poniedziałek, 24 marca 2014

Karmimy na całego

Polka przetrwała urodziny tatusia i bez mrugnięcia okiem ślicznie piła z obu piersi. Prawa, lewa, prawa, lewa - jak w wojsku. Ślicznie przespała noc. Od 7 rano zaczęła się budzić i pozostała w stanie swojej uroczej aktywności do południa. Kiedy zegar wybił dwunastą a dzwony kościelne nieopodal wybiły co trzeba panienka zamknęła swoje piękne oczęta i przespała ciurkiem trzy godziny. Ten czas dla mamy spędziłam pokątnie oglądając serial i jawnie prasując ubranka córeczki i męża. Wykończona padłam na kanapę akurat wtedy, kiedy mała zaczęła się budzić.

Obecnie używam mini laktatora ręcznego marki
Medela. Może tu leży błąd? Czy inna marka nie
będzie lepsza? Może powinnam zmienić rozmiar
przyssawki? Spróbować laktatora elektrycznego?
Nic nie zapowiadało wieczornej batalii. Pola rozglądała się dookoła, robiła swój dziubek pełen zdziwienia, wierciła się na rękach, na przewijaku. Dzieliła się swoją fizjologią z całą rodziną. Zachwycona wizytą mojego taty rozbudziła się na dobre. Sił miała sporo, bo dojadała sobie co godzinkę mlaszcząc zaciesznie. Ja zaś z rozczuleniem zcierałam jej mleczko z buzi w pełni przekonana, że w tej sielance będziemy już trwać na zawsze. Nic bardziej mylnego. Z dzieckiem najwyraźniej jak z komisją gier i zakładów: jak kibicujesz czternastce ta nigdy nie wypada. Każde założenie kończy się odwrotnym przebiegiem akcji. Po 3 godzinach lansu Pola nadal nie była skłonna pójść spać. Spróbowaliśmy kąpieli i karmienia. Niestety, jakość brodawek mamusi nie spełniła oczekiwań Poli. Jej zniecierpliwienie, moja irytacja i bezradność znów starły się w ciężkiej bitwie. Skończyło się kapitulacją... matki. Zrezygnowana oddałam Polę mężowi, a sama zajęłam się odciąganiem pokarmu, by zaserwować małej butlę pełną radości. Po godzinie mozolenia się z laktatorem uzyskałam szumne 50ml pokarmu. Taka moja uroda, że nawet profesjonalnym sprzętem nie jestem w stanie odpowiednio ucisnąć czy odblokować kanalików w piersiach. Mleko leciało po kropelce. Blokowane pewnie przez łzy i desperację. Skoro mnie szło w takim tempie powinnam przestać dziwić się reakcji małej. Perspektywa ciągnięcia przez kilka godzin, by uzyskać swoje 120ml musiała ją dzisiaj przytłoczyć. W efekcie wypiła tę 50-kę. Pod koniec zmrużyła uroczo oczka i uradowała mnie perspektywą spania. Niestety. 50-ka starczyła Poli na 4 minuty drzemki. Mała potrzebowała jeszcze kolejnych 30 minut przy piersi, by w końcu się uspokoić i zasnąć snem płytkim i niespokojnym.

Co będzie działo się tej nocy? Po cichu liczę, że sen zadziała na Polę jak reset i wystartuje od nowa z dobrym humorem i gotowa do współpracy. Oby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!