sobota, 31 maja 2014

Absurdalnie

Polka nadal płacze przy karmieniach. Dziś wykrzyczała mi pełne żalu "mama" rzucane z nadzieją, że w końcu jakoś jej pomogę. Nie wiem jak, choć zapewniam ją, że jej pomogę - i to jest najgorsze, biedna musi czekać, aż coś wymyślę. Pomocy!

Już odbijam ją w trakcie jedzenia (pomaga doraźnie), pionizuję i przytulam (wycisza się). Znów przystawiam do piersi a ona pręży się, wygina ciało w łuk i zanosi krzykiem. Jednocześnie po swojemu skarży się, że jest głodna. Nie wiem co robić! Próbowałam z butelki - jeszcze większy stres, olewam to. Próbowałam z drugiej piersi - niby lepiej, ale też po chwili to samo. W nocy je pięknie, z zamkniętymi oczkami opróżnia całą pierś i usypia. Nad ranem słyszę (i czuję) nawet bąki, więc cieszę się, że wszystko OK. Przy pierwszym porannym karmieniu jeszcze wszystko super. Ok 10 już jest ciężko (przed poranną dżemką), kolejne karmienie w miarę (bo bardzo głodna), następne ciężkie, często zapada potem w sen (popołudniowe nunu). Ostatnie wieczorne karmienie przed pójściem spać graniczy z histerią. Przystawiam - je. 3 minuty - przestaje, krzyk. Uciszanie, uspokajanie, nerwy - 10 minut, znów Pola je - 5 minut. Znowu krzyk, tym razem krócej, tylko 3 minuty, ale znowu po tym je minutę. Znowu krzyk - 15 minut uciszania, uspokajania. Ja mam łzy w oczach, ona woła "mama" (serio!). Czuję, że jestem najgorszą mamą na świecie bo zupełnie nie wiem, jak jej pomóc! Wykończoną Polę przystawiam kolejny raz i chwyta, je pojękując, zamyka oczka i usypia. Ciumka do uspania. Po pół godzinie tulenia mogę ją odłożyć do łóżeczka.

Nie uwierzę, że to kolki. Nigdy wcześniej tak nie miała - nagle by przyszły? W ostatnim tygodniu 3-go miesiąca? Teraz powinny się kończyć! Poza tym kolka męczyłaby ją chyba też poza porami karmienia, prawda? We czwartek pediatra wykluczyła zapalenie ucha, pleśniawki, nieżyt gardła bądź nosa. Na wizycie brzuch był miękki a Pola zadowolona. Przybrała (nawet względem skali tygodniowej), czyli wszystko w porządku. Skąd zatem - pytam - to wszystko? To umęczone, rozżalone dziecko tulące się rozpaczliwie do mamy? Gdzie popełniłam błąd? To przez tą mocną kawę Inkę pitą w ostatnim tygodniu? Czy może przez ciemną kaszę raz zjedzoną? Albo w ogóle w mojej diecie jest coś nie tak? Zmienił mi się zapach albo smak mleka? Próbowałam, różnica (jeśli jest) musi być bardzo subtelna, bo jej nie czuję. Podawałam jej Colinex - nic, Espumisan - nic, Biogaię - nic. Wiem, że zostaje jeszcze Debridad, ale ten jest na receptę i bez wyraźnego zalecenia lekarza nie podam. Raz dałam jej po prostu paracetamol przeciwbólowo (truskawkowy!) - usnęła.

Starałam się usunąć dodatkowe bodźce choć na krótko, ale w naszej rodzinie się nie da:
- 15:00 - mega kłótnia z mężem (przy Poli) - tak, wiem. Nie powinnam była, ale nerwy mi puściły
- 16:30 - wizyta teściów (Pola widziała ich z 5 razy w życiu, może się zestresowała jak prawie obca osoba ochoczo wzięła ją na ręce?)
- 18:00 - herbatka z teściami na tarasie, czyli mini spacer
Jutro zapowiedziała się moja siostra z wizytą na Dzień Dziecka (Cyt.: "Nie musisz się denerwować, będziemy na dole u rodziców". Już to widzę, a raczej słyszę turbo aktywną siostrzenicę moją!).
Ja - kłębek nerwów. Pola pewnie też.

Na poprawę humoru skoczyłam na szybko na targi rękodzieła pod Spodek (wmontowałam się z wyprawą w 2-godzinne spanie Poli w ciągu dnia, wróciłam, jak akurat się obudziła). Wróciłam z super spodniami od Natalii z Ekoubranek.

Śliczne z jasnej dresówki z kotkami na kieszonkach. Jeszcze odrobinę za duże, ale na jesień będą jak znalazł!

 
Spodnie pasują nam do poduszki zamówionej wcześniej, której Polka używa codziennie. Podobno spodnie będą rosły razem z małą i służyły jej do 5-go roku życia. (Teściowa oczywiście dopytała - "A jak długa jest gwarancja?")


