czwartek, 29 maja 2014

Dużo smutku w małym brzuszku

Sytuacja wyglądała następująco: 

Poranek - sielanka. Mała pola wygląda ślicznie w swoich nowych spodniach, mama fotografuje, Pola uśmiecha się do mnie, do lustra (nadal do mnie), do swoich zabawek. Potem głodnieje, matka wyciąga sprzęt i zaczyna się płacz. Mała dziewczynka bardzo mocno się napina, wykrzywia głowę, nabiera mocno powietrza by już za chwilę wraz z wyprostem wszystkich rączek i nóżek, dać upust swojemu żalowi. Płacze, krzyczy. Jednocześnie bardzo głodna domaga się swojej porcji mleka, odrzuca pierś i nie chce jeść.

W międzyczasie straciłam siły do dalszej walki. Lady Mama w gabinecie, mąż na niemieckim, ojciec inżynier niezdatny do udzielania pomocy przy niemowlęciu (w takich chwilach, bo w innych daje radę). Zadzwoniłam do przychodni i chyba pierwszy raz w życiu wykorzystałam przywilej należenia do lekarskiej rodziny. Ubłagałam panią doktor by przyjęła nas jeszcze dzisiaj. Wykonałam swoją roczną porcję ćwiczeń zapieprz***c między piętrami w poszukiwaniu małej kurteczki przeciwdeszczowej (przecież nie używana od tygodni, na zewnątrz akurat dziś 8 stopni), pakując małą do nosidła, nosidło plasując na tylnym siedzeniu w aucie u Lady. W przychodni nosiło wyjąć z tyłu, a ciężkie z małą w środku, do lekarki. W gabinecie 100 stopni, ja w pełnym rynsztunku uwijam się przy Poli jak mysz przy porodzie. Pani doktor stwierdza, że nic nie stwierdza. Uszy w porządku, gorączki nie ma, mała przybrała zgodnie z planem, skóra czysta, brzuch miękki. Ale przy przystawieniu do piersi brzuch twardnieje, mała się napręża, czerwienieje - słowem - dzieje się. Każe brać probiotyk i oddać mocz do badania jutro z rana. 

Myślałam przez chwilę, że może jest przejedzona, bo przecież w między czasie odbijała, ulewała, w końcu wymiotowała. Ale to nie to. Próbowałam zmieniać pozycje karmienia i ostatecznie nie płakała przez całe 5 minut kiedy karmiłam ją na stojąco tak, że mała była w pozycji pionowej. Mój kręgosłup i mięśnie rąk - w szczątkach. Ostatecznie zaczęła zasypiać z ciepłą pieluchą na brzuszku przy dźwiękach suszarki. Peszek, bo akurat zbierałam jej mocz do badania. Nie mogła mi zasnąć z tym woreczkiem przyklejonym, bo już widziałam tam zaczerwienienia, po nocy byłoby ciężko. Dawaj małą na przewijak i ryk od nowa. Znów ekwilibrystyka by ją przystawić, po 10 minutach jedzenia zasypia. Nie wiem nawet ile zjadła, czy cokolwiek zjadła. Grunt, że coś się napiła, że śpi. Jak śpi to odpoczywa, niech zbiera siły.

I teraz sedno - być może problemy Poli związane są z naszą ostatnio wzmożoną aktywnością. Sobota - piknik, niedziela - grill, goście, poniedziałek - brak mamy, dentysta, wtorek - upał, środa - spacer, podróż, nowi ludzie, manewry samochodowe. Lekarka, Lady i wszystkie koleżanki Lady po fachu zgodnie twierdzą - wprowadzić znów rutynę i przystopować ze wszystkim. Faktycznie, podobnie było po świętach, po odwiedzinach, po wizytach wszelkich. Mała nie lubi jeść na tylnym siedzeniu i gdzieś tam się spieszyć. Lubi jak tata jest w domu a mama łazi od rana z piersią na wierzchu (no, prawie). Zalecenie lekarskie - mamy nie jechać jutro do teściów, odwołać niedzielnego grilla (przepraszam dziewczyny, przełóżmy to na kolejny weekend, ok? Może razem z Zuzi opracujemy jakiś pomysł na wykorzystanie przestrzeni do grillowania w Parku Śląskim?). Być może brakuje Poli stabilizacji i spokoju. Musimy spróbować.

