wtorek, 3 czerwca 2014

Baby belly

Pola ma się dużo lepiej. Nie do końca chce mi się wierzyć w diagnozę lekarską, ale skoro płacz ustaje, to chyba nie mam wyboru. Ja, lekarskie dziecko, takie nieufne nagle wobec medycyny. Pewnie dlatego, że ta traktuje ostatnio Lady po macoszemu. Mama rozchorowała się nie na żarty. Coś obrzydliwego w niej urosło, a ta zamiast kulturalnie wyciąć co zacz chce czekać jeszcze dwa miesiące, coby z L4 nie wmontować się między koniec umowy i emeryturę. Przecież nikt jej nie zwolni, jak będzie na zwolnieniu! Na miłość boską, lepszego lekarza u niej w szpitalu nie mają, dostanie umowę później - i tyle. A jeśli nie to osobiście zrobię defenestrację praską na szczeblu kierowniczym jednostki.

A jednostka dobra, bo mi dziecko wyprowadzili na prostą. Gastrolog stwierdził, że to problemy z laktozą. Pola najwyraźniej je tak dużo, że jej mały układ pokarmowy nie ma aż tylu enzymów, by strawić matczyną laktozę. Dostaje od wczoraj laktazę, enzym rozkładający laktozę w mleku mamy i jest jakby lepiej. Rozpłakała nam się tylko raz od tego czasu i to na krótko. Nadal lepiej jest, jak karmię ją na leżąco, ale na fotelu też zjada i do tego zapada w błogi sen. Niestety chwilowo jeszcze nie ma mowy o karmieniu w terenie. Chyba, że na kocu piknikowym zalegnę, a Polka razem ze mną.

Mimo, że to podobno laktoza czy laktaza, nadal boję się wypić tę nieszczęsną kawę - inkę czy zwykłą bezkofeinową. Może, jak stuknie Poli magiczna granica 3-ech miesięcy przełamię się nieco i rozszerzę dietę o jakieś warzywa i owoce? Przecież za miesiąc będzie już mogła sama wcinać przeciery z podstawowego jabłka i rozszerzonej śliweczki! Ach, za miesiąc! Co to będzie! Czeka nas wtedy wyprawa do Oxfordu. Już zaczęłam panikować, a mamy jeszcze dużo czasu do finałowej podróży. Przeczytałam nawet artykuł, jak przetrwać katastrofę lotniczą, zgooglowałam wszelkie metody dotarcia z lotniska do bazy docelowej, rozważam kupno używanego Quinny, żeby mi się wózek zmieścił w podręcznym. Najbardziej przeraża mnie ta Polki niechęć do butelki. W sytuacjach stresowych nie ma mowy o wciśnięciu w nią smoczka czy butli. W sytuacji spokoju i relaksu mała negocjuje pierś uśmiechem i urokiem osobistym. Łamię się i odstawiam butelkę. Innym razem podejmuję walkę i kończy się płaczem i krzykiem. Płacz jest obustronny. Po sesji z butlą towarzyszy mi już do końca wrażenie bezsilności, Poli smutku. I jak na spokojnie mam myśleć o podróży, gdzie będę musiała karmić małą, kruchą emocjonalnie Polę na zatłoczonym lotnisku, w autobusie, gdzie popadnie? Wychodząc z konferencji przystawię małą na 10 minut na uczelnianym korytarzu? Organizacyjnie jakoś tego nie widzę. Ale pewnie w miesiąc sporo się zmieni. Przez ten miesiąc już dużo uległo transformacji:

- schowałam ubranka na rozmiar 56 i część 62 - za małe
- butla poszła w odstawkę
- pierś się ukonstytuowała
- Pola zaczęła się śmiać z "pierdzioszków" robionych ustami na skórze
- przestały ją bawić niektóre zabawki
- znienawidziła spacery i bycie na dworze
- znudził jej się bujaczek
- zmieniła przyzwyczajenia karmienne
- przestała spać w samochodzie
- zaczęła cieszyć się na widok swojego odbicia w lustrze (do tej pory "tamta" dziewczynka była jej obojętna)
- zaczęła łapać ptaszki w swojej karuzeli, pewnie trzymać zabawki i bawić się nimi
- przyzwyczaiła się do spania na brzuszku

U mnie też sporo się zmieniło. Ze zwykłej troski przeszłam w stan permanentnej nadopiekuńczości. Miesiąc temu padałam na łóżko wykończona i zasypiałam. Teraz kładę się i usypiam dopiero, kiedy chwycę Polę za rączkę. Śpimy często razem. W dzień bałam się zostawać z nią całkiem sama - teraz nie lubię, jak ktoś wchodzi mi w paradę. Nie lubiłam też miliona dobrych rad od Lady, teraz z utęsknieniem czekam, aż wróci z pracy i trochę z nami pobędzie. Sporo. Jest szansa, że w ten kolejny miesiąc też coś tam się pozmienia. Jestem pewna, że będzie to butelkowanie Poli.

