czwartek, 13 marca 2014

Aplikacja dla mamy

Gdyby pierwszy rok z życia maluszka miał wyglądać tak, jak ten pierwszy tydzień Poli, powiedziałabym, że dam radę zrobić to na autopilocie. Niestety wariant: dzidzia je, dzidzia śpi, dzidzia je, dzidzia śpi - obowiązuje tylko w pierwszym miesiącu życia (jak zapewniają fora internetowe, podręczniki, inne matki). Cieszymy się zatem z tego prostego schematu i staramy się z mężem go utrzymać. Nie jest to aż tak proste jak się się wydaje. Wszystkie wątpliwości odnośnie karmienia pozostają nadal (bo przecież nie zamontuję niemowlakowi w gardle kamery do pomiaru zjadanego mleka!). Dochodzą do tego problemu z moją dietą, ergo - z kupką bobasa. Czasem zdarza się, że Pola nie śpi, tylko wpatruje się w moją buzię i mruży mądrze oczka. Wtedy panicznie boję się, że coś jest nie tak, no bo przecież powinna spać. Nie racjonalizuję w żaden sposób, że wcześniej spała 3, nie dwie godziny, że po 9-cio godzinnym maratonie płaczu, karmienia, prężenia się, problemów z kupą (zapewne po surowej marchewce, na którą porwała się mamusia myśląc, że to zdrowe) - przespała ciągiem 7 godzin w nocy. Co zapewne implikuje brak snu w ciągu dnia. Dużo tego wszystkiego do zapamiętania: ile pieluch poszło na "jedynkę", ile na "dwójkę", jak często karmię, z której piersi i jak długo.



Aby sobie ułatwić życie postanowiłam wykorzystać technikę i używać aplikacji, która pomierzy to wszystko za mnie. Baby Journal, program dla Windows Phone kosztuje całe 13,99zł. Niepełna wersja testowa, darmowa, jest jednak wystarczająca (chwilowo). Oznacza to, że ze wszystkich funkcji zablokowane są dwie: karmienie butelką i drzemka. Pozostałe chodzą jak w zegarku. Aplikacja mierzy długość karmienia i pozwala oznaczyć, z której piersi dziecko było karmione. Prowadzi rejestr, który później można przesłać sobie na maila i wydrukować. Podobnie "kolekcjonuje" historie pieluchowe. Można wybrać trzy warianty: siku, kupa, siku i kupa. Kliknięcie na ikonkę zapisuje wyczyn niemowlęcia z datą i godziną. W ten sposób łatwiej jest spamiętać co się działo i kiedy. Zbliżony rozkład następujących po sobie dni i wydarzeń nie sprzyja precyzyjnemu zapamiętywaniu co było w pieluszce o 15:00. Aplikacja robi to za mnie.

Przejrzałam multum innych programów mających pomóc mi w macierzyństwie, ale tylko ten spełniał moje wymagania: był dostępny dla mojego telefonu, pół-darmo, posiadał dwie funkcje, których potrzebuję, miał fajną grafikę. Inne były albo dedykowane iPhonowi albo możliwe do kupienia w sklepie Google, którego absolutnie nie rozumiem. Wygrał zatem Baby Journal i cieszy mnie swoją funkcjonalnością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!