Walentynki to dla mnie czas bardzo wyjątkowy. Nie tylko ze względu na aurę wszechotaczających mnie serduszek i tandetnych grafik miłosnych. Urodziłam się w walentynki 28 lat temu. Wtedy na świecie było mroźno i zimno a mama męczyła się na porodówce kilkanaście godzin. Bałam się bardzo, że przyjdzie mi powtórzyć ten los i Pola także urodzi się 14-go lutego.
Przez wiele lat deprecjonowałam to święto widząc w nim tylko wcześniej wspomniane badziewie i imperatyw by "było romantycznie". Miałam pecha do romansowej aury, a może chciałam zbyt wiele - generalnie w latach licealnych nie udawało się no i niesmak pozostał. Później, kiedy już znalazłam mężczyznę godnego walentynkowych ekscesów nie było ku temu czasu ani okazji, bo zawsze przysłowiowe "coś". W tym roku np. ciąża. Nie narzekam, cały dzień był cudowny, ale zamiast uczestniczyć w wieczornych rozrywkach marzyłam tylko o położeniu się w łóżku z nogami na poduszce by zniwelować obrzęki. Obejrzałam serial i zapadłam w błogą drzemkę.
Nie przeszkodziło mi to jednak w skompletowaniu walentynkowych gadżetów dla bobasa, które z dumą prezentuję, jako znalezione w sieci. Tam też chwilowo pozostają:
Body wypatrzone w GAP |
Ręcznie robiony kocyk z materiału w serduszka i czerwonego polaru: Allegro.pl (chwilowo w archiwum). |
Walentynkowa girlanda z napisem "LOVE" znaleziona na etsy.com. Można tam ustawić filtr "shipping to Poland" i zamawiać dekoracje, ubranka itp. w cenach w PLN. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!