wtorek, 1 lipca 2014

The Best i The Worst czyli trochę o sprzętach około-dziecięcych

Nie licząc posta o konkursie (no bierzcie udział!!) mam wrażenie, że ostatnio pisałam tylko o brzuszku Poli. Mam też wrażenie, że moje życie kręciło się tylko wokół karmień i związanych z tym emocji. Czas odciąć się na chwilę od stresujących spraw i zająć czymś przyjemniejszym. W końcu niebawem (niedziela) kończymy 4-ty miesiąc i przydałoby się jakieś podsumowanie. Zamiast opisywać postępy mojej córki (na co przyjdzie czas) zrobię swój ranking "THE BEST" i oczywiście "THE WORST" rzeczy potrzebnych do obsługi maluszka:

RZECZY ABSOLUTNIE FANTASTYCZNE:

1. Przedłużacze do body od Ekoubranek
Kupiłam je od Natalii gdy jeszcze byłam w ciąży, na Guga Kids Design, o którym pisałam tu. Wybrałam dwa - dłuższy, biały i krótszy, różowy. Sprawdziły się fantastycznie. Dzięki sprytnym przedłużkom body na rozmiar 56 Pola miała na sobie nawet tydzień temu (a ma już 65cm). Dopiero dziś odłożyłam do pudeł ciuszki na 56 i 62 zamykając pewien tekstylny rozdział za sobą. Na długość dalej byłyby dobre dzięki Ekoubrankowym przedłużaczom, niestety w rękawkach niektóre zrobiły się za krótkie. No i znudziły mi się zwyczajnie!


Przedłużacze

2. Sudocrem, Alantan Plus krem i Bepanten
Kremy do pupy wszelakiej maści i konsystencji. Każdy z nich na inną okazję: Sudocrem wysuszał i eliminował mocniejsze zaczerwienienia. Alantan Plus krem również szybko niwelował odparzenia na pupie, ale delikatniej, nie wysuszał (na mniejsze stany zapalne). Alantan pomagał też na buzi - na potówki, wypryski alergiczne, zadrapania - wszystko to znikało jeszcze tego samego dnia. Bepanten świetnie się sprawdza na co dzień. Utrzymuje optymalne nawilżenie pupy, zabezpiecza przed nowymi odparzeniami. Mamy wielką tubę.

3. Bujaczek (w tandemie z pingwinem IKEA)


Bujaczek Fisher Price (foto stąd). Nie jest to szczyt designu, ale działa całkiem nieźle. Dostaliśmy go w spadku po mojej chrześnicy. W związku z tym ma zgubiony pałąk i zabawki (a szkoda, bo świetne!). Pola radzi sobie jednak bez nich.
Bujak pomaga nam niemal codziennie. Mąż o poranku sadza w nim Polę i zabiera się za robienie śniadania. W tym czasie mała obsługuje którąś z zabawek (najczęściej rozkładanego pingwina z IKEA, nasz kolejny hit) i zajmuje się swoimi porannymi ablucjami. Słowem - przygięty brzuszek i aktywne nóżki owocują poranną kupą (za co jesteśmy bujakowi niezmiernie wdzięczni, bo jak wiadomo to kluczowe zagadnienie w kwestii fizjologii niemowlęcia). Sadzam też Polę w bujaku, kiedy czytam jej książeczki albo wtedy, gdy zwyczajnie chcę jej zdynamizować rozrywki.

Najczęściej jednak mała rozbraja (i zbraja na powrót) pingwina z IKEA. Na zwierzaka składa się bolec (wątpliwej urody) i dwa okręgi. Do tego główka, a wszystko materiałowe. Pingwina rozkłada się na części pierwsze i składa analogicznie. Polka uwielbia!



4. Torba z wózka
Pisałam o niej już tu, recenzując wózek (swoją drogą trzeba tę recenzję poszerzyć o kwestię spacerówki, ale to niebawem). Jej absolutna pojemność jest dla mnie kluczowa. Dzięki czeluściom i drugiemu chyba dnu zmieszczę tam więcej, niż mi potrzeba.

5. Mata edukacyjna Tiny Love Wyspa marzeń
I w tym przypadku mata odziedziczona po chrześnicy ogołocona została z zabawek. Na szczęście poratowała nas znajoma dając nam swoje (wraz z matą z Canpol Babies). Mamy więc dwie. Jedna mieszka u nas, druga w Wiśle, coby jej nie wozić ze sobą, wszak auto mamy mikro. Przewozimy tylko zabawki.

