czwartek, 2 stycznia 2014

NY 2014

No i przyszedł długo wyczekiwany rok 2014. Rozpoczął się w oparach absurdu i w objęciach lektur obowiązkowych. Stary rok zamknęłam kolejną częścią Uroczyska (teraz czekam na kolejną), nowy rozpoczęłam Drugim dziennikiem Pilcha (jak już siedzieć w Wiśle to i Pilcha czytać!). Czytanie nie idzie mi najlepiej. Koncentracja słaba, motywacja nienajlepsza, akcja (jak to przy dziennikach) mało wartka. Przyjdzie mi  ślęczeć cały kolejny rok nad polską literaturą najnowszą. Dobrze to wróży.

Co nas czeka w nadchodzącym roku? Macierzyństwo, rozdział I. Już nie mogę się doczekać, kiedy sama zacznę pisać tę fabułę. A poza tym? Udało nam się przeżyć pierwszy wspólny rok jako małżeństwo, pierwszy rok bez przeprowadzki. Czy wytrzymamy kolejny? Oby meblowanie pokoiku dziecięcego na jakiś czas zaspokoiło mój głód organizacji przestrzeni. Dekorowanie Wisły to moja druga, prywatna misja. Z jakim skutkiem zostanie zakończona (mam na myśli odbiór lokalu przez teściów).

Sylwester nie wypadł tak dramatycznie, jak zakładałam. Kiedy przybyły posiłki z Tarnowskich Gór atmosfera zelżała i zrobiła się bardziej elastyczna. Część niechcianych gości wyjechała, ci nowo przybyli okazali się mniej zajmujący niż zakładałam. Idąc za radą pewnej tu obecnej matki i własnej terapeutki (sprzed miesiąca) przestałam się przejmować swoimi "obowiązkami" na włościach. Skoro zrzucamy się na wspólny byt to i odpowiedzialność sanitarno-epidemiologiczna jest zbiorowa. Czasem tylko, od niechcenia, przetarłam sobie blaty w kuchni czy umywalkę, coby nie stracić zapału do sprzątania.

Za rok będziemy  świętować już z małą Polką. Najwyraźniej sklepy odzieżowe nie mają sylwestra (albo zatrudnia się na ten okres rosyjskich pracowników) i strony są już zaktualizowane pod kątem promocji i nowych kolekcji. Polka wystąpi zatem w kreacji z HM (kiedy tylko wrócę na łono cywilizacji i wpadnę w nurt noworocznych wyprzedaży).


Niniejszym wszystkim oczekującym mamom składam tradycyjne Happy NY (i oby dla niektórych okazało się to Nowym Yorkiem)!

2 komentarze:

  1. Ojej, ja już też czekam na wyprzedaże, Kropka wprawdzie obkupiona, ale nie mogę zapominać o uzupełnieniu garderoby starszej latorośli :) Co do polskiej literatury współczesnej to właśnie skończyłam "Cwaniary" Sylwii Chutnik. Trochę dziwnie się czyta o dziewczynie w zaawansowanej ciąży, która.. no cóż cały czas wdaje się w bijatyki. Lektura naprawdę ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cwaniary" to prawdziwa metafora macierzyństwa ;) Ciąża to power!

    OdpowiedzUsuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!