piątek, 11 lipca 2014

Polka i chłopaki

Odkryłam sposób: zabawka dźwiękowa. Może być grzechotka lub grzechoczący zwierzaczek. Trzymany przed oczami Poli skupia na sobie negatywną energię i córeczka wcina butlę, że aż miło. Pomaga nawet przy karmieniu piersią (choć tu musi jednak współgrać z mimowolną zgodą Polki, bo nadal wzgardza cycem mamusi). Nakarmiona dziś przez teściową Polka pojechała w odwiedziny.

By szybko i sprawnie odwiedzić dziś Lady w szpitalu (czuje się o wiele lepiej! O tyle lepiej, by już wydawać rodzinie dyspozycje! Ufff :), wraca do siebie.) spakowałam Polkę do auta, poprosiłam o pomoc teściową i ulokowałam obie u Agaty nieopodal szpitala. Agata to moja "mleczna koleżanka", bo rodziła swojego Alka dwa tygodnie po Poli. Wcześniaczek, nadal w porównaniu z moją okazałą Królewną, Al wydaje się malutki, mimo, że wagowo do Poli brakuje mu tylko kilograma. Od pierwszego spotkania - dzieci zachwycone sobą nawzajem!

Ach i och!!

Trzymały się za rączkę małe bobasy, obdarzały nawet nieporadnymi całuskami, tudzież próbowały się zjeść nawzajem (w przemiłej atmosferze). Aż żałowałam, że nie było mnie tam cały czas, że zdjęć tak mało, że to nie ja obserwowałam pierwsze atencje mojej córki względem młodzieńca. Cóż, poobserwuję, bo skoro dzieciakom tak się spodobało, to będę Polę wozić do Tarnowskich od czasu do czasu (i zapraszać Agatę na moją małą wieś).

Teściowa spisała się zawodowo, odebrałam Polkę zadowoloną, przewiniętą, nakarmioną i pognałyśmy do domu, gdzie już czekała moja siostra. Spóźniona (na szczęście), bo i ja miałam pół godzinny poślizg. M. czekała na mnie z małym (2 m-ce) Boryskiem i nieco większą (2 latka) Elizką. Miałyśmy iść na spacer, ale skończyło się na gotowaniu rosołu, odciąganiu mleka, karmieniu dzieciaków - w domu. Ale i tak cieszę się, że M. była, bo w końcu dziś moje imieniny i zawsze lepiej świętuje się z kimś (więcej niż mąż, bo mój luby pamiętał i obdarzył mnie piękną różą).

Dyskusje trwają. Mąż trafnie zauważył: ona mu coś tłumaczy... A ON TO ROZUMIE! Dzieciaki gadały bardziej niż dorośli (to niby my?) i były tym zachwycone! A, i są też teorie, wg których Polka negocjuje zwrot zagrabionego bujaczka :)

O proszę, jaka sztama! Z ukosa w obiektyw, będą broić te dwa bobasy, oj będą! 
No, po takim dniu... nic tylko zrobić sobie drugie dziecko. I jeszcze widok Elizki, która okrywa pieluszką swojego śpiącego w nosidełku braciszka i mówi "Ciiii, dzidzia" informując, że mały śpi i należy to uszanować - bajka!

Istny Dzień Dziecka dzisiaj miałyśmy z Polką. Tak powinien nam wyglądać 1-szy czerwca, a nie jakiś chillout w domu. W myśl takiego skojarzenia dodam jeszcze, że dziś miał się kończyć konkurs, o którym tu. A może by go Wam ciut, ciut przedłużyć? Roboty sporo, Lady w szpitalu, na dniach wylot do UK - damy Wam z Ruby Soho i Ekoubrankami jeszcze więcej czasu. Piszcie o swoich Dniach Dziecka do 24 lipca! Przedłużamy konkurs, bo coś nie chce Wam się pisać, a warto, przecież nagrody zacne. Dlatego zastrzegamy sobie prawo, by konkurs anulować, jeśli nie będzie minimum 10-ciu zgłoszeń. No, to do dzieła dziewczyny! 



7 komentarzy:

  1. Ależ rozkoszny post ! Dzieciaki są przesłodkie i "cii, dzidzia" mnie rozczuliło :) dziewczynki mają zdecydowanie inne podejście do młodszego rodzeństwa niż chłopcy co obserwuję kiedy jestem w żłobku z Małgosią, małe dwu- trzy latki opiekują się dzidzią a chłopaki obojętnie biegają po sali, zajęci swoimi sprawami ;)
    Zdrówka dla Lady Mamy !
    Uściski dziewczyny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż dziw, że nie dopadł na dzień, w którym WSZYSTKIE by płakały :)

      Usuń
  2. Tak, tak- małe dziewczynki to fajne pomocnice- pieluszkę przyniosą i w ogóle. Też to widzę u znajomych. Fajny miałyście dzień- ostatnio doceniam przebywanie z innymi matkami. Przyznaję, że z innymi koleżankami nie mam już tak wspólnego języka. Nawet z tymi w ciąży.
    P.S. Pozdrawiamy Lady Mamę, trzymałam kciuki za jej zdrowie, ale nie zdążyłam napisać pod ostatnim postem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na szczęście zostało kilka nieciążowych i niemamowych, które dają radę i jest z nimi o czym pogadać, ale to true love jest, więc wszystko wybacza, nawet rodzinną alienację :)

      Usuń
  3. Jutro spikamy dziewczyny! Nie ma to tamto, piękne te foty, no i jak sama mówisz - dzieci lubią dzieci! (choć dziś Mill przeżyła ekspozycję na dwa razy większego i dwa razy starszego od niej Adasia, który na dzień dobry chciał jej zjeść stopę, więc sympatia była chyba bardziej jednostronna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, Mój Tymek już od tygodnia ładnie je przy piersi - zaczął tak 2 dni przed skończeniem 5 miesiąca i trwa to nadal! (Oby tak dalej). Zmieniłam trochę trzymanie przy karmieniu - najpierw przytulam bardziej do dekoltu a mały sam otwiera buzię i wtedy zsuwam go do piersi. Może to pomogło, a może mały już wyrósł z "okresu buntu".

    Trzymam kciuki, żeby Poli się odmieniło.
    Buźka.

    PS.Chętnie bym poznała Polę, jak będziesz następnym razem w Parku Śląskim, daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, jak tylko wrócę z UK, bardzo chętnie się spotkam! Wyślij mi na fb swój numer telefonu, dam Ci znać, kiedy się wybiorę do parku. Trzeba odnowić znajomość :)

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!