czwartek, 27 marca 2014

Nigdy nie budź śpiącego niemowlęcia!

Zasada stara jak tradycja wielkanocnych pisanek, a jednak postanowiłam, że "co mi tam" i na chojraka zbudziłam małą do kąpieli. Od dwóch dni przesypiała porę wieczornej toalety. Mimo, że "Dermatologia Dziecięca" zaleca kąpiel nie częściej niż 2, 3 razy w tygodniu my jednak chcemy kąpać Polę co drugi dzień. Tymczasem indywidualny grafik córeczki często nam to uniemożliwia. Mamy zatem do wyboru: przenieść porę kąpieli (na 16:00 albo na 22:00), albo obudzić śpiące niemowlę i wdrożyć plan kąpania dziecka o stałej porze. Dziś wybraliśmy ten drugi, bardziej ryzykowny wariant.

Wszystko potoczyło się zgodnie z moimi przypuszczeniami. Zaraz po kąpieli Pola przypuściła atak na pierś. Posiłek połączony z zasypianiem przy maminym "cycu" zajął małej blisko 40 minut. Wszystko to tylko po to, by z niewygody na matczynym ramieniu znów się obudzić. Rytuał rozpoczął się od nowa i tym razem trwał blisko godzinę. Zgodnie z przewidywaniami wszystko się ulało, w brzuchu się zakręciło i Pola zaczyna marudzić. Niebawem powtórzymy standardowe czynności przewijalne i rozpoczniemy trzecią sesję karmienno-usypiającą. Mija tym czasem 22:00.

Mam cichą nadzieję rano obejrzeć najnowszy odcinek Grey's anatomy. Z nudów, między karmieniami, doczytałam o kolejnym epizodzie tyle, że aż nie mogę się doczekać. Podobno rozwijać się będzie dwutorowo prezentując widzom alternatywne rozwoje jednej historii. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że i ja miałam dziś podobny schemat - gdybym nie obudziła małej Poli wszystko wyglądałoby inaczej. Pospałaby do dziewiątej, zrobiłaby krótką przerwę na karmienie i pozostając nadal w dobrym nastroju zasnęłaby spokojnie na kolejne 2 do 3 godzin. A ja razem z nią wtulona w termofor. Potem dokarmiłabym małą na tak zwanego "śpiocha" i spała z nią kolejne 2 do 3 godzin. W tym systemie dotrwałybyśmy spokojnie do rana. Tymczasem w równoległej rzeczywistości mąż przewija, ja karmię, on nosi, ja karmię, Pola pręży się i problematyzuje prosty system trawienny, ona ulewa, mąż nosi, ja karmię, Pola usypia, ja usypiam, mąż odpala laptopa, włącza się dźwięk, Pola się budzi, ja się budzę, Pola chce jeść, karmię, mąż nosi i tak w kółko. Mała zapada w tak płytki sen, że nawet najmniejszy szelest jest w stanie ją wybudzić nim zaśnie głęboko i spokojnie. Od noszenia małej przez cały dzień blizna po cesarce zaczyna mnie niepokojąco piec i boleć. Od całodziennego karmienia (i odciągania pokarmu) nasiliły się krwawienia, laktacja szaleje. Kiedy piersi pełne do bólu - Pola ucina sobie kilkugodzinną drzemkę. Błędne koło się zamyka.

Grey's anatomy, s10e17
Wolałabym alternatywną wersję obecnej sytuacji. Ostatecznie nie narzekam, Polka nie płacze. Tylko patrzy oczkami zmęczonymi dookoła, jakby sama nie wiedziała, jak zasnąć. A ja zdenerwowana nie potrafię jej uśpić. Obwiniam męża, ten zaś dzielnie bierze wszystko na klatę (łącznie z ulewaniem Poli). Zastanawiam się jak z podobnym scenariuszem upora się moja ulubiona, serialowa bohaterka. W jutrzejszym Grey's to Christina będzie miała na rękach niemowlę (jak zapowiada zwiastun). Zawsze było mi bliżej do niej, niż do rozlazłej Meredith Grey. Wolałam Christiny zimny pragmatyzm. Ten zaś nie pomaga w oporządzaniu niemowlaczka.

No trudno, z pokoju obok dobiega krzyk. Czas wyciągnąć drugą pierś i spróbować kolejny raz uśpić Polę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!