Tiny Love Wyspa marzeń jest duża, płaska (to jej minus, podkładamy Poli pod plecki kołderkę), ale też wodoodporna. Pałąki można przepinać dowolnie w 10 otworów. Dodatkowo mata jest bardzo kolorowa, ale nie rażąca, interaktywna, ale nie narzucająca się maluchowi. Canpol Babies to z kolei pastelowe cudeńko z wielkim królikiem na środku. Mata jest grubsza, bardziej miękka. Pałąki są nieruchome (tylko jedna pozycja), ale za to sama mata kryje w sobie więcej niespodzianek. Obie cudowne. Pola bardzo lubi, kiedy może uderzać w wiszące nad nią zabawki. A mama lubi, kiedy zajęta zabawą Pola nie zauważa, że matka cichaczem rozwiesza pranie, albo podgrzewa obiad. 
Tiny Love, Wyspa marzeń


Canpol Babies, mata z królikiem
6.  Laktator ręczny Medela Base (oj, początki były trudne!)
Pierwszy zakupiony i do tego hit! Rzadko się tak zdarza. Ostatnio mleko słabiej leciało, więc i ja poleciałam - jak głupia, do sklepu, po laktator elektryczny. Działa słabo albo prawie wcale. Niebawem wracam do Smyka zwrócić. Zainwestowane pieniądze i tak wydam (bo w Smyku zwroty tylko na kartę podarunkową), niebawem planujemy zakup krzesełka do karmienia.

7. Fotelik samochodowy
Długo "jechaliśmy" na foteliku od mojej siostry, siedmioletnim archaizmie. Męczyłam się z nim strasznie nosząc to wielkie bydle ze sobą, ciężkie do tego. Wiekowy sprzęt nie miał już na rynku adapterów umożliwiających wpięcie go do ramy naszego wózka. Wszędzie zatem Polka jak w lektyce, matka zasapana. Dopiero w piątek pan sprzedawca w pewnym podziemnym sklepiku w Żorach (lepiej znanym jako ewozki.eu) otworzył nam oczy na trwałość (wątpliwą) naszego fotelika. Podobno plastik traci swoje właściwości po 5 latach. W przypadku fotelika samochodowego, w przypadku zderzenia, ten nie spełni swojej funkcji. Porzuciliśmy zatem dinozaura na rzecz nowego Maxi Cosi Citi (nie aż tak drogi i kompatybilny ze wszystkim, co mamy). Efekt: Polka roześmiana, fotelik lekki, mocowanie sprytniejsze, mama zadowolona, tacie podoba się kolor. Nie licząc podróży do domu (gdzie Polka dała popis swojej zabójczej kombinacji: głód, zmęczenie, niewygoda) fotelik sprawdza się cudnie.

8. Kocyki (a mamy ich sporo):
- Cieniutki, polarowy kocyk z Oriflame (prezent od teściowej) - idealny po kąpieli, na chłodniejsze dni, do drzemek w ciągu dnia.
- Gruby, puchaty koc ze Smiki, na chłodne noce i zimne dni. Sprawdza się też w wózku, kiedy pogoda kiepska.
- Dwie ciepłe kołderki na jesienne, przedwiosenne chłody (pewnie też na zimowe)
- Kocyk mojego autorstwa bawełna + dresówka - na co dzień do wózka. Jak dla mnie idealna grubość. Dresówka ociepla, kiedy wieje albo pogoda się psuje, bawełna grzeje, ale nie przegrzewa.
- Pieluszka tetrowa, kiedy upał.

9. Krem przeciwsłoneczny 50-ka
Używamy Pharmaceris. Pleciła go Lady Mama, ufam jej więc bezgranicznie. Krem zapewnia Poli odpowiednią ochronę, ma optymalny skład, odpowiedni dla takiego maleństwa, jak moja córeczka. Wysoki filtr nie jest oparty na chemii, ale na mechanizmie odbijania promieni. Trochę ciężko się zmywa, ale nie jest to duży problem:

Foto


10.
Darmowa dostawa do Polski z Next ;) i wyprzedaże w Lindex i KappAhl (no i w Gap). Bez tego chyba bym się nie obyła!

No i na 11 miejscu: butelka Anti Colic MAM (pisałam już o niej tu). Świetna!

