czwartek, 5 czerwca 2014

Prezenty na dzień dziecka!

Dzień dziecka to kolejna okazja do prezentowych szaleństw. O tym, co ja kupiłam i dla kogo (między innymi) pisałam już wcześniej. Nie pisałam jednak jeszcze o tym, co Pola dostała. Ograniczona moja aktywność na bloggerze jest oczywiście dyktowana brzuszkowymi rewelacjami Poli, które powoli się niwelują, aczkolwiek nie zanikają jeszcze całkiem. Podobne objawy daje teraz nuda... Gdy już, już chciałam wysmarować soczystego posta,  Polka z niecierpliwości uderzała swoje zabawki tak mocno, że jedna z nich niemalże szturchnęła mnie w ramię. Przerwałam działania i jak przykładna macież zajęłam się dzieckiem. A jest się czym zajmować! Na wizycie kontrolnej stuknęło nam 6,5 kilo! Moja mała (!) kluseczka powoli nudzi się też swoją matą edukacyjną i bujaczkiem, lubi być noszona i zabawiana. Najchętniej uczestniczy w rozmowach intelektualnych w kuchni. Słucha o ciężkim dniu w pracy (Lady), o sposobach na przyrządzanie obiadu dla karmiącej (Lady), o nietypowych pomysłach na biznes (Ojciec). Gdy zaś opuszczam własną strefę rodzicielską w naszej kuchni Pola słucha o swoich sukcesach rozwojowych (ja) i o przygodach akademickich (mąż). Powoli niecierpliwią ją książeczki (tudzież moja narracja). Mąż jest w tym zdecydowanie lepszy, choć dziś, przyznaję sobie samej medal za kreatywność. Opisałam Poli latawiec jako standardowy środek transportu w blisko 5-cio minutowym wywodzie. Cóż, szkolonam do snucia absurdalnych fabuł.

Prawdziwym wyzwaniem będą klocki, które Pola dostała od mojej siostry. Będą musiały na nią trochę poczekać, bo ich wykończenie jest decydowanie kids-unfriendly. Ostre rogi nie sprzyjają rozwojowi niemowlęcej percepcji. Za to na klockach są świetne obrazki i pokazywane Poli przez mamę sprawiają małej dziewczynce dużo radości. Całość stanowi pakiet 3 w 1 - zwierzątka, literki, cyferki. Można przerobić nimi cały kurs pierwszej klasy podstawówki - nauczyć dziecko alfabetu, liczenia (dodawania, odejmowania itp.) i zaznajomić z podstawowymi zagadnieniami przyrody wiejskiej (krowa), miejskiej (pies) i egzotycznej (nosorożec). Wszystko drewniane, czyli takie, jak lubię najbardziej. Niestety efekt psuje lakierowana powłoka, więc nie wiem, czy w stosownym czasie nie skuszę się na zupełnie inne, takie dedykowane dla wieku 0-1. Dopóki jednak Polka wyraźnie ich nie odrzuci to i ja nie będę - odkładam na później.





Siostra przywiozła też dwa cudne rampersy na lato. Jeden w rozmiarze 74, drugi 80. Obstawiam, że 74 Polka będzie nosiła jesienią, 80 zimą tudzież wczesną wiosną. Już miałam prosić o paragon celem wymiany, ale coś mnie tknęło i zestawiłam dary z posiadaną w szafie rozmiarówką i o dziwo - 80-ka równa się luźnej 68-ce! Wyprałam, zapowiadają upały, będę testowała (wtedy też zamieszczę zdjęcia).

Spoiler: opalacz/rampers/rompers - Smyk Cool Club 

Kluczowym prezentem jest jednak prezent od mamy (mnie). W dnio-dziecięcy poranek udałam się do komnaty z kołowrotkiem i w dwie godziny uszyłam dla Poli zawieszkę nad przewijak. Smutno mi było zawsze, gdy mała cieszyła się na widok tandetnej lampy wiszącej gdzieś nad nią. Chciałam, by miała tam coś super, z czego będzie się szczerze radować. Udało mi się uzyskać zamierzony efekt, bo teraz przewijana Pola patrzy w górę i śmieje się w głos z uszytej przeze mnie chmurki i kropelek. Pewnie ów śmiech nie najlepiej świadczy o moich zdolnościach szwalniczych, ale i tak uważam radość swojej córki za najlepszy efekt tych dwóch godzin przy maszynie!







6 komentarzy:

  1. Zawieszka jest super ! Brakowało mi czegoś takiego !
    Z rampersami faktycznie jest tak, że rosną razem z dzieckiem. Małgosia nosi ogólnie rozmiar 68 a niektóre rampersy ma właśnie 80 i śmiga :D Nawet nie widać że są aż takie duże ;)
    U nas na dzień dziecka mama ( ja ;))) ) wpadła do haemu i wydała krocie, plus zamówiła wózek który nie dotarł i nie wiadomo kiedy dotrze co gorsza ! I CZY dotrze ! Reszta dziadków, wujków i cioć jakby o dziecku zapomniała, wstyddd ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś wpadłam na chwilę do Lindexu wydać porównywalne pewnie krocie, ale... okazało się, że wybrałam się na zakupy bez portfela! Najlepsze zakupy w historii... zdaniem męża :)

      Usuń
    2. Haha ! Faktycznie się udały !

      Usuń
  2. Schowaj klocki, za dwa-trzy lata będą jak znalazł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wcześniej, Polka nieźle sobie radzi z przedmiotami.

      Usuń
  3. ojeeej ale fajowa chmurka! i ten rampers/rompers czy jak to zwą śliczny też

    OdpowiedzUsuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!