Po piątkowej wizycie w szpitalu znów jesteśmy w domu. W kwestii porodu nic się nie zmieniło - stoimy w miejscu. Badanie wykazało, że nie nastąpił żaden postęp. A to już 5 doba po terminie! W związku z powyższym w poniedziałek zostanę przyjęta na oddział. Lekarze będą czynić swoje czary mary i inne działania z zakresu indukowania porodu. Jeśli się nie powiodą - zrobią cesarkę. Nie jestem fanką tego typu rozwiązania, ale jak mawiają starożytni Rzymianie: Whatever works. Najważniejsze, żeby Pola była bezpieczna.
Zastanawiam się cały czas co z jej domowej garderoby przygotować na wielkie wyjście ze szpitala. Pogoda ni to wiosenna, ni to zimowa. Kalendarzowa zima niewiele zmienia, krokusy kwitną przed śląskim planetarium. Ja biegam bez kurtki, w samym tylko swetrze i nadal mi ciepło. Czy to ciążowa forma, czy realne odczuwanie temperatury? Gdybym miała małą ubrać w jedną zaledwie warstwę więcej niż siebie wychodziłaby ze szpitala w body, półśpiochach i owinięta w kocyk. Nie za mało? Zdecydowanie za mało. Kupiłam więc zestaw w HM (ostatnie zakupy, przysięgam!) i wezmę do szpitala cały. Wespół z położną, mężem, pediatrą i całym sztabem dobrych duszków zdecydujemy co z niego Pola ma mieć na sobie:
Jak dla mnie to body, pajac, czapeczka i kocyk. Za mało? Dociśniemy jeszcze spodenki pod pajac, albo wymienimy go na jakiś z pluszowych, których pełno w szafie.
Tymczasem weekend powoli, w ślimaczym tempie sunie do przodu. Poniedziałku wypatruję niczym boskiej interwencji. Nie jestem w stanie dłużej gapić się na seriale telewizyjne. Książki mnie usypiają. Kiedy śpię boli mnie wszystko, później nieprzespana noc. Sprzątam - bolą mnie plecy. Prasuję - również. Gotuję - tak samo. Lekarz zalecił nam praktyki seksualne na pobudzenie akcji porodowej. Mimo niewątpliwych zdolności mojego męża w 42-gim tygodniu ciąży chęć do baraszkowania równie mała, co po wyprawie wspinaczkowej na obozie dla otyłych.
Próbujemy wszystkiego: spacery, atrakcje, seks, porządki. Jutro chyba umyję okna i jeszcze może przearanżuję pokoik dziecięcy, a co tam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!