Tyle zachwytów (choć jest ich dużo więcej: miękkie i szerokie bodziaki ze Smyka, pufa, poduszka do karmienia, nasz nowy wózek spacerowy, karuzelka nad łóżeczko itp. itd.).

NIE SPRAWDZIŁY NAM SIĘ

1. Rękawiczki niedrapki
Z tego, co czytam, mało osób ich używa. My nie użyłyśmy ani raz. Oboje z mężem mieliśmy wrażenie, że to ubezwłasnowolnianie dziecka, że zrobilibyśmy jej jakąś krzywdę, więc nie pakowaliśmy jej w rękawice do snu.

2. Smoczek (i zawieszka do smoczka)
Pola okazała się być bezsmoczkowa. W odstawkę poszły więc smoki z Aventu otrzymane od siostry w prezencie, smoczki z Canpol od drugiej siostry i dwa inne jeszcze od koleżanki (jeden wygrany w Happy Mum). Nawet ten zakupiony w MAM baby, dostosowany do wieku, bez BPA - tego też Pola nie chce.

3. Torba termiczna z Avent
Mam wrażenie, że torba minęła się z powołaniem. Ani to grzeje, ani chłodzi. Butelka z mlekiem bardzo szybko wraca do temperatury pokojowej. Dodatkowo objętość torby jest bardzo mała. Mieści zaledwie dwie małe butelki, a teraz wychodząc na 2, 3 godziny zabieram ze sobą 150ml mleka, 100 lub drugie 150 awaryjnie i herbatkę (100/125ml). Ledwo się z tym mieszczę!

4. Wózek Bebetto Luca
Jego recenzja nie powala na kolana. Wózek ma więcej minusów niż plusów. Zostawiamy go jednak, bo amortyzuje dobrze, w górach sunie gładko, a często tam bywamy. Sprawdzi się też w terenie, podczas spacerów z siostrą i jej psami. 

5. Spodnie z gumką i leginsy
Pierwsze uciskają za mocno wrażliwy brzuszek Poli, drugie ograniczają motorykę turbo aktywnych nóżek Poli. 

6. Buciki niemowlęce
Niewygodne, spadały, za ciepło. Efekt - Polka zniecierpliwiona, buciki poszły w odstawkę.

7. Parasolka i osłonka przeciwsłoneczna
Parasolka do wózka to diwajs, którego szczerze nienawidzę. Kręci się, tańczy na wietrze. Nie jest stabilna i do tego nie skuteczna! Co chwila muszę zmieniać jej ustawienie. Oczywiście można jej używać tylko w bezwietrzną i słoneczną pogodę, bo najlżejszy podmuch wykrzywia ją strasznie.

Osłonka nie lepsza, chociaż mojego projektu. Ciągle denerwują mnie tasiemki i to, że muszę zaglądać do Poli z boku. Jestem na nie i wolę jechać wózkiem tyłem, niż montować-demontować-montować-demontować i tak w kółko.

8. Wielkie pluszaki
Pewnie i na nie przyjdzie pora, ale chwilowo zagracają pokój. Schowane, leżą w skrzyni i czekają, aż Pola podrośnie. Trzy dekoracyjnie zdobią pokój - dla mojej przyjemności.

9. Nawilżacz powietrza
Włączony, czy nie - osobiście nie widzę różnicy.

10. Dobre rady wszystkich wokół
Których każda mama dostaje na pęczki. W akcie desperacji kupiłam dla Poli body z napisem "Moja mama nie potrzebuje twoich rad" i mam zamiar ubrać tak córeczkę na lot do Anglii.

Jest jeszcze dużo rzeczy, których nie używamy, albo okazały się wtopą, ale opis najdrobniejszych detali (np. obcinacz do paznokci) nie ma chyba sensu. Moje dwie listy to podsumowanie opieki nad Polą przez ostatnie 4 miesiące. Chyba dobrze to robię, bo córeczkę mam (jak się okazuje) zdrową, dużą i silną. Rozwija się wspaniale, jest bardzo aktywna, zadowolona, pięknie bawi się swoimi zabawkami. Jest mądrą i zdolną dziewczynką.Mimo problemów z brzuszkiem - nie mogłam sobie wymarzyć lepszej córeczki!

