niedziela, 25 maja 2014

Weekendowy luz

Irytujący zwyczaj pogodowy: upał nie do zniesienia w ciągu tygodnia, burze i chłodny wiatr na weekend. Z przerażeniem patrzyłam jak meteorolodzy (bo to przecież ich wina!) psują mi kolejne plany sobotnio-niedzielne. Na szczęście już wczoraj okazało się, że pogoda mimo wszystko sprzyja i piknikowanie się udało. Dziś miał być grill. Poranne (5:50 - pobudka Polki) chmury przez chwilę zagroziły niedzielnemu chilloutowi. Ostatecznie weekenowy luz wygrał z prognozą pogody.

Odwiedziła nas Zuzi z małą Milly i Towarzyszem Mężem (mieszkają tu). W gościach Mała Mi zachowywała się absolutnie bez zarzutu. Mała słodycz w wózeczku. Polka poszła w jej ślady i dziewczyny przespały niemal całe grillowane party. Rodzice wyluzowani przy winie i winie bezalkoholowym, cieście jogurtowym i mięsie z Lidla ogródkowali spokojnie do tego stopnia, że pewien szwagier usnął przy stole. Wizyta brata mojego męża to dla mnie zawsze ciężki orzech do zgryzienia. Jakoś nie mamy wspólnych tematów do rozmowy. On, zagorzały katolik z wstrzemięźliwością emocjonalną, ja entuzjastka przygody z niewyparzonym językiem. Często się kłócimy - o jego brak inicjatywności w ogólnie pojętym życiu. Trudno mi zrozumieć aż tak dużą zachowawczość względem świata, z którego ja czerpię przecież pełnymi garściami i żarłocznie rzucam się na każdy kęs rzucany mi przez codzienność. On nie, siedzi w swojej skorupce bezpieczeństwa i gada jak najęty o podręcznikach do samorozwoju. Ostatnio miałam wrażenie, że coś chyba drgnęło, ale dziś znów - przy stole nie odzywał się prawie wcale, w końcu zasnął. To nie antypatia, ale irytacja. Najdziwniejsze, że niczym więcej, jak tylko sposobem bycia. Sama potępiam oficjalnie takie zachowanie i łajam każdy przejaw nietolerancji a jednocześnie nie potrafię się wyrwać ze swojej małostkowości i czepiam się biednego szwagra niepotrzebnie całkiem. Być może dlatego, że ma zostać chrzestnym Poli, a chciałabym, żeby ta osoba była całkowitą kopią moich poglądów i ideałów. Dziś chyba pierwszy raz spędziliśmy ze sobą tak dużo czasu bez niepotrzebnej kłótni o jego brak dziewczyny czy pracy. Pewnie dlatego, że Zuzi była u nas i całą swoją rodziną rozładowała napiętą atmosferę. A może zrobiło to wino (bezalkoholowe)? Wszyscy obecni przy stole zdecydowanie nie polecamy Merlot'a z gdańskiej stajni, ale ile radości nam sprawił! Co niemiara!

W cieniu parasola (my) potraktowaliśmy swoich gości aboslutnym nietaktem sadzając ich na kamiennej ławeczce w pełnym słońcu. Mam nadzieję, że skończyło się to tylko piękną opalenizną, a nie jakimś udarem cieplnym przywiezionym ze wsi. Mam też nadzieję, że zapewnienia o dobrze spędzonym czasie nie były kurtuazją i zobaczymy się wszyscy za tydzień. Już nie mogę się doczekać. Znów upiekę ciasto jogurtowe, które Polce nie zrobiło dziś żadnej różnicy. Moja córeczka całą wizytę przeżyła na pełnym luzie. Ryknęła płaczem dopiero, kiedy goście powiedzieli, że wychodzą. Cóż za efekt! A wyglądała pięknie, co załączam (bo spotkanie nie obfotografowałam niestety z powodów kilku: a) lenistwo, b) sami zobaczcie dołączając do nas za tydzień!).

Zdziwiona Polka kontempluje parasolki

Kombinezon kupiony w Lindex w Silesii. Na stronie są już tylko dwa w innej kolorystyce.

Zrelaksowana gada na prawo i lewo, choć zdecydowanie bardziej na lewo (czy prawo, jak tam kto patrzy).

3 komentarze:

  1. Dzięujemy, dziękujemy, pięknie było!!!!!!!

    Pola rzeczywiście grzeczna jak aniołek, Mill też dała radę.

    Czekamy już na za tydzień, mam nadzieję że kolejne bezalkoholowe będzie lepsze!

    A szwagier... Jak szwaier no. Ja mam szwagierkę, nie szwagra, i ona to dopiero jest dziwna :)

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem, czasem mam wrażenie, że opisujesz moje życie. Najpierw teściowa, teraz szwagier! Mój wprawdzie nie katolik, ale mega dziwny typ.. na szczęście nie jest chrzestnym żadnego z dzieci, i nie będzie zważywszy że nigdy do tej pory nie potraktował mojego synka jak człowieka, nie zwrócił się do niego żadnym słowem. Więc myślę, że to,że tym razem również nie będzie chrzestnym jest całkowicie zrozumiałe nawet przez jego rodziców :) Ale zamiast brak inicjatywności i innych mądrych okresleń ja mam na niego jedno: weirdo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polka przeurocza, i to ubranko podkreśla tylko ów urok! ja muszę tego lindexa obczaić, chociaż najpierw to muszę poczekać na moją biedną 80% wypłatę, którą niechybnie rozpuszczę w pierwszy tydzień czerwca jak to mam w zwyczaju, a potem będę cierpieć męki do końca miesiąca.. ehh. Nie jest łatwo nam, zakupoholikom w tym pełnym pokus świecie.
    p.s. zazdroszczę dzisiejszego spotkania, ale za tydzień już się nastawiam na fajną imprezkę, ucałowania dla Was!!

    OdpowiedzUsuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!