środa, 31 grudnia 2014

Ładowanie baterii

Patrzę na swoją córeczkę z oniemiałym zachwytem. Jest piękna, zdolna, niesamowicie bystra. Czasem samą siebie karcę, za to, że nie doceniam jej możliwości. Z góry zakładam, że jest za mała na zrozumienie pewnych zależności, a potem ona powtarza gesty, których jej nie uczymy, dostrzega analogie między przyczyną a skutkiem, zaskakuje nas swoimi zabawami.

Tak A'prophos niecodziennych zabaw Poli
Dziś robiła ewidentną rozróbę w domu mojej ciotki. Przyswoiła sobie zabawki kuzynki i bez mrugnięcia okiem obsługiwała sprzęty, które widziała pierwszy raz w życiu: samochodzik, wielki dmuchany i różowy młotek z Hello Kity, który na dodatek piszczy (!), lalkę czy plecak-misia. Samochodzikiem jeździła po dywanie i robiła nim "brum, brum" (co brzmiało w zasadzie jak "buuuuum, buuuuum"). Nocowaliśmy u cioci, bo dom w Wiśle dopiero budził się z zimowej drzemki. Żeby z niemowlęciem nie nocować w temperaturze 5 stopni pojechaliśmy na drugą stronę góry (gdzie temperatura wynosiła przyzwoite 21 stopni). Przyszło nam spać w pokoju bez łóżeczka dziecięcego, więc spaliśmy we trójkę na dużej wersalce: Pola w środku, my z mężem po bokach w formie buforów.

Przyjechaliśmy późno, bo przecież możemy podróżować na długie dystanse tylko, kiedy mała śpi. Nocy nagle zrobiło się za mało, a wczorajsza była jedną z najcudowniejszych w moim życiu. Kiedy kładłam się spać obok małego ciałka spokojnie śpiącego tuż obok, wtulonego w jasiek w identyczny sposób, jak tato śpiący nieopodal - nie wierzyłam, że to jest na prawdę. Że ta cudowna, piękna dziewczynka to moja córeczka. Nie wierzyłam też, że takie małe ciałko może tak głośno chrapać. Przez chwilę myślałam, że to mąż, ale nie, jednak to mała Pola pochrumkiwała słodko. Położyłam się, a Pola momentalnie wtuliła się w mamę. Tak całą sobą, intencjonalnie, a nie bezwiednie i w zasadzie zależnie od mojego uścisku - jak zasypiała w okresie noworodkowym. Wtedy, kiedy spałyśmy razem do białego rana, usypiając przy karmieniach, nie było wspólnego tulenia, tylko trzymanie malutkiej w moich ramionach. Ona wiernie przylegała i spała szczęśliwa w najbezpieczniejszym łóżeczku, jakie mogła sobie pewnie wyobrazić. Później wybrała spanie solo, bo mama przeszkadzała jej w odwiertach i nocnej eksploracji przestrzeni łóżka - która swoją drogą zrobiła się nagle za mała i Pola niebezpiecznie zbliżała się do krawędzi. Spała więc w łóżeczku a w moich ramionach jedynie zasypiała (co i tak mnie rozczulało, wiadomo). Ale takie świadome przysunięcie się do mamy i przytulak pierwszej klasy - to się zdarzyło chyba pierwszy raz! Z wrażenia brakło mi tchu, w oku zakręciła się łza i leżałam tak jeszcze chwilę w bezruchu bojąc się popsuć tę chwilę niepotrzebnym wiertkiem. 

Tu jeszcze emancypacyjnie śpi sobie solo jakieś 2 miesiące temu... wieki temu!
Rano Pola kontynuowała tę słodziznę ładując moje akumulatory na cały chyba kolejny rok kalendarzowy. 

Czasem zastanawiam się skąd mój mąż bierze siłę na wstawanie do Poli każdego poranka. Patrzę później na takie zdjęcia i przypominam sobie, że to na nim lubiła zasypiać najbardziej, jeszcze pięć miesięcy temu. To stąd te zapasy energii i miłości się wzięły. Od naszej małej bateryjki.

2 komentarze:

  1. przyciagneła mnie tutaj nazwa Twojego bloga :) wzbudza ciekawość niewątpliwie. Przejrzeliśmy kika postów, zatrzymujemy sie na dłuzej. przy okzji zycze wszystkiego dobrego w nowym roku ! :) przepraszam za błędy ale musze trzymac jedną reką syna by nie napisał Wam komentarza za mnie :) www.martynag.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki komentarz 1-go stycznia nastraja optymistycznie i daje motywację do dalszego pisania. Dziękujemy, do Was też zajrzymy i zapraszamy jak najczęściej!

    OdpowiedzUsuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!