12 komentarzy:

  1. No nie, laktator elektryczny też Ci się nie sprawdził?! A u mnie działa świetnie! Podobnie jak nawilżacz (choć mi trzeba było świszczącego nosa Mill żeby go docenić), smoczki (wszystkie które wymieniłaś są bez BPA:), że o osłonce i wózku nie wspomnę... Widać ile dzieci i mam tyle hitów i kitów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z bpa czy bez, Polka nie lubi. A z laktatorem to podejrzewam, ze przyzwyczaiłam juz piersi do jednego sposobu odciągania i inny po prostu się nie sprawdził. Nawilżacz też u nas działa, tylko nie wiem po prostu czy musi. Mamy podmokłe tereny dookoła, wystarczy otworzyć okno na trochę i się wilgotność poprawia. Na początku używaliśmy go bo... Huczał, Poli lepiej się usypialo :)

      Usuń
  2. u nas też bezsmoczkowo, chociaż Hel namiętnie zjada rączki, zatem wprowadzamy gryzaki (bo to chyba już zęby idą), laktatory są dla mnie totalnym niewypałem, ale ja nienawidzę tego ustrojstwa i ogólnie jestem na nie (trudno zaliczyć mnie do obiektywnych osób), przedłużki od Natalii - oczywiście wspaniałe, tu się zgadzam:), a legginsy jakoś u nas się dobrze sprawują :) Dobre rady.. no cóż, zwykle działają jak płachta na byka :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjdzie i u nas pora na leginsy. Chwilowo brzuszek za okrągły jeszcze :)

      Usuń
  3. Faktycznie- nie wiem kto i po co wymyślił rękawiczki niedrpaki (chyba ludzi którzy, jak prababcia mojego męża twierdzą że "nie wolno obcinać dziecku paznokci do roku":), zazdroszczę, że nie musicie korzystać z nawilżacza- u nas przy ogrzewaniu kominkiem bez tego cuda techniki nie dałoby się żyć. No i laktator MEDELA, mamy inny model ale również manualny i świetnie się sprawdzał! Do listy "THE BEST" dodałabym u nas podgrzewacz i karuzelę TINY LOVE (rośnij z muzyką).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podgrzewacz daje radę, ale wstyd się przyznać... nie do końca go rozgryzłam :) Karuzelę mamy z Muzpony i jest absolutnie cudowna, Polka uwielbia ptaszki i jak uda jej się któregoś złapać - zjada go w całości.

      Usuń
    2. Właśnie znalazłam Wasza karuzelę w necie i jestem nią zauroczona! Przecudna a cena podobna do Tiny Love. Żałuje, że nie wiedziałam o niej wcześniej zanim kupiłam nasza "odpustową" wersję;)

      Usuń
    3. Dzięki, dostałyśmy ją w prezencie od ciotki. Zawsze możesz swoją sprzedać i kupić inną :) Allegro i olx stoją przed Tobą otworem :)

      Usuń
  4. Fajne zestawienie, najbardziej dziwi mnie ocena wózka- Zuzi jest nim zachwycona. Dla każdego coś innego jak widać. P.S. Moja Hanka kocha swoje smoczki. Wręcz uwielbia. Aż mnie to przeraża z deka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smoczki nie takie złe :) ułatwiają nam, mamom. A wózek, cóż... nie jest aż taki zły, jak go maluję, ale szału nie ma.

      Usuń
  5. Katarzyna Nowak2 lipca 2014 12:39

    Matę mam identyczną, ale zaciekawiły mnie te przedłużaczne do ubranek. Nie słyszałam o nich wczesniej, fantastyczna sprawa :) A smoczki przyjeły się u nas tylko z aventu świecące w nocy, chyba przez to że są takie ładne, mała od razu się nimi interesowała :) Wczesniej nie widziałam potrzeby wiec na siłe nie dawałam ale jak zaczeła wkładać kciuk do buźki to stwierdziłam, że lepiej żeby ssała ortodontyczny smoczek niż palca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się kupować kolejne smoczki i potem znów chować do szuflady. Na razie dajemy radę bez. Najważniejsze, że chwyciła butelkę, bo z tym był problem jeszcze niedawno.

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!