Natalia miała szansę poznać Lady. Ach te spontaniczne rozmowy o dzieciach w skali obecnej i przeszłej. Mama towarzyszyła mi dzielnie w wyprawie. Weszłyśmy też do Złej Buki kupić prezent dla mojej siostrzenicy. Wybrałam dla niej książkę aktywną Zróbmy sobie arcydziełko Marion Deuchars. To książka, w której można malować, rysować - czarnym po białym, białym po czarnym. Można też odciskać palce, wycinać, dorysowywać, zmazywać itp. itd. Zapowiada się dużo radości i działania - o ile będzie jej się chciało w to bawić, o ile będzie miała z kim (moja siostra nie ma czasu na takie rozrywki).

Więcej info i foto tutaj

Kupiłam też t-shirt dla teścia z okazji urodzin. Z kuli imienia na koszulce widniał napis "Piotruś Pan" i personalia autora. Wydaje mi się, że mu się spodobało, choć teść jest tak oszczędny w emocjach, że nigdy nie wiadomo. Załączam foto bluzy z tym napisem, bo uroczy. Choć to nie kupiony t-shirt to i tak polecam firmę Kurdemol za fiznezję w hasłach drukowanych na koszulkach:

Foto stąd
Ależ paradoks się tu zrobił. Zatroskana ze mnie matka co to po sklepach biega, kiedy dziecko choruje? Nie do końca. Mąż pogratulował mi dziś bycia właśnie dobrą matką. Powiedział, że najlepsze, co mogłam dla Poli zrobić to oddanie jej jemu i wyjście z pokoju, kiedy miałam już dość i nie wiedziałam co robić ani jak sobie ze wszystkim poradzić. Pola uspokoiła się u męża na rękach i usnęła w ciągu 15 minut. Spała później 2 godziny, w trakcie których obróciłyśmy z Lady do Katowic i z powrotem. Wróciłam silniejsza i chętniejsza do dalszych działań. Jeszcze tylko jutro musimy wytrzymać i w poniedziałek pójdę z nią do gastrologa, bo chyba sytuacja mnie przerasta.

A na koniec absurdy BHP (bo szkolę się eksternistycznie na inspektora BHP na budowie!): "Do środków ochrony indywidualnej zalicza się wymienne składniki środków ochrony indywidualnej, które są istotne dla ich właściwego funkcjonowania, używane wyłącznie do takich środków". 

15 komentarzy:

  1. To ona właściwie histeryzuje tylko przy wieczornym karmieniu? To na pewno nie jest kwestia diety czy smaku mleka. Może ona jakoś odreagowuje cały dzień? Wiesz, nie znamy niuansów takiego małego układu nerwowego, ale na przykład moje dziecko odłożone do łóżeczka nakarmione i przewinięte chwilę siedzi cicho, a potem przeraźliwie krzyczy tak ok. 3 razy. Podbiegam do łóżeczka a ona smacznie śpi. To jest jakieś takie odreagowanie przed snem, może Pola ma podobnie- tylko bardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby mi ktoś zagwarantował, że tak właśnie jest to bym się nie przejmowała tylko jakoś sobie z tym radziła, ale ja ciągle się martwię, że to coś poważnego.

      Usuń
  2. Teściowa zawsze spoko ! I BHP też dobre !
    Hmm.. a jakbyś próbowała młodą do karmienia owijać? Kocykiem/ otulaczo - kocyko- pieluchą / otulaczem / woombie ? Żeby zminimalizować ilość bodźców i puszczać w tle szum? Albo w ogóle stosować 5S, chyba że stosujesz albo nie stosujesz bo otulanie nie jest dla Poli ?
    Tak kombinuję też żeby Wam jakoś pomóc :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś karmię ją tylko na leżąco i w łóżku. Odpukać idzie nieźle. Zobaczymy z wieczornym karmieniem... Otulanie nie sprawdzi się, mała lubi wolność :)

      Usuń
  3. Wygooglowalam sobie Wasz problem bo bardzo chcialabym cos madrego doradzic a nie wiem co :-/ z tego co wyczytalam ( choc pewnie Wy tez juz to zrobiliscie) to najrozsadniejsze wydawalo mi sie to ze moze mleko leci za szybko i dlatego Pola sie denerwuje i trzeba ustawiac Ja w pozycji pod gorke i sciagac troszke pokarmu zawsze przed karmieniem. Kolejne rady mowily by opuszczac rolety w celu zaciemniania pokoju zrobic testy na alergie i badanie moczu. Poczytam jeszcze jak cos znajde to dopisze chyba ze juz przekopaliscie caly Internet i to wszystko wiecie? Pozdrawiam cieplo Dori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dori, nie ma dwóch takich samych pacjentów, więc Internetu nie czytam. Instynktownie robimy te rzeczy - rolety są, Pola jest "pod górkę" (generalnie udało mi się nawet karmić ją na stojąco, jak była w pozycji pionowej!). Mleko może lecieć za szybko, to akurat fakt. Jutro spróbuję odciągnąć przed karmieniem (też o tym myślałam), chociaż w nocy przecież mam taki sam wypływ, a mała je bez problemu - dużo i chętnie. Cały czas płynie tak samo, skąd by nagle takie to miało znaczenie? A testów alergicznych nie robi się u takich maluszków, bo dopiero organizm decyduje co ją będzie uczulało i testy zazwyczaj nic nie wykazują. Badanie moczu robiłyśmy w piątek - w normie wszystko. Jutro zadzwonię do gastrologa i może pojadę z Polką na wizytę.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Z tego co wyczytalam nocny pokarm jest tresciwszy gestszy i wolniej moze plynac ale wyczytalam rowniez ze pokarm moze plynac za wolno i stad zdenerwowanie. Cos w tym jest ze jak sie czlowiek naczyta forow to mozna sie zupelnie zakrecic no ale chcialam pomoc ;-) Dori

