wtorek, 7 stycznia 2014

Ciotki

Ciocia z Ameryki wpadła na krótko, przywiozła w darze koszulkę na teraz dla szczęśliwej mamy z cudnym napisem na brzuchu Elf in training:


Marta pojechała jednak bardzo szybko. Dwa tygodnie w Polsce i to w okresie przedświąteczno-świątecznym to aż nazbyt obowiązkowych wizyt do odsiedzenia i znajomych do obskoczenia. Doszły jakieś niespodziewane sprawy i ostatecznie widziałyśmy się tylko raz. W kompletnym zamieszaniu moich dwóch rodzin. Stary rok mocno nam wszystkim dowalił na pożegnanie - oby a'conto Nowego. Mam zatem nadzieję, że 2014 będzie bardziej optymistyczny. Musi, skoro pojawić się ma Pola.

W miejsce Marty przyjechała Silvia - ciocia ze słonecznej Italii. Ta w darze przywiozła swój cudowny optymizm i zaangażowanie. Głaszcze mnie po brzuchu, docenia polską gościnność, próbuje naszych kiełbas i chwali parówki na śniadanie, choć nawykła do lekkich croisantów i dobrego espresso. Planuje dla mojej Poli wakacje na lazurowym, włoskim wybrzeżu, naukę włoskiego i inne atrakcje rozpieszczająco-turystyczne. Wspominamy mój rok we Włoszech, wspólne wakacje dwa lata temu i młodnieje mi duch, a starzeje się ciało - nieskore do imprezowania, alkoholu i tańców hulańców. Czy po ciąży wróci zamiłowanie do takiego życia, czy już na zawsze okrzepłam, by zasiąść na fotelu z niemowlęciem na rękach?

Co ciekawe - nie tęskno mi za niczym, co będzie to przyjmę - tak samo cieszy mnie perspektywa domowych pieleszy jak i wizja siebie jako wyzwolonej mamy z odchowaną dwulatką w przedszkolu. Nadgorliwość, albo macierzyński instynkt wicia gniazda każe mi z pobłażliwością myśleć o wystawianiu ubrań ciążowych na Allegro. A co, jak za 2 lata będziemy w kolejnej ciąży (a rozum krzyczy: Halo! Jeszcze jesteś w tej pierwszej!). No i przede wszystkim: co na to wszystko mąż?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!