i zabawą. Teraz to stres, zdenerwowanie. Tata jest od zabawiania, Lady
Mama również. Mama od niedobrego mleka i znikania co chwila.
Boję się, że już tak zostanie. Własne dziecko nie przepada za moim towarzystwem i jest przekonane, że mam coś lepszego do roboty niż ona. A ja przecież podporzadkowalam (kolejny raz) cały swój czas jej zachciankom. Bez mrugnięcia okiem! Jak miałabym się rozdwoic? I jednocześnie być jej towarzyszem zabaw i krową dojną podpiętą do laktatora? Serce mi się ściska, kiedy Pola rozradowana na cudzych rękach płacze w moich ramionach. Jakoś nie wierzę, że wyciągnie kiedykolwiek rączki w moją stronę. Powoli przestaje też wołać "mama" kiedy jej źle. Zacznie "tata" niebawem (nie, to nie rywalizacja).
Dziwi mnie, że nie miałam jeszcze ochoty tym rzucić i wyjść po prostu z domu. Jednocześnie nie mam już ani grama cierpliwości więcej i nie jestem w stanie zostawić jej samej na pastwę mleka modyfikowanego i butli. Chcę spełniać jej potrzeby, dbać o nią, bo nikt nie zrobi tego lepiej (o czym Polka nie wie).
Teraz śpi. Usnęła po 3-godzinnej walce z głodem, bezsennością, gazami, niechęcią do mamy/piersi. Zmuszam ją do ssania odciągnąwszy wcześniej trochę, płacze, krzyczy, wyrywa się a w końcu chwyta, pije i usypia. Droga do tej piersi jest jakas masakrycznie hardcore'owa i psychicznie bolesna dla nas obu. Dziś skapitulowałam i zjadła z butli a usnęła przy kołysance (trzech). Teraz pilnuję jej, bo śpi na brzuszku (zamiast też spać). Co będzie dalej?
I wszystko jasne ! Niezłe jaja! Kurczę, współczuje Ci i podziwiam ! Ale może za jakiś czas pracy z laktatorem o mniej więcej stałych godzinach odciąganie będzie szło szybciej ?
OdpowiedzUsuńA Pola na pewno bardzo Cię kocha i jesteś dla niej najważniejsza ! W końcu mieszkała w Tobie, pod Twoim sercem 9 miesięcy ! Tylko ta pierś ją stresuje :)
Polka ma 3 miesiące, niedługo chyba 4? Poczekaj jeszcze trochę, 2 miesiące, aż będzie bardziej komunikatywna i będzie umiała chociażby wyciągnąć rączki, pisałam o tym u siebie, wtedy dopiero zaczyna być widać jak bardzo dziecko potrzebuje matki i jej czułości o czym wcześniej zbytnio nie zdajemy sobie sprawy.
Będzie dobrze ! Siły życzę !
I jakbyś myślała kiedyś o mm, to pamiętaj że to nie znaczy że jesteś złą matką, nie można wypruwać z siebie flaków i być nieszczęśliwą kosztem tylko kp, a mm to nie trucizna :)
Buziam !
Też tak myślę, ale żal mi podawać mm bo mam wrażenie, ze już zupełnie poczulabym się zbedna. Eh. Pamiętam jeszcze miesiąc temu nie było mowy o butelce. Może za jakiś czas się jej znów odmieni?
UsuńLaktatorowanie lepiej, ale nadal męka :(
Może po butelce przez tydzień albo dwa zapomni i uda się znowu ładnie przystawiać :) Trzymam kciuki !
UsuńWczoraj bez krzyków zjadła na dobranoc, w nocy i ciut ciut rano. Potem butla. Wróżę dobry dzień. A nie, leje i zimno ;)
Usuńbardzo mi przykro, że tak się to u Was układa! widzę, że masz doła na całego i stresujesz bardzo całą sytuacją. Mam nadzieję,że stopniowo wrócicie do karmienia piersią i że wszystko się unormuje. Nie dołuj się, jesteś super mamą, przypomnij sobie "W Paryżu dzieci nie grymaszą" - poczucie winy jest NIEZDROWE, a zbytnie umartwianie się i poświęcanie dla dziecka ZBYT AMERYKAŃSKIE :) Weź się w garść i zrób coś dla siebie. A dziecko jak nawet dostanie mm raz na czas to nic mu się nie stanie, to nie trucizna!
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam.
