niedziela, 21 września 2014

Rybka zwana Polą!

Weekendowy deszcz wpisał się idealnie w nasze "mokre", niedzielne plany. Wybraliśmy się na basen.

Polka zaczęła swoje pierwsze zajęcia pozalekcyjne. Spokojnie, nie będziemy rodzicami w stylu "7 dni w tygodniu po kilka godzin dziennie zajęć dodatkowych". Chcieliśmy zapisać ją na basen ponieważ oboje uwielbiamy pływać i dobrze byłoby, gdyby i Pola polubiła taką rozrywkę. Pod czujnym okiem specjalisty nauczy się (mam taką nadzieję) nie bać wody i bawić się w radosne pluskanie bez strachu, obawy o głębokość czy wielkość basenu. Liczę, że dzięki takim zajęciom Polka przede wszystkim będzie się dobrze bawiła (bo średnio wierzę, że w wieku kilku miesięcy będzie śmigać zawodową żabką). Przede wszystkim basen dla kilkumiesięcznego dziecka to rozrywka dla całej naszej rodziny. Podoba mi się, że wszyscy się przygotowujemy, jedziemy na zajęcia, razem pływamy i razem wracamy zmęczeni do domu. To znaczy - będziemy, bo dziś robiłam za fotoreportera. Na pierwszych zajęciach Pola była tylko z tatą.

Polka uczęszcza na zajęcia z pływania do Aquadromu w Rudzie Śląskiej. Prowadzą tam lekcje dedykowane różnym grupom wiekowym. Nasze (poza startowymi w niedzielę) będą odbywały się w środy po południu. Kurs uważam za stosunkowo tani - 350zł za 10 lekcji. W tej cenie dostajemy 30-minutową lekcję pływania z instruktorem, po której można jeszcze przez półtorej godziny zostać w obiekcie pełnym różnych basenów (oczywiście na tych najpłytszych), wodospadów, wielkiego bąbla (takiej jakby wodnej trampoliny), rzeki-basenu i innych cudów. Dostajemy też za każdym razem jednorazową pieluszkę do wody. W ramach karnetu, razem z Polą, na zajęcia wchodzi jeden opiekun. Dokupimy sobie drugi karnet, dla drugiej osoby, żeby na kolejnych zajęciach być już we dwójkę. Będzie też można trochę popływać - jedna osoba zostaje np. w jacuzzi z Polą, druga robi olimpijskie długości - tak to widzę.

Jak wyglądała dzisiejsza lekcja?

Zaczęła się w szatni. Dostałam w gratisie 20 minut na pomoc przy przebraniu Poli. Temperatura była zdecydowanie zadowalająca. Pola w samej tylko pieluszce i tak miała tam cieplutko i przyjemnie. Nie ma tam możliwości zawiania czy przeziębienia bobasa. W przebieralni są dwa stanowiska do przewinięcia maluszka (Ikea like), wszystko czyste i komfortowe, dobrze dostosowane do zajęć z dzidziusiem. W mailu poprzedzającym lekcję dostaliśmy jeszcze dodatkowe instrukcje, jak to wszystko zorganizować, żeby dla malutkiej było bezpiecznie. Jeśli jest się z dzieckiem solo organizatorzy zalecają przebrane dziecko umieścić w foteliku samochodowym, po czym samemu się przebrać. Niby to logiczne, ale miło, że pomyślano za nas o organizacji wszystkiego.

Przebieralnia przyjazna maluchom i pielucha do pływania na Polce


 Dalej mąż poszedł z Polką, a ja (z racji choroby i innych niedyspozycji) udałam się na galerię. No cóż,  za szybą, niewiele słyszałam, ale wiem od bezpośrednich uczestników, że całe zajęcia polegały na oswajaniu się z wodą: polewanie główki, zanurzanie boczków, płynięcie do zabawki (w formie niesienia bobasa w wodzie w kierunku zabawki w pozycji "jakby płynął"). Dzieciaki wyglądały na zachwycone - nie płakały, uśmiechały się, zawodowo chlapały wodą.

Oczywiście podczas pełnienia obowiązków fotoreportera... padła bateria w aparacie, więc cały foto-reportaż sponsoruje nie aż tak dobry (jak się okazało przy zbliżeniach) aparat z iPhone'a (ale i tak dobrze, że zdjęcia są, nie ma co!)

