poniedziałek, 26 maja 2014

Kochana mamo! To do mnie?

Dzień mamy... do tej pory nawet nie przemknęło mi przez głowę, że to może być moje święto. Nawet dziś rano, kiedy obudziłam się o 5:00 (coś Polka ostatnio przesadza) obok mojej córeczki gotowej do harcowania. Na szczęście mój cudowny mąż wiedział, że należy dziś o mnie trochę podbać i bohatersko przejął dowodzenie. Bladym świtem bawił się z Polą a ja mogłam dospać co moje.

Zajął się małą nawet wtedy, kiedy pojechałam do dentysty, a rykoszetem i do TK Maxx nieopodal. Nie poganiał, choć Pola nie wyraziła ani grama entuzjazmu na widok butelki. Za to na mój widok, już chwilę później, cała rozświetliła się uśmiechami i gaworzeniem. Radości nie było końca. I karmieniu, i przytulaniu.

Aż trudno w to uwierzyć, ale w domu czekała dziś na mnie... laurka. Przypomnę, Pola ma zaledwie 2,5 miesiąca. Kiedy miły pan w radio przypomniał dziś, że to taty zadaniem jest zadbanie, by dziecko narysowało dla mamy laurkę mój mąż wziął to na serio i trochę Polę zmotywował do... no cóż, technicznie zaawansowanej i bardzo rozczulającej laurki-maila:

Kochana Mamo!
ponieważ nie umiem jeszcze mówić, więc komunikuję się z Tobą przez Internet. Chciałam Ci powiedzieć, że bardzo Cię kocham i zawsze już tak będzie. Jesteś najwspanialszą mamą na świecie a ponadto jestem zadowolona, że masz już zdrowe zęby. Prosiłam też tatusia, żeby robił mi zdjęcie kiedy się do Ciebie uśmiecham, ale - jak wiesz - tatuś jest troszkę za wolny i nie zdążył. Tyle to trwało, że na jednym zdjęciu zdążyłam zgłodnieć, a na drugim zasnąć. Poza tym nie mogłam się uśmiechać, bo tatusia zasłaniał aparat. Przecież nie będę się uśmiechała do jakiegoś aparatu!

Kocham Cię, tatusia i kotka!


Pola

Kiedy zobaczyłam tego maila i załączone zdjęcia, nie mogłam uwierzyć, że trafił mi się taki mąż, co to dba, pamięta, kocha i jeszcze ma siłę na takie gesty w zamieszaniu z butelką, zabawianiem niemowlęcia i martwieniem się, że ciągle jeszcze nie wróciłam do domu z zakupów. Zdjęć nie załączam, bo te są tylko dla mnie, najpiękniejsze na świecie i pełno tam miłości tylko dla mamy. Załączam za to inne, zakupowe, bo TK Maxx obdarował mnie dzisiaj korzystnymi przecenami i rzeczami, których (jak się okazuje) Polka bardzo potrzebuje. Bez większych wyrzutów sumienia wydałam więc ostatnie resztki pieniędzy. 
Śliczna sukienka w kwiatuszki, całe 37zł

Z fantastyczną rypsową kokardką i koronkowymi wykończeniami

Organiczne (?) pajace/rompersy/rampersy 39zł

Kupiłam je ciut ciut za duże, żeby wygodnie się w nich spało

W prezencie dla Borysa od mojej siostry. Urodzony tydzień temu we wtorek, 56cm, 3600g. Kupiłam body w rozmiarze 62. Jeśli będzie miał takie ssanie jak Polka to będzie w sam raz już niebawem 

6 komentarzy:

  1. Ohhhhh ! Jak miło dzisiaj miałaś ! Ja lepszy dzień matki miałam w ciąży niż dzisiaj, mój M. się nie postarłłłłłł.. Ale wspomnę to w dniu ojca ;) ( takie mściwe ze mnie babsko !)
    Tk Max właśnie! Zapomniałam o nim ! A rampersy mają? takie krótkie ? Wiem że w każdym co innego ale wiesz ;) może coś je łączy ;)
    Gratuluję siostrze Borysa ! :) Fajnie masz że możesz potrzymać takiego noworodka i przypomnieć sobie jaka Pol była mała ;)
    Pozdrawiamy !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rampersy krótkie są i to absolutnie piękne!! Uderzaj, zanim wykupią!

    OdpowiedzUsuń
  3. "I jestem zadowolona, że masz już zdrowe zęby" miszcz. Masz fajnego męża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Jak to mówi Lady Mama: trafiło mi się jak "ślepy" kurze ziarko ;)

      Usuń
  4. Super fajny mąż, taką laurkę ci wysmażył :) na mnie czekał Młody z bukietem fioletowych tulipanów. Bukiet czerwonych znalazłam w łóżeczku Kropki :) Nie wiem jak zorganizowali to kupno, ale co dwie głowy to nie jedna. Byłaś w TK w M1 w Czelsi, rozumiem? Znaczy na moim terytorium łowieckim, mówiłam, że kiecka Kropki z Pikniku sobotniego również stamtąd? Uwielbiam ich oryginalne ciuszki dla dzieci,marki zwykle zupełnie mi nie znane, ale za to jakie ciekawe ubrankla. ostatnio zakochałam się w szaro fioletowo białym rampersie w chmury, ale już nie miałam funduszy.. nowy look bloga fajny btw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si, w Czelsi, to tuż obok mnie (podejrzewam, że tak samo "tuż obok" Ciebie). Powiem Ci, że większość cen mnie nie powaliła. Pojedyncze bodziaki, rampersy czy inne elementy garderoby, dosyć podstawowe, kosztowały od 30 do 50zł (a czasem i więcej). Fakt, że o niebo ładniejsze, niż hurt w sklepach, ale jakoś wydawało mi się to za dużo. Były takie boskie rampersy krótkie w fantastycznych kolorach i wzorach (też w chmury, może to ten sam?) z czapeczką na stanie - absolutny hit. Gdybym miała więcej kasy wszystkie byłyby Poli.

      Usuń

Im więcej komentarzy tym ciekawiej. Piszcie!