      Usuń
    4. Pomagasz! Przynajmniej ja nie muszę tych forum czytać i popadać w hipochondrie :)

      Usuń
  4. Oj biedna ta Wasza Polcia... Ja też nie mam na nią pomysłu :(((( Cieszę się za to że idzie lepiej dzisiaj! I oby tak dalej. Na pewno będzie wszystko dobrze, tak to już chyba jest z dzieciaczkami, naprawi się, zobaczysz. Ściskam obie dziewczyny mocno! xxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też się Milly kiedyś zepsuła, prawda? Po kilku dniach wróciła do normy... może Pola tak po prostu przechodzi kolejny skok rozwojowy? Kto wie?

      Usuń
  5. Witam! Jestem tu pierwszy raz i szczerze mówiąc przeczytałam narazie tylko ten wpis, więc przyznam że nie orientuję się pewnie do końca czego już probowalas, a czego nie, ale nie myslałaś może o doradcy laktacyjnym! Wiem, że jeśli trafi się na kogoś dobrego to taki doradca potrafi zdziałać cuda w kwestii karmienia lub chociażby wyjaśnić jaki jest powód płaczu dziecka. Moja przyjaciółka z którą piszę miała bardzo podobne problemy (ja zresztą też) i skorzystała właśnie z takiej porady doradcy i problemy stopniowo się znikały. Naprawdę polecam, na pewno gdzieś w okolicy jest certyfikowany doradca laktacyjny. Pozdrawiam ciepło i życzę dużo cierpliwości! :) Natalia- Podaj dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pomysł. Nie wiem czy to problem z laktacją bo mleka mam aż nadto. Ale Twój pomysł przekonuje mnie bardziej niż lekarze, którzy widzą w tym tylko i wyłącznie kolki (a sami są ślepi na to czym kolka jest i nie potrafią zastosować tu własnych definicji). Mam w okolicy jedną tylko poradnię laktacyjną, gdzie wizyta kosztuje 150zł, więc nie wiem czy się zdecyduję. Dzwoniłam do położnej środowiskowej ale ona też nie potrafi znaleźć rozwiązania. W środę będę znów u pediatry to dopytam o tego doradcę - może są jakieś darmowe poradnie przyszpitalne.

      Usuń
    2. Cieszę się, że choć trochę pomogłam. Moim zdaniem to też nie problem kolek,ale niestety nie mam takiej wiedzy, żeby stawiać diagnozy ;). Mój syn przez pierwsze trzy miesiące płakał cały czas, naprawdę cały dzień się darł. Byłam u 3 pediatrów bo już nie mogłam znieść "porad" całej rodziny. Żaden z lekarzy nie potrafił powiedzieć w czym leży problem. Słyszałam tylko, że to kolki. Kupiliśmy milion kropelek, na końcu nawet Debridat. A Krzyś tak jak skończył 3 mies po prostu się uspokoił. Mi się właśnie zawsze wydawało, że to sprawa za dużej ilości bodźców bo Krzysiek w nocy był spokojny, a wieczorem płakał tak długo,aż ze zmęczenia padał. Z kolei córka mojej koleżanki na początku nie miała większych problemów, ok 2 mies zaczęły się takie jaja z karmieniem jak u Was. Natalia też w kółko słyszała, że to kolki, ale w końcu zdecydowała się na doradcę, co prawda u nas wizyta kosztowała tylko 60 zł, ale Natalia twierdzi,że była warta każdego grosika. Możesz spojrzeć do Nas na bloga. Natalia pisze o tym. Ale się rozpisalam :) ale wiem co czujesz, ja też wtedy szukałam odpowiedzi, płakałam razem z Krzysiem i byłam klebkiem nerwów. Mam nadzieję, że to kwestia niedojrzałości i że córeczka po prostu z tego wyrośnie. A jeśli jednak zdecydujesz się na doradcę to daj znać jak poszło :) P.S. poszukaj w necie opinii na temat tego doradcy, żeby pieniądze nie były wyrzucone w błoto. Pozdrawiam! :)

      Usuń
    3. P.S.2 Jeśli chodzi o ilość mleka to nie kieruj się tym bo czasami jest tak, że technika karmienia jest nie taka jak być powinna i dlatego dzieci płaczą. Tak właśnie było u koleżanki.

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!