14 komentarzy:

  1. Ah ! No to już chyba będzie co raz lepiej ! :)))
    Ależ Polka dorosła ostatnio ! Chwytanie zabawek? No, no !
    A co do samolotu to tak to się najwidoczniej dzieje kiedy zostaje się matką ! Też będę musiała za jakiś czas to przestudiować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latać samolotem boję się z natury, a z dzieckiem jeszcze bardziej. Nie wiem czego - lotu czy przerażonego niemowlęcia. Słyszałam taką historię kiedyś o kobiecie, która leciała z dzieckiem. Dzieciątko płakało cały lot, bo tak. Mama uspokajała na 1001 sposobów - nic. Wszyscy pasażerowie dawali jej miliardy dobrych rad - nic. Na koniec, podczas wysiadania podszedł do kobiety starszy facet i powiedział: "Takie przypadki na pewno są już opisane, a Pani powinna się po prostu douczyć" - i wyszedł zostawiając osłupiałą matkę i (nareszcie) ciche dziecko. <-- widzę w tym przyszłą siebie z Polą.

      Usuń
  2. Olga, spokojnie! Zła wiadomość jest taka że dzieci karmione piersią mają być karmione piersią wyłącznie przez 6 nmiesięcy, a wszelkie rozszerzanie diet po czwartym miesiącu to dla dzieci na MM. Dobra wiadomość jest taka, że po trzecim miesiącu ponoć ukłąd pokarmowy dojrzewa i brzuszkowe problemy wszelkie się uspokajają. Delicol Wam dali na tą laktozę? Też to mam, ale u nas to chyba jednak nie to...
    A kolejna wiadomość jest taka, że nie wiem jakimi liniami lecisz, ale nawet w głupim Ryanarze wózek dla niemowlaka poniżej 2 lat jest za darmo, więc nie musisz kombinować z Quinny :)))
    No i trzymamy kciuki za Lady, ej, niechże ona się nie wygłupia!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że leci za darmo, ale nosidełko już nie. A po samolocie czeka nas 2,5h w autobusie do Oxfordu - nosidełko potrzebne. Musi polecieć z nami. Plan jest taki: nosidło leci gratis, Quinny pożyczony od kogoś w bagażu. Ale coś czuję nosem, że nie wypali i nosidło nadamy extra - tańsze to niż wynajem nosidła na miejscu.

      Usuń
    2. Nosidełko/fotelik 47 zeta, do przeżycia, myślę. Taniej niż bagaż i to zdecydowanie:) tylko pytanie czy w autobusie mają trzypunktowe pasy bezpieczeństwa, bo jak nie to fotelik bez sensu:/ masz się jak dowiedzieć?

      Usuń
    3. Było napisane przy rezerwacji biletów, że lepiej wziąć swój fotelik i jeśli nie będzie się dało go zainstalować w tym busie, którym jedziemy to nam to wyświetli system przed zakupem biletów. Nic nie świecił, wiec chyba ok.

      Usuń
    4. A skąd masz info ile za nosidło?

      Usuń
    5. http://www.ryanair.com/pl/warunki-dotyczace-podrozy/regulations-tableoffees/

      Usuń
    6. Szkoda, że Wizzair nie ma takich informacji na stronie :/ Może będzie podobnie.

      Usuń
  3. Uffff ;-) ciesze sie bardzo, ze gastrolog Wam pomogl i Poluszek juz nie krzyczy przy karmieniu ;-) co chwile zagladalam na bloga czy sa jakies wiesci o poprawie i sie doczekalam :-) a z Lejdi prosze sie porzadnie rozmowic i przekonac do swych racji ;-) sciskamy cieplutko w ta parszywa aure :-)Dori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie! To nie tak, że nie krzyczy, ale wiem już jak jej pomóc, żeby było lepiej - pionizacja co 5 minut, albo karmimy w łóżku na leżąco (hm... czy to się nie wyklucza?). No i enzymki dają radę. Nie jestem pewna czy tyko te enzymy podziałały czy też spokój w domu, czy inne ustrojstwa od pediatry... grunt, że działa, nie wnikam co.

      Usuń
  4. Dobre wieści z Polą, bardzo się cieszę. Też myślę nad zakupem Quinny, bo nasze wózki nie mieszczą się nawet do auta..3mam kciukie z Lady!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy się zrzucić na używany :) i tak drogi :/

      Usuń
  5. Cieszy mnie ten optymizm. W Oxfordzie jakoś dacie radę, Pola będzie starsza i pewnie ta jej wrażliwość troszkę okrzepnie. Poza tym będzie z mamą, a to najważniejsze. No i to będzie dla niej przecież rozwijające przeżycie, w końcu podróże kształcą. Nawet takie maluchy!
    Tylko Lady Mamę musisz ogarnąć i przymusić do leczenie, moja Lady też ostatnio choruje, choć chyba nie tak poważnie i strasznie to przeżywa, nawet trochę na wyrost jak na mój gust. Także dokładnie odwrotnie niż Twoja. heh.

    OdpowiedzUsuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!