Pani instruktor pomogła Poli wejść do basenu odbierając ją od męża i powoli zanurzając w ciepłej (32 stopnie) wodzie. Ta temperatura będzie teraz stopniowo obniżana, żeby dzieci uczyły się właściwej temperatury wody. Przecież jak na wakacjach wejdą do jeziora czy morza to nie będzie tam modelowej temperatury dedykowanej niemowlętom. 

Wielkie wejście!


Pani pokazywała, jak należy wykonywać poszczególne ćwiczenia na lalce, a później pomagała poszczególnym dzieciom przy okazji demonstrując pozostałej grupie, jak bezpiecznie wykonać któreś z zadań. Raz nawet Pola była jej małą asystentką i moim matczynym zdaniem poszło jej fenomenalnie. Talent pedagogiczny ma w genach, nie ma co!

Zajęcia odbywają się na basenie z ruchomym dnem. Nie do końca wiem, co to oznacza, ale ponoć jest to dostosowane do maluszków (czy raczej ich rodziców.

Część ćwiczeń wykonywana była w kółku tak, żeby bobasy mogły się widzieć, ba - bawić ze sobą! Jedną z zasad jest tam chyba dobra integracja - dzieciaki mają się lubić. Od czasu do czasu rodzice ustawiali się w kółku tak, żeby dzieci mogły się dotknąć, uśmiechnąć do siebie, "pogadać" po swojemu.

Na koniec wszyscy przeszli na pozostałe baseny, których już z galerii nie widziałam, więc tylko z opowieści wiem, że i tam zabawa trwała w najlepsze. Nie ma co się dziwić - Pola w miarę czasu tylko nabierała animuszu. Najpierw była tym wszystkim trochę zaskoczona (bo w aucie ucięła sobie relaksacyjną drzemkę), ale jak tylko się porządnie rozbudziła to zaczęła się śmiać i energicznie machać w wodzie rączkami i nóżkami. Była zachwycona, bo z basenu wyszła do mnie zmęczona, ale uśmiechnięta ta mała dziewczynka. Odetchnęłam z ulgą, bo bardzo mnie ten pomysł z basenem niepokoił. Bałam się, że będzie tego wszystkiego dla niej trochę za dużo: wielki basen, obcy ludzie, zimna woda, zamoczona głowa, brak mamy, a tu proszę - mam dzielną i rządną przygód córeczkę! I męża, który całkiem nieźle sobie dzisiaj poradził (jako jedyny w basenie bez asysty drugiego rodzica).

Moja marcowa rybka czuje się w wodzie... jak w wodzie.

Mnie rozsadza duma, Polkę radość, męża zmęczenie. Już nie mogę się doczekać środy, kiedy razem z tą dwójką weteranów wejdę do wody! W skrócie - JARAM SIĘ!

8 komentarzy:

  1. fajny ten basem, my chodzimy do Nemo w DG a raczej chodziliśmy zanim pojawiła sie Hel. teraz.. cóż troche trudniej, bo nas dwoje i dzieci też wiec niestety zadne z nas nie popływa :( w nemo nie ma przewijaka co uwazam za porazke bo tez robia zajecia dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za bzdura! Bez przewijaka organizować zajęcia dla bobasów? Eh...

      Usuń
  2. Super, my chodzimy do Katowic już 3 miesiące i ... nie ma już kąpieli wieczornej, po której łazienka pozostałaby sucha! Takie chlapanie jest!
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, a gdzie do Katowic? Polecasz?

      Usuń
    2. Tego się właśnie boję ;) Ale in plus oczywiście, niech chlapie!

      Usuń
    3. W Katowicach nie jest tak ładnie i zachęcająco jak w Rudzie, ale znają się panowie na rzeczy - można przyjść jednorazowo w dowolną umówioną niedzielę (nie ma początku i końca kursu) i zobaczyć jak jest (swimmer szkoła pływania w google), prowadzą zajęcia na baseniku naprzeciw Silesii. W Chorzowie zaczynają się też zajęcia od 5.10.2014 nad czym myśleliśmy, bo mamy bliżej (szkoła nemo chorzów w google). Monia

      Usuń
  3. Kurczę, fajny ten basen, kusisz Olga, kusisz! Mimo tego że średnio będę zmotoryzowana w środy, nie lubię basenu jako ja, będę mieć ultra mało czasu do grudnia... to i tak gdzieś tam z tyłu głowy o tym myślę :) Polka jak ryba w wodzie, ach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, pewnie jak skończą w grudniu kurs to potem rozpocznie się kolejny, może wtedy się załapiecie?

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!