To prawda. Wczoraj na spacerze olalismy Polke i ta zasnęła z nudów. A potem przespała pięknie do rana, do 8 z jedna tylko pobudką :). Poza tym Francuzki karmią piersią (o ile w ogóle) do max. 3 m-ca, jestem wiec juz nadgorliwa :)
Usuńwłaśnie. nadgorliwa jesteś, weź wyluzuj :)))
UsuńOlga, rany Julek, Ty się wykończysz dziewczyno! Mam nadzieję że wkrótce się ta Wasza dziewczynka jakoś ogarnie a Ty się uspokoisz, wyluzujesz i odpuścisz (i tak, wiem że łatwo się mówi, ale właśnie wcale nie łatwo. Stres też dzieci wyczuwają przecież i nikt mi nie wmówi że zestresowana mama jest lepsza od MM:/)
OdpowiedzUsuńPrzydałby się psycholog-doradca laktacyjny :)
UsuńWalcz! Będzie dobrze, cycuś wróci do łask a laktator niebawem pokryje się warstwa kurzu! Pamiętaj, że myśli tworzą naszą rzeczywistość, więc trzeba być pozytywnie nastawionym! Z drugiej strony podziwiam i życzę aby cierpliwość się nie skończyła;)
OdpowiedzUsuńCierpliwość to chyba jedyne, co może mi pomoc. Ale nie będę walczyć, bo nie tak ma wyglądać moje wymarzone macierzyństwo. Chętnie się poddam i będę ja karmić mm zamiast chodzić jak klebek nerwów niepewny swoich zdolności macierzyńskich. Nie wiem, czy to dobre podejście ale szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, nieważne czym karmione. No i... Ja pięknie wyroslam Lady na mm :) mąż teściowej też. Dzięki za wsparcie, pomaga, ze tak mi wszystkie miło piszecie.
OdpowiedzUsuńMoja córa od 4 miesiąca na mm, bo mleka w piersiach zabrakło- zdrowa, tylko to noszenie butelek, puszek z mlekiem, termosu no i mycie, wyparzanie itd.:) Oczywiście matka więcej/mocniej przeżywała niż to warte, bo dziecię nie ubolewało za bardzo- mleko szybciej leciało, nie trzeba było się tyle namęczyć co przy cycuszku:) Swoją drogą rozumiem dylematy, ale ta nagonka na MM jest zupełnie bezpodstawna, chociaż irytowały mnie te pytania i komentarze w stylu "to nie karmisz jej piersią?" Pozdrawiamy!
UsuńA to mała Chimera. Kiedyś nie chciała patrzeć na butlę, a teraz jej cycuś "śmierdzi"???? Może jej się jeszcze odwidzi? Odciąganie to jest masakra, wiem. Ja przez laktator mało nie oszalałam. Wyciągał tak mało, że byłam pewna, że nie mam mleka. Dziś myślę, że te końcówki miałam za duże i zasysało z kawałem otoczki. Daj sobie jakąś cezurę czasową- "pomęczę się do..." i jeśli nie da rady daj se spokój, bo się zajedziesz. 4 miechy na piersi to i tak o wiele więcej niż to, czego doświadczają miliony dzieci na świecie:) a w tym wieku to już małą ma większe potrzeby intelektualne i duchowe niż jedzeniowe- tak myślę...
OdpowiedzUsuńHej, trafiłam tu przez ciekawość, czytam i ...rany! Ja mam tak samo! uff, ulżyło mi, że nie jestem sama choć to okrutnie brzmi. Mój ma 5 miesięcy i robi tak od jakiś 3 tygodni. Lekarka go zbadała i powiedziała, że "On nie ma czasu na jedzenie" - taki ciekawski gościu z niego. Próbuję różne rzeczy, pomaga czasem delikatne skakanie/kołysanie z nim na piłce podczas karmienia, a czasem mąż go zagaduje i on je. Ogólnie jest to wielka walka i też już jestem na skraju sił. A jakie Ty masz sposoby prócz odciągania?
OdpowiedzUsuńMoniko, dobrze Cię tu widzieć :)
UsuńDoradca laktacyjna poradziła mi noszenie jaskrawej i dużej biżuterii - wisiorka, który będzie kierował wzrok małej w kierunku mojej klatki piersiowej.
Poza tym staram się maksymalnie zniwelować bodźce, karmić tak, żeby nie widziała kątem oka krzątających się domowników i żeby nie była narażona na niespodziewane odgłosy więc - albo absolutna cisza, albo monotonna muza, wentylator, odgłos suszarki itp. Działałoby lepiej, gdyby nie mocny strumień, bo Polka nie lubi, jak mam dużo mleka i za szybko jej leci. Do posiłków podchodzi refleksyjnie :)