12 komentarzy:

  1. Ahh faktycznie może być potrzeba stabilizacji ! Trzymam kciuki żeby to było tylko to !
    Jak sobie przypomnę to Małgosia też tak miała, nawet teraz mając 6 miesięcy po przeprowadzce nie mogła się otrząsnąć, miałam wrażenie że tęskniła do domu, ciągle popłakiwała i chciała być na rękach... Dzisiaj mamy już 4 dzień w innym miejscu i jest dobrze. Niby małe ludziki które jeszcze nic nie wiedzą o świecie a tak dużo rozumieją.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One rozumieją więcej, niż nam się wydaje! W związku z tym polecam: http://sklep.malinowepole.pl/pl/p/Szare-body-Rozumiem-wiecej%2C-niz-ci-sie-wydaje/384

      Usuń
  2. Noooo dalo mi to do myslenia. My z rutyna tez na bakier bo ja wole jak sie dzieje i cos takiego jak rytm dnia u nas nie istnieje i moze tez powinnam popracowac nad tym by zaistnialo ;-) a w parku slaskim sa super altanki drewniane przewidziane do grillunku ;-) pozdrawiamy i sciskamy Dori&Mart ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczytałam się w ciąży o stabilizacji i rutynie w życiu niemowląt, obiecałam sobie tak postępować a potem cisnęłam z Małą gdzie popadnie. Bez sensu zupełnie, muszę to zmienić. Już chciałam wprowadzać jakiś system a tu: teściowe koniecznie chcą przyjechać jutro (jakoś nigdy nie przyjeżdżają i nagle teraz, eh), w niedzielę moja siostra przyjeżdża bo coś tam, koleżanka do mamy do gabinetu a przy okazji do nas... chyba zamknę się z Polką na klucz u góry.

      Usuń
  3. Kochana, nami się nie przejmuj, grillowanie sobie odbijemy - ja wprawdzie w czerwcu mam trochę planów, bo siostra przylatuje z Francji i małż ma urlop, więc nie obiecuję że dotrzemy, ale całe lato przed nami i na pewno coś wymyślimy, by się spotkać. A Polka może faktycznie potrzebuje trochę luzu? Moja H. gdy jest wkurzona i płaczliwa to najbardziej pomaga jej, gdy kładę się razem z nią i na spokojnie karmię, a gdy to robię przed kompem lub w jakiejś innej pozycji niby jest okej,ale nie daje takiego.. ukojenia. Może z tym karmieniem w aucie i innych miejscach to prawda, dzieci mają swoje humory, może Polka potrzebuje się trochę wyciszyć, a rutyna dnia to bardzo dobra rzecz dla małych dzieci, daje im poczucie bezpieczeństwa. Trzymam kciuki by było lepiej! a wiadomo, że będzie lepiej, prawda? Buziaczki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam Twój komentarz podczas porannych manewrów karmiennych i potem, w ciągu dnia, jak Pola zaczynała marudzić przypominałam sobie tą frazę "najbardziej pomaga jej, gdy kładę się razem z nią i na spokojnie karmię" - co też robiłam. Działało. Dzięki!

      Usuń
    2. oo, to się cieszę bardzo :*

      Usuń
  4. To jest niesamowite jak ten mały człowieczek próbuje dać znać, że coś jej nie pasuje. Trzeba próbować ją wyciszyć, z pewnością nie zaszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę pomaga. Mąż dziś z nami w domu, Polka zachwycona. Zmienia ramiona jego, moje, babci, w wolnych chwilach śpi. Nadal prężyła się strasznie przy jedzeniu i przy zasypianiu znów bardzo płakała, ale ogólnie spokojniejsza. Widzę jak z niej schodzi ciśnienie, a to najważniejsze. Tylko taka niewyspana cały dzień. Musiało ją wczoraj mocno wymęczyć.

      Usuń
  5. najważniejsze, żeby Polcia miała się dobrze. Faktycznie dzieci lubią rutynę i może właśnie w tym tkwi szkopuł... trzymam kciuki!
    ściskam Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Czasem zaglądam na Wasze blogi i czytam te wszystkie miłe komentarze, jak się wszystkie nawzajem wspieramy w tych trudnych postach/chwilach i cieszę się z każdych trzymanych kciuków, mam wtedy wrażenie, że ktoś jeszcze nam z Polą sprzyja, a to ważne. Dzięki!

      Usuń
    2. wsparcie Mam górą! :))

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!